Utrata wizji karmicznej
Rudolf Steiner, GA 240 Związki karmiczne – Tom 8, Londyn, 24 sierpnia 1924 r. Intermediarius: B.S.
(…) Faktem jest, że w dawnych czasach wizja karmy była dla człowieka rzeczywistością świadomości: możemy naprawdę powiedzieć, że człowiek posiadał kiedyś świadomość, za pomocą której postrzegał rzeczywistość karmy.
Potem ewolucja przebiegała w następujący sposób. Przede wszystkim wizja karmy ustała we śnie, który oczywiście nie był snem w naszym rozumieniu. Wizja karmy zaczęła się zaciemniać. O faktach karmy pozostała tylko wiedza posiadana przez Wtajemniczonych w Misteriach.
To, co kiedyś było wizją i rzeczywistym doświadczeniem, stało się przedmiotem nauki i erudycji. Starożytna świadomość zaciemniła się i pozostała tylko – jak to było w dawnym okresie chaldejsko-babilońsko-egipskim – zdolność patrzenia w górę, w świat duchowy. Tak więc w wiekach poprzedzających epokę chrześcijańską wizja świata nadzmysłowego nadal powstawała w sposób całkiem naturalny, ale fakty dotyczące karmy były tylko nauczane, nie były już widziane.
W czasach bezpośrednio poprzedzających epokę chrześcijańską istniała jeszcze intensywna świadomość świata duchowego, świata, w którym człowiek żyje pomiędzy śmiercią a nowymi narodzinami, chociaż świadomość karmy zanikła i po prostu nie było jej dla całej ludzkości, kiedy rozpoczęła się era chrześcijańska. Zrozumiałe jest więc, że szczególny nacisk kładziono na związek człowieka ze światem duchowym, gdy znajduje się on w stanie bezcielesnym. Szczególnie w koncepcji staroegipskiej można dostrzec tę intensywną świadomość świata duchowego, oczyszczoną i jasnowidzącą świadomość świata, do którego człowiek wchodzi przez bramę śmierci, kiedy staje się Ozyrysem. Ale nie ma już świadomości powtarzającego się życia ziemskiego.
Potem stopniowo nadszedł czas, który teraz osiągnął swój punkt kulminacyjny i należy do ludzkości naszych czasów. Widzenie astralne zeszło do prozaicznej, rzeczowej świadomości, jaką mamy w zwykłym życiu między jawą a snem, kiedy dostrzegamy na przykład tylko tę nieznaczną część człowieka, która jest zamknięta w skórze i składa się z ciała, kości i różnych naczyń: to wszystko, co widzimy w naszych czasach – świadomość.
Można dobrze zrozumieć, że ludzie chcą ją ubrać w różnego rodzaju tak zwane piękne szaty, próbując nadać jej jakieś znaczenie, ponieważ w głębi podświadomości istnieje poczucie, że sama w sobie nie ma ona żadnego znaczenia i słusznie należy do promiennej, świecącej szaty aury, natury astralnej i jaźni. A kiedy ludzie stali się świadomi zmiany wizji, która widzi człowieka w jego aurze, na wizję, która widzi tylko nieistotną, cielesną część człowieka, starali się naśladować w ubraniu to, co kiedyś było widoczne w aurze; tak więc dawne mody – jeśli mogę tak to ująć – były w pewnym sensie kopiami aury. Jeśli chodzi o współczesne mody, cóż, zapewniam, że nie są one niczym takim!
Świadomość świata nadzmysłowego przybrała postać chaotycznego marzenia sennego. Człowiek ją śni! A jeśli chodzi o świadomość karmy, to człowiek szybko zasypia. Miałby świadomość karmy, gdyby ta część jego świadomości, która jest pozbawiona snu pomiędzy zaśnięciem a przebudzeniem, nagle się obudziła. W ten sposób miałby świadomość karmy.
W ciągu dziesięciu tysięcy lat lub mniej więcej, nastąpiła zmiana. Człowiek „budzi się” – nie tylko „śpi” – z duchowej rzeczywistości w świecie duchowym. Budzi się” z duchowości w przyrodzie, „śni” o prawdziwym świecie duchowym, „przesypia” swoją karmę. Ten rozwój był konieczny, jak już wam często mówiłem, aby mogła powstać świadomość wolności. Lecz teraz ludzkość musi ponownie wyjść ze swojego obecnego stanu świadomości.
Słyszeliśmy, że to, co w dawnych czasach było naturalnym, choć sennym stanem świadomości, mianowicie wiedza o świecie duchowym i o karmie, stopniowo przygasała, a następnie stała się Tajemnicą – nauczaniem, zaś w nowoczesnym wieku materializmu została całkowicie utracona. Jednak w obecnym wieku należy ponownie znaleźć możliwość zbudowania mostu do świadomości zarówno świata nadzmysłowego, jak i karmy.
To znaczy innymi słowy: Kiedy wyobrażamy sobie, jak w dawnych czasach o wczesnym świcie duchy – istoty, z którymi człowiek żył od zaśnięcia do przebudzenia, ukrywały się w drzewach i chmurach, w górach i skałach, tak że w dzień człowiek, widząc drzewo, skałę lub źródło, mógł sobie powiedzieć: „Zaklęty został w nim duch, duch, z którym byłem razem podczas snu – świadomość” – tak więc teraz, przyjmując nowe wtajemniczenie – naukę duchową, musimy nauczyć się w naszej dzisiejszej – świadomości rozpoznawać ducha i patrząc na każdą skałę czy drzewo, czy chmurę, czy gwiazdę, czy słońce, czy księżyc, rozpoznawać istoty duchowe w całej ich różnorodności.
Musimy wkroczyć na ścieżkę, która do tego prowadzi. Musimy przygotować się na czas, kiedy tak się stanie. Tak jak w dawnych czasach człowiek po przebudzeniu widział, jak istoty duchowe, z którymi żył w nocy, skradały się do drzew i skał, tak samo dla współczesnego człowieka istoty duchowe znów będą się skradać z drzew, skał i źródeł!
To naprawdę może się zdarzyć, i to w taki sposób. Człowiek może odłożyć na bok punkt widzenia zwykłych uprzedzeń, w którym żył, a w który wprowadza się dziś nawet dzieci w przedszkolu; może odłożyć na bok uprzedzenia, które każą mu myśleć, że nie może ze zdrowym zrozumieniem zajrzeć do świata duchowego. A kiedy przychodzi wtajemniczony i opowiada o rzeczach ze świata duchowego i o wydarzeniach, które się tam dzieją, wtedy, chociaż sam jeszcze nie widzi, to jednak, wykorzystując swoje nieuprzedzone ludzkie zrozumienie, może zostać oświecony przekazami dotyczącymi światów duchowych. Jest to rzeczywiście, w każdych okolicznościach, właściwy krok dla każdego człowieka w dzisiejszych czasach.
(…) Współczesny wtajemniczony może mówić na podstawie jasnej i świadomej wiedzy o tym, jak z każdej gwiazdy uwalnia się istota duchowa, jak inne istoty duchowe uwalniają się z roślin. Wychodzą nam one na spotkanie, gdy tylko przekraczamy granicę zewnętrznej obserwacji zmysłowej. Za każdym razem, gdy zagłębiamy się w przyrodę, możemy zobaczyć wokół siebie, gdzie przyroda zaczyna być trochę elementarna, koboldowa – jak elementarne istoty wychodzące ze swoich kamiennych schronień: jeśli zaprzyjaźnimy się z nimi, szczególnie z elementarnymi istotami świata mineralnego, możemy zobaczyć za nimi wyższe Istoty, które w końcu prowadzą do Pierwszej Hierarchii, do Serafinów, Cherubinów i Tronów.
Faktem jest, że jeśli ćwiczenia podane w mojej książce: „Jak osiągnąć poznanie wyższych światów, Ga 10” są praktykowane regularnie z silną wewnętrzną energią, bezinteresownością i oddaniem, prowadzą – pod warunkiem, że mamy niezbędną odwagę – do nowej mocy postrzegania. Staniemy się zdolni widzieć, na przykład, że w pewnych warstwach gór, w skale i kamieniu ukryte są całe światy istot elementarnych. Pojawiają się one z każdej strony, wykradają się, rosną duże – a my odkrywamy, że zostały one tylko jakby zwinięte i upakowane w tych fragmentach świata elementarnego. Istoty są obecne w mineralnym królestwie przyrody, zwłaszcza tam, gdzie ziemia zaczyna się zielenić i jest tak świeża, że możemy poczuć jej zapach i zapach roślin, które ją pokrywają. Kiedy jednak wkraczamy w tę sferę istot elementarnych, okazuje się, że mogą one rzeczywiście budzić w nas lęk.
Istoty, które w ten sposób napotykamy, były niezwykle mądre. Musimy być na tyle pokorni, by widząc te małe, podobne do krasnoludków istoty wyłaniające się z obiektów natury, powiedzieć sobie: „Jakże głupi jest człowiek, a jakże mądry jest ten świat żywiołów!”. A ponieważ wielu nie lubi mówić tego szczerze, nie lubi nawet przyznać, że oceniane na podstawie duchowej percepcji małe nowo narodzone dziecko jest o wiele mądrzejsze od uczonego, dlatego te elementarne istoty wycofują się z pola widzenia człowieka. Jeśli jednak potrafimy je dostrzec, horyzont się poszerza, a pierwszy plan, jaki otwierają przed nami te sprytne, figlarne małe skrzaty, prowadzi w głąb tła, które sięga aż do Serafinów, Cherubinów i Tronów.
W ten sposób, poprzez ćwiczenia, o których mówiłem, człowiek, którego świadomość stała się jasna i szybka dzięki studiowaniu tego, co ludzkość poznała dzięki nowoczesnemu przyrodoznawstwu, może wejść do świata istot elementarnych, a stamtąd do świata wyższego. Jeśli przez pełne miłości oddanie się naturze zdobędziemy świadomość, która nie jest „obłożona chorobą” przez autorytatywną wiedzę, która dziś panuje na ziemi, możemy stopniowo wznieść się przez Inicjację do wiedzy, którą ludzkość utraciła.
A kto w końcu osiągnie zdolność widzenia, jak z drzew wychodzą duchy – te same, które starożytni widzieli, jak skradały się o świcie i wyłaniały się ponownie o zmierzchu – ten będzie mógł również, zbliżając się do człowieka, zobaczyć, jak wyłaniają się z niego postacie z jego wcześniejszych żywotów wraz z rozwojem jego karmy. Tego rodzaju widzenie prowadzi bowiem do widzenia karmy.
W świecie minerałów, gdzie na początku widzimy sprytne, psotne krasnoludki, wizja Serafinów, Cherubinów i Tronów.
W świecie roślin wizja ta prowadzi do Exusiai, Dynamis i Kyriotetes.
W świecie zwierząt (gdzie widzimy, jak ze zwierząt wyłaniają się ich własne istoty duchowe) prowadzi nas wizja Archai, Archaniołów i Aniołów.
A w królestwie ludzkim wizja ta prowadzi do karmy.
Za przejawami Serafinów, Cherubinów i Tronów, za wszystkimi innymi Istotami wyższych Hierarchii, za żywiołami natury – duchami, które zaskakują nas swoją bystrością, gdy wyłaniają się z minerałów, lub które wychodzą nam naprzeciw ze swoimi delikatnymi prośbami ze świata roślin, za tym wszystkim, co pochodzi od zwierząt – czasem zaciekłych, namiętnych i gwałtownych, a czasem lodowato zimnych – za tym wszystkim, co stoi tu niejako na pierwszym planie, stoją wszechogarniające, wzniosłe przejawy karmy. Za wszystkimi tajemnicami świata kryje się bowiem w istocie wielka tajemnica ludzkiej karmy„.