Dopóki sympatia, antypatia czy uprzedzenia mają wpływ, nie ma dostęu do wyższych światów
Rudolf Steiner 31.08.1912 r. w GA 138 („O inicjacji. O wieczności i chwili. O świetle duchowym i ciemności życia”), s. 120 i nast.
„Jak w tych dniach mogłem was poinformować, że ten, kto dochodzi do wizji świata duchowego, nosi w swojej wewnętrznej istocie obrazy tego, co sam ma w swojej wewnętrznej istocie, rzeczywiście, najpierw kieruje się tym, co najpierw ma w sobie jako obrazy, tak też jest ze zrozumieniem rzeczy światów ponadzmysłowych: zrozumienie poprzedza wizję i w żaden sposób nie jest pod wpływem wizji, ani samo nie wpływa na wizję. Poprzednie pojmowanie nie musi w najmniejszym stopniu wpływać na to, co następnie doprowadza człowieka do całkowicie bezstronnego, zgodnego z prawdą patrzenia. Wcześniejsze zrozumienie, uchwycenie z wszechstronną władzą sądzenia – do czego jednak nasz czas w najszerszych kręgach nie ma absolutnie żadnej skłonności – przygotuje natomiast duszę, umysł, by móc w odpowiedni sposób wejść w widzenie. Dlatego trzeba to powtarzać wciąż na nowo: Prawdziwy ogląd duchowy, prawdziwa nauka duchowa, która jest poważna i uczciwa, nigdy nie cofnie się przed żądaniem, aby rozumieć to, co się mówi. Spróbujcie przeniknąć go zdrowym rozsądkiem, siłą osądu, która wlewa się swobodnie we wszystkie dziedziny, a uda się wam. Wiele rzeczy na temat tych spraw znajdziecie w książce „Droga do samopoznania człowieka”, która będzie zawierała wiele rzeczy uzupełniających te wykłady. W szczególności należy wspomnieć, że do oczyszczenia, do oczyszczenia duszy można wnieść znaczący wkład, jeśli przede wszystkim ci, którzy z ciemności życia szukają drogi do nauki duchowej, starają się zrozumieć obiektywnie, pojąć obiektywnie z tym, co może być dostępne dla każdego człowieka, jeśli tylko zechce, jako zdrowa władza sądzenia. Ten sposób zdrowego pojmowania, odrzucania wszelkich autorytetów i wszelkich wierzeń w autorytety, nabiera szczególnego światła jeszcze bardziej, gdy przechodzi się do pewnych subtelności obserwacji duchowej.
Z całego znaczenia i ducha tych wykładów wynika, że kroki podejmowane w kierunku inicjacji są dla każdego człowieka coraz bardziej kwestią uniezależnienia się w doświadczaniu tego, do czego jego ciało fizyczne może mu służyć jako narzędzie, uczenia się doświadczania w swoich wyższych ciałach, w ciele elementarnym lub eterycznym, w ciele astralnym, także w tym, co można nazwać jego ego lub ciałem myślowym. We wszystkich stopniach wtajemniczenia szczególnie ważne jest uczynienie siebie zdolnym do postrzegania w swoich wyższych ciałach. Konieczne jest jednak, aby człowiek zrobił coś, co pozwoli mu uwolnić się od ciała zmysłowo-fizycznego, aby świadomie odarł z siebie wszystko, co utrzymuje go w łączności ze światem w taki sposób, że ta łączność wynika jedynie z narzędzia, jakim jest ciało fizyczne. Nie jest to oczywiście możliwe dla wszystkich ludzi, zwłaszcza w epoce tak materialistycznej jak obecna, a zwłaszcza dla tych, którzy dziś przypisują sobie osąd nad zagadkami świata, nad zjawiskami świata, i którym przez osobliwy sposób dzisiejszego wychowania wmawia się, że wszechstronny osąd – a nie tylko dążenie – do zjawisk świata można zdobyć w młodym wieku. Dlaczego tak wiele krzywdy wyrządzają w dzisiejszym świecie niedojrzałe sądy zrodzone wyłącznie z pasji i emocji? Jeśli przyjrzeć się zjawiskom światowym, widać, że rynek druku zalewają rzeczy najbardziej niedojrzałe, zrodzone z niczego poza sympatiami i antypatiami. Dlaczego tak jest? Można postawić pytanie: Czy w dawnych czasach nie było ludzi, którzy z ciemności swego życia z nienawiścią i obrzydzeniem przeciwstawiali się czystym osiągnięciom badań nadzmysłowych, podobnie jak w naszych czasach? Czy nie było ciemnych ludzi, jak dzisiejsi materialiści, którzy używali wszelkich środków, aby zaszczepić nienawiść, ignorancję i ciemnotę? Tak, one zawsze istniały. Nie działały one jednak w sposób, w jaki działają dzisiaj. Dlaczego nie? Takie rzeczy muszą być czasem zapisane w sumieniu. Byli ludzie, którzy nienawidzili wyższych światów i bezstronnego wnikania w nie, ponieważ bezstronne wnikanie w wyższe światy czasami wydobywa na światło dzienne dość nieprzyjemne dla ludzi fakty. Ci ludzie często nie umieli pisać i czytać. Poziom ich wykształcenia odpowiadał nieumiejętności pisania i czytania. Dzisiaj ci, którzy myślą w ten sposób, muszą umieć czytać i pisać na mocy swojego wykształcenia, a wielkie społeczeństwo nie ma rozeznania, aby móc naprawdę prawidłowo zrozumieć to, co pojawia się na rynku księgarskim, a nie ma też zbyt wiele woli do takiego rozeznania, aby móc uznać, że oto osąd ruchu duchowo-naukowego musi interweniować w naszych czasach w sposób przesiewający i wyjaśniający. Trzeba będzie nauczyć się wielu rzeczy, które dla ludzi są trudne. Wielu rzeczy trzeba będzie się nauczyć po prostu z faktów, które wyłaniają się ze świata nadzmysłowego.
Na przykład trzeba będzie nauczyć się, że nawet gdy przeniknie się do wyższych światów poprzez pewne częściowe wyszkolenie lub przygotowanie swojej duszy i ciała fizycznego, wiele rzeczy może pozostać w związku z tym połączeniem ze światem zewnętrznym, które powstaje tylko w okrężny sposób poprzez ciało fizyczno-sensualne. Wszystko, co pozostaje z pewnych uzasadnionych słabości zmysłów pod duchowym prysznicem, kiedy przekroczyło się granicę tak mocno zarysowaną między zmysłami a duchem, otacza nas ciemnością i majakami, kiedy doświadczamy tego w wyższej wizji duchowej. Tylko ten, kto stale konsultuje ze sobą, jak może całkowicie wyeliminować to, co musi mieć w zmysłach, bo jest istotą świata zmysłów, na te czasy, kiedy musi widzieć duchowo, i jak może doprowadzić do tego, że w widzeniu duchowym nic z tego, co go otacza w świecie zmysłów nie gra, tylko on może naprawdę czysto i majestatycznie widzieć duchowy świat nadzmysłowy.
Weźmy konkretny przypadek, nie nawiązując do niczego. Ktoś, kto chce przejść lub już przeszedł przez etapy inicjacji, ma osobistą relację z drugą osobą opartą na bezpośrednich osobistych odczuciach, osobistych emocjach. Załóżmy, że w takim związku przebudzonego duchowo, tego, który ma być dopiero wtajemniczony albo który jest już wyposażony w pewne stopnie wtajemniczenia, byłoby tak, że miałby on pewną relację osobową od osoby do osoby, relację, która opiera się na uczuciu, na takim uczuciu, które jest zakończone w byciu zmysłowym, powiedzmy na ufnej miłości, która budzi się w byciu zmysłowym, która gra z ciała na ciało – w wyższym sensie, nie tylko w niższym. Przypuśćmy, że coś takiego istniało i taki duchowy łowca chciałby teraz zbadać coś z osobowości, do której miał osobiste uczucie powstałe w bycie zmysłowym, i przypuśćmy, że nie byłby w stanie oderwać od siebie wszystkiego, co jest tam z miłości powstałej w bycie zmysłowym do danej osobowości, wtedy jest prawie całkiem niemożliwe, aby poznać prawdę w odniesieniu do duchowego bytu takiej osobowości. O, trzeba na każdym kroku starać się – i jakkolwiek by się kochało i jakkolwiek by się miało osobiste przywiązanie do bytu zmysłowego – pozbyć się wszystkiego na czas poszukiwań duchowych, kiedy chce się kontemplować byt nadzmysłowy. Możliwe, że ma się takie osobiste przywiązanie i nie pozostawia się go, że lubi się daną osobowość w taki sposób, w jaki jest ona w bycie zmysłowym. Wtedy, na przykład, do takiego mentalnego dreszczu, przed oczami prezentują się obrazy o przeszłości i przyszłości tej osobowości, które muszą być złe w każdych okolicznościach, wtedy może pojawić się całe bogactwo mai. Dlatego ten, kto poważnie i odpowiedzialnie traktuje to, co ma być przekazane światu w dziedzinie mądrości duchowej, nie może być na tyle ostrożny, aby głosić światu przede wszystkim to, co dzieje się w kręgu tego, co znane, co jest natychmiast znane. Wszędzie można zabezpieczyć się w ten sposób, że gdy wskazywane są duchowe wyniki, które dotyczą czegoś, co odnosi się do bezpośredniego osobistego kręgu badacza, powinny one wydać się w najwyższym stopniu wątpliwe temu, kto ma je otrzymać.
To nie jest coś, co należy powiedzieć przez aluzję do tego lub innego faktu, ale coś, co należy powiedzieć, ponieważ jest to obiektywny fakt dla każdego badacza duchowego. Związane są z nim rzeczy, które, można powiedzieć, rozgrywają się w wyższych sferach. Wiąże się z tym to, że ten, kto chce badać światy nadzmysłowe, w niewielkim stopniu nadaje się do otrzymania pewnej podstawowej idei właściwego rodzaju w odniesieniu do kwestii religijnych, jeśli jest przywiązany do jakiejś konkretnej wspólnoty religijnej swoimi uprzedzeniami, swoimi osobistymi uczuciami, jeśli kocha jedną wspólnotę religijną bardziej niż drugą lub nawet czyni się propagandowym nosicielem wspólnoty religijnej. Ten, kto jest skłonny do osobistej propagandy, nie może być jednocześnie obiektywnym badaczem duchowym! To jest zdanie, które trzeba wypowiedzieć z całą surowością. Istnieją warunki, które możemy odnieść do naszej karmy kultury okcydentalnej (Ruch społeczno-polityczny w Rosji funkcjonujący w latach 1830–1860, opowiadający się za przeprowadzeniem w Rosji reform upodabniających ustrój i społeczeństwo rosyjskie do cywilizacji zachodnioeuropejskiej.), warunki, które w pewien sposób sprawiają, że dla okcydentalisty, jeśli zapozna się on nieco z podstawowymi wymaganiami życia nadzmysłowego, nie jest zbyt trudne uzyskanie obiektywnego osądu właśnie na temat ustawienia największego wydarzenia w ewolucji ludzkości, które nazywamy Tajemnicą Golgoty. Jak to się dzieje, że tyle ciemności życia wchodzi w życie zakonne i jego poczęcie? Jak przychodzi to, co chce mieć tylko do czynienia z chwilą, a nie chce wznieść się do duchowego światła i wieczności, zwłaszcza w życiu zakonnym? Wynika to z faktu, że z tym wszystkim, co jest ludzkim egoizmem – i to nie tylko egoizmem jednostki, ale także egoizmem plemion, ras, narodów – to, co dotyczy życia religijnego, jest ściśle związane. …”