Wolter i Ignacy Loyola
Rudolf Steiner, Związki karmiczne, tom 8, Londyn, 24 sierpnia 1924 r. Intermediarius: B.S.
…Weźmy taką osobowość jak Wolter. Wybieram kilka wielkich osobowości, których życie pozostawia dla nas pytania bez odpowiedzi. Voltaire jest osobą, którą można nazwać absolutnie niewspółmierną. Zastanawiamy się, jak ta dziwna postać, raz pogardliwa i lekceważąca, raz pobożna, by nie powiedzieć nieśmiała, mogła wyrosnąć jako produkt swojej epoki, albo jak mogła wywrzeć na nią tak wielki wpływ, jaki wywarła.
Z jaką ironią działa przeznaczenie! Wolter wywarł głęboki wpływ na króla Prus; a ten związek między Wolterem a królem Prus był najbardziej znaczącym czynnikiem w życiu duchowym Europy. Nie sposób nie zapytać: Co tak naprawdę kryje się za tym wszystkim w głębszym tle historii?
Możemy posłużyć się jeszcze innym przypadkiem, nie bez znaczenia dla naszych czasów, kiedy wiele rzeczy rzuca się nam w oczy z głębi istnienia. Weźmy na przykład przypadek Ignacego Loyoli, założyciela Towarzystwa Jezusowego, który zmarł w XVI wieku. Kiedy śledzimy niezwykłe losy założonego przez niego zakonu jezuitów, jesteśmy zmuszeni zadać pytanie: Jakie życie prowadził Ignacy Loyola po przejściu przez bramę śmierci? A jeśli przyszedł ponownie, to jaką rolę odegrał w nowszych dziejach ludzkości? Mamy tu pytania, na które odpowiedź może rzucić światło na tło wielu wydarzeń historycznych.
Augustyna, który kształcił się w szkołach północnej Afryki, podobnie jak sam Augustyn. W tych szkołach osobowość, o której mówię, poznała wszystko, co pochodziło z mądrości manichejskiej i z mądrości Wschodu, która oczywiście w późniejszym wieku uległa tak wielkim przemianom.
W późniejszych wędrówkach dotarł do Hiszpanii i tam przyswoił sobie to, co można nazwać wczesną doktryną kabalistyczną, nauki, które otwierają przed nim widok na wielkie kosmiczne relacje. Wykształcenie i doświadczenie wyposażyły go więc w niezwykle szeroki światopogląd, a jednocześnie w wiedzę pochodzącą z dwóch głównych źródeł – jednego już schyłkowego i drugiego, które dopiero zaczynało się rozwijać. Rezultatem tego było z jednej strony pogłębione życie duszy, ale z drugiej strony pozostawienie go w niepewności i zwątpieniu.
Po wielu podróżach na ziemi osobowość ta przeszła w końcu przez bramę śmierci i w określonym momencie pomiędzy śmiercią a ponownym narodzeniem jej karma doprowadziła ją do kontaktu z konkretnym Geniuszem, konkretną istotą duchową należącą do świata Marsa.
Wiecie, że w okresie pomiędzy śmiercią a ponownymi narodzinami istota ludzka gromadzi duchowo karmę, którą potem będzie musiała wcielić w życie fizyczne w późniejszych warstwach życia ziemskiego.
W tej pracy uczestniczą z nim nie tylko inne ludzkie dusze, z którymi jest on karmicznie połączony, lecz także Istoty z różnych duchowych Hierarchii. Istoty te mają do wykonania zadania wynikające z tego, co dusza ludzka przeniosła z wcześniejszych ziemskich żywotów.
I tak ta dusza, o której mówię, była zaangażowana w budowanie swojej karmy na następne życie na Ziemi. Tak się złożyło, że poprzez wszystko, co otrzymała i uczyniła, poprzez wszystko, co myślała i czuła w poprzednich życiach, a szczególnie w życiu, które było szczególnie znaczące i o którym właśnie dałem krótki rys, została bardzo zbliżona do duchowej Istoty należącej do świata Marsa.
W ten sposób nabył silnie agresywną naturę, ale z drugiej strony również wspaniały dar mowy: istoty marsowe przygotowują bowiem z kosmosu wszystko, co należy do mowy i języka, i umieszczają to w karmie istot ludzkich. Gdziekolwiek w karmie człowieka ujawniają się zdolności artystyczne i biegłość w mowie, należy je wiązać z tym, że jego doświadczenia karmiczne przywiodły go w pobliże istot marsowych.
Osobowość, o której mówię, przebywała w towarzystwie pewnej istoty marsowej – istoty, która zaczęła mnie teraz intensywnie interesować, gdy rozpoznałem ją w związku z tą duszą. Indywidualność ta pojawiła się ponownie na ziemi w XVIII wieku jako Wolter. Tak więc Voltaire nosił w sobie ze swego wcześniejszego ziemskiego życia naukę ze szkół Afryki Północnej i Hiszpanii, rozwiniętą i przekształconą dzięki temu, że kształtowanie jego karmy odbywało się z pomocą tej konkretnej Istoty na Marsie.
Gdy weźmiecie pod uwagę wielki dar językowy Woltera, a z drugiej strony jego niestałość w wielu rzeczach, gdy weźmiecie pod uwagę jego pisma, nie tyle ich treść, co sposób i nawyk pracy, zrozumiecie, że wynika to całkiem naturalnie z wpływów karmicznych, które opisałem. A kiedy obserwujemy, jak Voltaire przechodzi ze swojego wcześniejszego ziemskiego życia ze swoją agresywnością, płynnością języka, siłą satyry, swoim tylko częściowo ukrytym brakiem uczciwości, a jednocześnie swoim prawdziwym i żarliwym entuzjazmem dla prawdy – kiedy badamy to wszystko w związku, po pierwsze, z jego poprzednim wcieleniem, a następnie z jego związkiem z istotą z Marsa, osobowość Voltaire’a, a jeszcze bardziej z duchowego punktu widzenia ta istota z Marsa, zacznie nas bardzo interesować.
Moim zadaniem było swego czasu śledzenie istoty z Marsa i poprzez tą istotę pewne wydarzenia na ziemi otrzymały wielkie oświetlenie. Spotykamy się w historii z niezwykłą postacią Ignacego Loyoli, założyciela Towarzystwa Jezusowego. Ignacy Loyola był na początku żołnierzem. Został dotknięty ciężką chorobą i w jej trakcie został wewnętrznie pobudzony do wszelkiego rodzaju ćwiczeń duszy, które napełniły go taką siłą duchową, że był w stanie postawić sobie za zadanie uratowanie starego katolickiego chrześcijaństwa przed rozprzestrzenianiem się ewangelizmu.
I dzięki siłom, które zdobył dzięki zranionej nodze – to jest właśnie interesujący punkt – udało mu się założyć zakon jezuitów, który wprowadza okultystyczne ćwiczenia woli w sposób najbardziej skuteczny do praktycznego życia zakonnego. To, co można o tym sądzić z innych punktów widzenia, nie jest przedmiotem naszego zainteresowania. Ignacy Loyola, zakładając zakon jezuitów, chciał reprezentować na wielką skalę sprawę Jezusa na ziemi.
Każdy, kto studiuje niezwykłe życie Ignacego Loyoli, nie może nie odczuwać pewnego podziwu dla niego. A teraz, gdy zgłębimy tę sprawę dalej, korzystając z okultystycznej intuicji, dojdziemy do czegoś bardzo znaczącego.
Ignacy Loyola przyczynił się do powstania zakonu jezuitów, który bardziej niż cokolwiek innego przyczynił się do sprowadzenia chrześcijaństwa do ziemskiego życia materialnego, któremu jednak towarzyszy silna moc duchowa. Zakon jezuitów ma jedną regułę, która jest całkowicie sprzeczna z naturą ludzi obecnej epoki, ale która mimo to przyczyniła się do jego skuteczności bardziej niż jakikolwiek inny czynnik.
Oprócz zwykłych ślubów zakonnych, oprócz ćwiczeń, oprócz wszystkiego innego, co kandydat musi przejść, zanim zostanie kapłanem, Zakon Jezuitów ma dodatkowo tę regułę, a mianowicie, że należy bezwarunkowo podporządkować się rozkazom papieża z Rzymu. Cokolwiek papież każe zrobić, w zakonie jezuitów nigdy nie pyta się o zdanie na ten temat. Jest to po prostu wykonywane, ponieważ jezuici są przekonani, że wyższe sprawy Ducha Świętego ujawniają się za pośrednictwem papieża i że powinni, w bezwarunkowym posłuszeństwie Rzymowi, wykonywać polecenia tej wyższej władzy.
Wątpliwa i niepewna reguła, niemniej jednak implikuje wielką bezinteresowność, która jest obecna w jezuityzmie, a także oznacza ogromny wzrost siły, ponieważ wszystko, co człowiek robi z wielką energią, wkładając w to całą swoją siłę i działając nie z własnego upoważnienia ani z emocji – wszystko, co człowiek robi w ten sposób, daje mu niezwykłą siłę. Jest to siła, która porusza się, że tak powiem, w niższych obłokach bytu materialnego, ale nie mniej jest to siła duchowa. Jest to naprawdę niezwykłe zjawisko.
A teraz, jeśli prześledzimy te nadzwyczaj dziwne i imponujące fakty, odkryjemy, że ten sam Geniusz Marsa, który odgrywa rolę w życiu Woltera, towarzyszył życiu Ignacego Loyoli od chwili, gdy przekroczył on bramę śmierci. Dusza Ignacego Loyoli była stale pod nadzmysłowym wpływem tego Geniusza Marsa.
Gdy tylko Ignacy Loyola przeszedł przez bramę śmierci, od razu stało się dla niego coś zupełnie innego niż dla innych ludzi. Inni ludzie nie od razu składają ciało eteryczne w chwili śmierci, ale dopiero po kilku dniach i mają krótką retrospektywną wizję minionego ziemskiego życia, zanim rozpoczną podróż przez świat duszy. W przypadku Ignacego Loyoli ta retrospektywna wizja trwała bardzo długo. Dzięki specjalnemu rodzajowi ćwiczeń, które działały w jego duszy, możliwe było nawiązanie bliskiego i intymnego połączenia między duszą Ignacego Loyoli a Geniuszem Marsa.
Istniało bowiem silne i aktywne pokrewieństwo, niejako wybiórcze, między tym Geniuszem z Marsa a tym wszystkim, co działo się w duszy chorego żołnierza, który z powodu urazu stopy został zmuszony do położenia się do łóżka i z żołnierza stał się człowiekiem, który nie mógł używać nogi. Wszystkie te okoliczności wywarły głęboki i silny wpływ na Loyolę, a gdy spojrzymy na całego człowieka, stanie się to jasne.
Okoliczności te doprowadziły Ignacego Loyolę do połączenia z Geniuszem Marsa, którego poznałem na innej drodze badań. A to, co ukształtowało się dzięki temu połączeniu, umożliwiło Ignacemu Loyoli znaczącą retrospekcję jego życia, która trwała i trwała przez długi czas, podczas gdy w zwykły sposób trwa tylko kilka dni po śmierci. Loyola mógł w ten sposób nawiązać retrospektywną więź z tymi, którzy przyszli po nim do Zakonu Jezuitów.
Pozostał zjednoczony ze swoim Zakonem w retrospektywie własnego życia.
Temu związkowi z założycielem zawdzięczamy siły, które trzymały Zakon razem, siły, które zadecydowały o jego dziwnym i nienormalnym losie, a które można dostrzec w jego bezwarunkowym posłuszeństwie papieżowi – pomimo uchylenia tej reguły przez samego papieża – i pomimo prześladowań, które trwały! Ale z drugiej strony wszystkie rzeczy, których jezuici dokonali na świecie, można przypisać temu szczególnemu związkowi, o którym mówiłem.
Ten przykład, jeśli pójdziemy dalej, może rzucić wspaniałe światło na pewne wydarzenia i powiązania historyczne. Po śmierci Ignacego Loyoli jego dusza pozostawała zawsze w pobliżu ziemi – ponieważ człowiek znajduje się w pobliżu ziemi tak długo, jak długo trwa ta retrospektywa. Nawet jeśli retrospektywa jest wydłużona, to nie może trwać wiele wieków, bo jeśli w ogóle trwa przez dłuższy czas, to jest to dość nienormalne – ale nienormalne są rzeczy, które ciągle występują w wielkim świecie – powiązania. I stosunkowo szybko po zakończeniu swego ziemskiego życia Ignacy Loyola pojawił się ponownie w duszy Emmanuela Swedenborga.
Dotarliśmy tu do bardzo zdumiewającego faktu, ale jest on również bardzo pouczający. Pomyślcie, jakie światło rzuca on na historię! Zakon jezuitów nadal istnieje… ale ten, który utrzymywał go w całości do pewnego momentu, staje się zupełnie inną osobą… pojawia się w indywidualności Emmanuela Swedenborga. Stał się on duchem Emmanuela Swedenburga i od tego czasu zakonem jezuitów kierowały zupełnie inne impulsy niż te, którymi kierował się jego założyciel.
Często widzimy w historii, jak w toku rozwoju karmy założyciel jakiegoś przedsięwzięcia czy ruchu, lub osoby z nim głęboko związane, oddzielają się od ruchu, który założyli, a ruch ten przechodzi w ręce zupełnie innych sił. W ten sposób dowiadujemy się, jak mało znaczące z historycznego punktu widzenia jest sięganie do Ignacego Loyoli jako założyciela Zakonu Jezuitów. Czyni to historia zewnętrzna. Wiedza wewnętrzna nigdy nie może tego zrobić, ponieważ widzi, jak indywidualności oddzielają się od swoich ruchów.
W swoim zewnętrznym przebiegu wiele zjawisk historycznych wywodzi się od tego czy innego założyciela. Jeśli jednak poznamy drugie, ziemskie życie założyciela jakiegoś przedsięwzięcia, może się okazać, że już dawno się on od niego oddzielił. Wiele z tego, co określa się mianem historii, po prostu traci znaczenie, kiedy jesteśmy w stanie i jesteśmy gotowi stawić czoła okultystycznym faktom, które stoją za rozwojem karmy.
To jest jedna rzecz, która się wyłania. Druga jest następująca. Dusza Ignacego Loyoli, będąca teraz wcieleniem Swedenburga, weszła do organizmu, który uzyskał dość niezwykłą zdrową głowę dzięki urazowi nogi, na który Loyola cierpiał w poprzednim życiu. A ta dusza, która cały czas pozostawała w pobliżu ziemi, nie była w stanie, na początku, zejść w pełni i całkowicie do nowego ziemskiego wcielenia. Do czterdziestego roku życia ciało pozostało niezwykle zdrowe, ze zdrowym i zdrowym mózgiem, zdrowym ciałem eterycznym i zdrowym ciałem astralnym.
Dzięki tym zdrowym organizacjom Swedenburg wyrósł na jednego z największych uczonych swoich czasów; ale dopiero po czterdziestce, kiedy przeszedł przez okres rozwoju jaźni i wchodził w rozwój jaźni duchowej, znalazł się pod wpływem Geniusza Marsa, o którym mówiłem. ( 42 – 49 ) Przez pierwsze czterdzieści lat życia Swedenburga wpływ ten był nieco stłumiony, ale teraz znalazł się on bezpośrednio pod jego wpływem i od tej pory to Geniusz Marsa przemawia przez Emmanuela Swedenburga, w całej duchowej wiedzy, jaką posiada on o wszechświecie.
I tak w Swedenburgu mamy człowieka geniuszu, który daje nam błyskotliwe i wspaniałe opisy krain duchów, choć w obrazach, które są nieco wątpliwe. W ten sposób potężna duchowa wola Ignacego Loyoli znalazła swoje przeobrażenie.
Zawsze jest tak, że jeśli śledzimy rzeczywiste i aktualne powiązania karmiczne, odkrywamy z reguły coś, co nas zaskakuje i zadziwia. Pomysłowe spekulacje, które tak często słyszy się o powtarzających się ziemskich żywotach, są pomysłowymi spekulacjami i niczym więcej. Kiedy badania są naprawdę dokładne, wynik jest zazwyczaj bardzo zaskakujący, ponieważ rozwój karmy, który postępuje od życia ziemskiego do życia ziemskiego, jest ukryty głęboko, głęboko pod tym wszystkim, co człowiek przeżywa i doświadcza między narodzinami a śmiercią.
Chciałem dać wam ten przykład, żebyście zobaczyli, jak głęboko może być ukryte to, co przepływa w karmie z ziemi-życia do ziemi-życia. Zobaczyliście to w dobrze znanej nam wszystkim osobowości. Tylko badając te ukryte czynniki, możemy dojść do prawdziwych wyjaśnień. Jeśli teraz przestudiujecie życie Emmanuela Swedenburga, wiedząc o powiązaniach, o których wam powiedziałem, zobaczycie, jak rzeczy stają się dla was jasne, jedna po drugiej.