Jerzy Prokopiuk: Mity Parsifala i Fausta
źródło: Mity Parsifala i Fausta – stany rozwoju samoświadomości Europejczyka, pismo Gnosis. Ilustracja: Eugène Delacroix, Mefistofeles
Parsifal i Faust to postaci historyczne (Parsifal – prawdopodobnie, Faust – na pewno) i mityczne zarazem. Jako takie zatem łączą w sobie dwa światy: świat materialny i świat duchowy. Obaj bowiem są narzędziem w ręku Bóstwa jako wychowawcy rodu ludzkiego, a w dydaktycznym i pedagogicznym procesie, jakiemu Bóstwo poddaje człowieka, obaj są bohaterami opowieści – mitów właśnie – które inicjują kolejne etapy rozwoju samoświadomości człowieka, przede wszystkim zaś Europejczyka.
Parsifal – syn wdowy, ziemskie odzwierciedlenie Syna Bogini Matki, Młodego Boga (tak głęboko w prehistorię sięgają korzenie mitologii europejskiej) – wychowany w duchu epoki wiary, konfliktu i harmonii rozumu i uczucia, w krytycznym momencie spotkania ze Świętym Graalem i Królem Rybakiem, zawodzi i milczy: z jego ust nie pada kluczowe pytanie o to, czym jest Święty Graal względnie komu służy. (Od tej klęski, od tego zawodu rozpoczyna się jego wielkie Queste (Poszukiwanie), a on sam staje się mitycznym herosem szukającym Prawdy – Świętego Graala.)
Nam dzisiaj łatwo przychodzi uniknięcie błędu Parsifala. Pytajmy więc: Czym jest Graal? Reliktem prastarego kultu Bogini Wielkiej Matki i Młodego Boga, czy symbolem z kręgu antycznej gnosis? Mitycznym „kotłem” Celtów, czy kielichem, do którego Józef z Arymatei zebrał krew Chrystusa Jezusa przelaną na Golgocie? W związku z włócznią – symbolem gnozy, mistyki i magii seksualnej czy wreszcie lapis et coeli , czy exillis, Rebisem alchemików? Pewien stary tekst zdaje się zamykać przed nami drogę wiodącą do znalezienia odpowiedzi na pytanie o Graala: „Choćbyś mnie i sto razy pytał / To tajemnicą rzecz okryta”, czytamy w nim.
A jednak tajemnicę tę poznać musi każdy Poszukujący: zarówno Parsifal i jego towarzysze tacy, jak Galahad czy Gawain, jak i my dzisiaj. Od pytania bowiem jakie ma zadać Poszukujący, zależy zbawienie jego samego, ludzkości i Ziemi. „Gdybyś był zadał pytanie dotyczące tego, co się tutaj stało, pytanie to wyleczyłoby króla i wróciłaby jego młodość”: Król Rybak z zamku Graala jest symbolem „Cierpiącego Zbawiciela”, który zbawiając innych, zbawia siebie, a Ziemia Jałowa to nasza Ziemia oczekująca przemiany w terra lucida Nowej Jeruzalem.
Poddany nowej próbie – po długiej drodze przez mękę – Parsifal – jako pierwszy człowiek nowej epoki, epoki poznania, duszy samoświadomej – zadaje w duchu prawdziwej gnozy, rozstrzygające pytanie, i tak rozpoczyna kolejną fazę procesu soterii, rozwoju świadomości człowieka. Faza to przejście od zwykłej świadomości pistis do świadomości gnosis.
Wszelako procesy umożliwiające człowiekowi dokonanie przejścia na wyższy poziom rozwoju były zrazy przywilejem jedynie nielicznych: przeprowadzano je w tradycyjnych szkołach Zakonu Templariuszy (Templeisen jako Strażnicy Graala), w apogeum Średniowiecza, a następnie – u jego schyłku – w tajnym zrazu Związku Róży i Krzyża.
Dopiero czasy Renesansu i Reformacji (XVI-XVII wiek) przyniosły jednocześnie wzrost i egzoteryzację samoświadomości człowieka, były nowym etapem w rozwijaniu się „ja”.
Symboliczną dla tego etapu postacią stał się renesansowy mag doktor Georg (lub Johannes) Faust. (Pełną wiedzę o jego roli odsłonił dopiero Johann Wolfgang Goethe – na przełomie XVIII i XIX wieku – w swym wielkim dramacie jemu poświęconym.)
O ile opowieść o Parsifalu przedstawia narodziny samoświadomego „ja” człowieka i jego dążenie do Boga wcielonego, o tyle legenda Fausta ukazuje późniejszą fazę tych narodzin: jak ludzkie „ja” we wczesnej historii wyzwala się ze sfery mitu (Odyseusz wędrujący wśród potworów), tak Faust jako jego nowożytny reprezentant konfrontuje się ze Złem – Diabłem-i-Szatanem, podwójnym nosicielem Zła, „potwornością” zgęszczoną przez chrześcijaństwo kościelne – i – w swym poznawczym dążeniu gra o najwyższą stawkę, jaką jest zbawienie.
Tradycyjna bowiem postawa chrześcijańska, opowiadająca się za jednostronnie pojętym Dobrem Absolutnym, w praktyce już to przed Złem uciekała (negatywny dekalog moralny od Mojżesza poprzez Augustyna i Tomasza z Akwinu aż po Jana Pawła II), już to usiłowała je „zniszczyć” (prześladowania Żydów i heretyków czy tzw. „polowania na czarownice” z XV-XVIII wieku jako przykład paranoicznego rzutowania własnego zła na „innych”). Toteż jeszcze bohater Marlowe’a Tragicznych dziejów doktora Fausta i późniejszych Faustowych Volksbucher zostaje – za swą śmiałość – skazany na potępienie.
Dopiero wielki Goethe, wolnomularz i różokrzyżowiec, potrafił docenić wielkość Fausta i jego nowy stosunek do Zła.
W Fauście Goethego ten heros nowożytnej samoświadomości człowieka staje twarzą w twarz ze Złem upostaciowanym przez Mefista. W I części dramatu sam Bóg tak uzasadnia potrzebę tej konfrontacji: „Czynność ludzkiego ducha zbyt łatwo wiotczeje – / baczę aby w lenistwie gnuśnym nie osłabła, / przeto podsycam wolę, podżegam nadzieje / niepokojącym towarzystwem diabła” (przekł. E. Zegadłowicza). Bóg też, zakładając się z Mefistem, jak to ongiś uczynił w przypadku Hioba, zarazem przydaje Złu funkcję nieodzowną w rozwoju człowieka, i daje wyraz nadziei i wierze, jakie w nim pokłada, oraz miłości, jaką doń żywi.
Z kolei Mefisto – jakby wyrażając wolę współpracy z Bogiem – przedstawia się tak oto: „ Ja jestem częścią owej siły, której władza / pragnie zło zawsze czynić, a dobro sprowadza” – i dalej – „Ja jestem duchem, który wciąż zaprzecza! / I mam prawo! Bo wszystko, co powstaje, / słusznie się pastwą zatracenia staje”. (W planie rozwoju Kosmosu Boga-Jahwe potrzebna jest więc i Nicość, i konieczne jest Zło…)
Mefisto jako nosiciel Zła występuje w podwójnej roli (zwrócił na to uwagę Rudolf Steiner): W I części Fausta jest on (lucyferycznym) inspiratorem egoizmu, zła indywidualnego. Toteż tu Faust jako ideał jednostronnego tradycyjnego intelektualistycznego uduchowienia pada ofiarą namiętności w konfrontacji z własną „animą” (Małgorzatą).
Mefisto z II części Fausta to (arymaniczny) inspirator zła kolektywnego – politycznego, społecznego, ekonomicznego. Toteż tu Faust wikła się w „afery finansowe” i w eksperymenty techniczne, m.in. fałszując pieniądze i doprowadzając do śmierci Filemona i Baucydy, reprezentantów „starych dobrych czasów” idyllicznych z przed uzyskania samoświadomości przez człowieka.
I oto – o boski paradoksie! – podwójny upadek Fausta nie skazuje go na potępienie. W zakończeniu dramatu Goethego Aniołowie unoszący duszę maga śpiewają: „Wyzuty ze złych obierzy, szlachetny duch wśród ludzi, /zbawion być może, kto się dążeniem wieczystym trudzi”./ A jeśli miłość ma go w swej pieczy płynąca z góry, / witać go będą słowem serdecznym anielskie chóry”. Wreszcie, dusza Fausta, poddana próbie Ojcowskiej Miłości, oddana zostaje Miłości Macierzyńskiej: „wieczna Kobiecość zbawia i wznosi”.
Tak zatem rozpoczęty Inkarnacją Boga, zapoczątkowany Parsifalowym pytaniem o Świętego Graala i wzmożony spotkaniem Fausta z Mefistem proces wykuwania samoświadomego „ja” człowieka prowadzi go do boskiej gnosis, do zbawienia przez Sofię.
przeczytaj więćej w piśmie Gnosis: