Dziesiąta święta noc: 2-3 stycznia
Ze wskazań Rudolfa Steinera dla Herberta Hahna. Intermediarius: B.S.
DZIESIĄTA ŚWIĘTA NOC 2 STYCZNIA — ♎︎ Waga – październik
Połączenie z Bogiem
Połączyć się z samym sobą tu i teraz i w ten sposób stać się częścią całości. Żyć świadomie w chwili obecnej oraz dostrzegać i odczuwać połączenie ze swoim wyższym Ja.
Ze wskazań Rudolfa Steinera dla Herberta Hahna
Wewnętrzny Głos, który wskazuje znaki boskości.
Wskazanie: nauka posłusznego słuchania wewnętrznego głosu i znaków boskości (Gehorsam-Horchen-Hören lernen).
Symbol: jest to noc, w której ze służby i z dawania siebie rozwija się i wzrasta największa ofiara.
Tajemnica: głos w nas, który woła poprzez różne wcielenia: jego jasność wzrasta poprzez ofiarę i decyzję.
Dziesiąta kontemplacja:
„Czy słyszymy nasze wołanie do nas? Czy staramy się doświadczyć wyższego Ja w naszej istocie, w naszej duszy? Czy staramy się przypomnieć sobie umowę, którą zawarliśmy z nią przed wcieleniem? Jeśli to zrobimy, nie będą nam przeszkadzać sukcesy i porażki, dobro i zło, radość i cierpienie, bo zobaczymy, że są to ważne doświadczenia niezbędne dla naszego rozwoju.
Nasze wyższe Ja kieruje nas do rozwiązania naszej karmy, do stworzenia harmonii ze wszystkimi ludźmi w naszym życiu. Oczywiście wolelibyśmy trzymać się z dala od niektórych ludzi w naszym życiu; myśląc, że wtedy nasze życie będzie przyjemniejsze. W ten sposób nie usuwamy naszych trudności; zostaniemy skonfrontowani z tymi samymi problemami ale ujawnią się one ponownie przez działanie innych osób. Jeśli jesteśmy ze sobą szczerzy, przyznamy, że łatwiej jest nienawidzić tych, którzy utrudniają nam życie, niż ich kochać. Lepiej jest zmierzyć się z prawdą tego słowa, niż przemilczeć je i nadać mu ładniejszą nazwę.
Jeśli w ogóle wiemy cokolwiek o naszym wyższym Ja, zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy wezwani do służenia każdej osobie w naszym życiu, a żadna osoba nie jest w naszym życiu przypadkiem. Sposób, w jaki służymy wszystkim, którzy są wokół nas, to ich kochać, naprawdę ich kochać. Każdy człowiek jest święty, każdy człowiek ma potencjał, by stać się bogiem.”
WERSJA II
Obszar Bliźniąt pozostaje w związku z hierarchią Serafinów czyli Duchów Wszechmiłości. Obrazem ziemskim reprezentowanego przez nie we Wszechświecie makrokosmicznego impulsu miłości jest grecki mit o Dioskurach – bliźniętach Kastorze i Polluksie. Zgodnie z tym mitem Kastor jest synem Ledy i króla Tyndareosa, natomiast Polluks synem Ledy i Zeusa. Dlatego Polluks jest nieśmiertelny, Kastor zaś śmiertelny. Bracia popadają w spór ze swymi krewnymi, Afarydami i w drodze walki odzyskują zagrabione przez nich stado bydła.[1] W tej walce Kastor zostaje przez jednego z Afarydów zabity. Polluks z miłości do brata chce ofiarować swoją nieśmiertelność i błaga Zeusa, by zesłał mu śmierć. W nagrodę za ich braterską miłość Zeus umieszcza obu Dioskurów na niebie jako gwiazdozbiór Bliźniąt.
Aby prawdziwie docenić ezoteryczne podstawy tego mitu, trzeba sobie uświadomić zasadniczy stosunek starożytnych Greków do śmierci i nieśmiertelności. Polegał on na tym, że starożytni Grecy cenili ponad wszystko w świecie formę ludzkiego ciała. Darzyła ich ona silną, jasną świadomością samych siebie, świadomością Ja. Dlatego śmierć, która niszczyła tę formę a wraz z nią także ziemską świadomość Ja, jawiła się im jako najgorsze zło, z którym nie mogli się wewnętrznie pogodzić. „W Grekach” – mówi Rudolf Steiner – „mamy tych przedstawicieli człowieczeństwa, którzy formę zewnętrzną ciała fizycznego kochali i cenili najbardziej i przeżywali największy, jaki można przeżyć, smutek przy jej zniszczeniu w procesie śmierci”. Grecy „cenili najbardziej zewnętrzną formę ciała fizycznego jako zewnętrzną formę Ja [i dlatego] Grek mówił: cenię moje Ja tak bardzo, że ze zgrozą patrzę na to, co stanie się z Ja po śmierci…” I jest to „w pełni greckie”, że bohater mówi: „Lepiej jest być żebrakiem na ziemi, – to znaczy mieć człowieczą formę ciała – niż królem w królestwie cieni …” (GA 131, 9.10.1911).[2]
Z przytoczonych słów jasno wynika, jaki stosunek mieli Grecy do śmierci, jak też do nieśmiertelności, którą uważali za najwyższe możliwe dobro, jakie pojawiło się na Ziemi. Dlatego według wyobrażeń starożytnych Greków ofiarowanie swojej nieśmiertelności z miłości do innego człowieka było największą ofiarą, jaką w ogóle człowiek może ponieść. Mamy zatem w micie o Dioskurach wskazanie na najwyższą formę miłości, jaka była dostępna dla ludzi w antycznym obrazie świata.
Szukając teraz odpowiedniości w czasach chrześcijaństwa, musimy pamiętać o tym, że od momentu, w którym do ziemskiego rozwoju wkroczył impuls Chrystusowy, do najwyższej ofiary inspiruje już nie miłość oparta na więzach krwi (Dioskurowie są braćmi z jednej matki), lecz czysto duchowa miłość Chrystusowa. To jest miłość dwojga przyjaciół, którzy przez nią stają się braćmi, ale nie przez więzy krwi, ale z powodu nowego ducha Chrystusowego. I jest tu też jeszcze jedna różnica. Jak widzieliśmy, dla ludzi w czasach przedchrześcijańskich najwyższym dobrem było osiągnięcie nieśmiertelności. W chrześcijaństwie jednak najwyższym dobrem stała się dusza, to znaczy stało się nim ludzkie Ja, które jako nosiciel indywidualnej nieśmiertelności[3] od samego początku znalazło się w centrum chrześcijańskiej świadomości. Jest więc chrześcijańska miłość nieskończenie wyższa niż miłość w dawnych czasach, ponieważ może ona ofiarować nie tylko nieśmiertelność, ale nawet swojego nosiciela, swoją bezcenną własność, swoje Ja, aby je znów otrzymać od samego Chrystusa jako nieśmiertelne prawdziwe Ja. Pojawia się to jako główna zasada wszystkich prawdziwych misteriów chrześcijańskich – „Nie ja, lecz Chrystus we mnie”. Na tą najwyższą, seraficzną miłość wskazują następujące słowa Chrystusa: „To jest przykazanie, które wam daję: miłujcie się nawzajem, jak ja was umiłowałem. Nikt nie może mieć większej miłości niż ta, która własną duszę oddaje za swoich przyjaciół. Jesteście moimi przyjaciółmi, gdy postępujecie zgodnie z przykazaniem, które wam daję” (Jan 15, 12‑14). Tak mówi Chrystus w swoich pożegnalnych rozmowach ze swoimi uczniami. I później on sam urzeczywistnia tą miłość jako jej najwyższy praobraz wtedy, gdy ofiarowuje wszystkie makrokosmiczne siły swojego Ja, aby doprowadzić do końca Misterium Golgoty.[4] O tej miłości mówi również Jan, jego najbliższy uczeń i bezpośredni świadek opisanych przez siebie wydarzeń: „Po tym poznaliśmy istotę miłości, że oddał on za nas swoją duszę. My także winniśmy oddać nasze życie za naszych braci. (…) Dzieci, chcemy miłować nie tylko w myślach i słowach, ale czynem i prawdą” (1 List Jana, 3,16 i 18)[5]. Tu na koniec można zauważyć, odnośnie związku obszaru Bliźniąt z hierarchią Seraphim, że szczególnie z niego wychodzą impulsy do życia społecznego, impulsy do zjednoczenia z wzajemnej miłości i z płynącego z wewnątrz wzajemnego zainteresowania. W makrokosmosie odpowiada temu działalność Seraphim, aby osiągać właściwe „społeczne” współdziałanie między różnymi systemami planetarnymi. Rudolf Steiner przedstawia to następująco: „Tak jak ludzie tworzą system społeczny przez to, że kierują się wzajemnością, tak istnieje również wzajemność systemów planetarnych. Od gwiazdy do gwiazdy panuje wzajemne zrozumienie. Dzięki temu istnieje Kosmos. To, co niejako systemy planetarne mówią do siebie w przestrzeni świata, aby stać się Kosmosem, to jest regulowane przez te duchy, które nazywamy Seraphim” (GA 136, 7.4.1912).
CHERUBINY – harmonia dwóch procesów i przejścia tych procesów, stare i nowe, Saturn wszedł w pralaye dzięki Cherubinom, część Cherubinów nie przyjęła ofiary Tronów i tak powstał zwierzyniec (Słońce z otoczką, widoczną podczas zaćmienia Słońca). Znak zodiaku: Rak kolor : zielony
[1] Obraz walki Dioskurów o stado bydła wskazuje – w ziemskim ukształtowaniu – na rozwój idący z obszaru Bliźniąt w obszar Byka. W makrokosmosie odpowiada temu niekończące dążenie Serafinów do znajdującej się „ponad nimi” sfery Ducha Świętego.
[2] To co mówi się tu o ludzkiej formie cielesnej, w przypadku Dioskurów jeszcze bardziej precyzują słowa R. Steinera mówiące o „owym cudownym kształceniu ludzkiego ciała w greckiej gimnastyce, w wielkich greckich igrzyskach” (GA 131, 9.10.1911). Bowiem Dioskurowie byli w Grecji a szczególnie w Sparcie czczeni jako patroni gimnastyki i wspólnoty społecznej (państwa).
[3] W ewangelii Mateusza (23, 16-21) sam Chrystus wskazuje w porównaniach na to ważne przejście w rozwoju ludzkości. Mówi on do Faryzeuszy: „Biada wam, ślepi przewodnicy, którzy powiadacie: Kto by przysiągł na świątynię to nic; ale kto by przysiągł na złoto świątyni, ten jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe, złoto czy świątynia, która uświęca złoto? Dalej: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy, ale kto by przysiągł na dar, który jest na nim, ten jest związany przysięgą. Ślepi, cóż bowiem jest większe, dar ofiarny czy ołtarz, który uświęca dar? Kto więc przysięga na ołtarz (u Prokofiewa: na siłę ołtarza), przysięga na niego i na wszystko (i na siłę tego), co na nim leży. A kto przysięga na świątynię (na siłę świątyni), przysięga na nią i na Tego, który w niej mieszka.” Tutaj świątynia i ołtarz oznaczają: duszę (ludzkie ja), złoto i dar natomiast nieśmiertelność.
[4] Więcej o tym w : Sergej Prokofieff, „Rudolf Steiner und die Grundlegung der neuen Mysterien”, rozdz. 3 a także w wykładzie R. Steinera z 29.09.1912 w GA 139.
[5] W tym cytacie z 1 listu św. Jana tak jak i w dalej przytoczonym cytacie z jego ewangelii w niemieckim przekładzie autorstwa Lutra jak i u Emila Bocka na miejscu słowa „dusza” wszędzie znajduje się słowo „życie”. W rosyjskim przekładzie mamy jednak w odpowiednich miejscach słowo „dusza” i to wydaje się autorowi być bardziej precyzyjne, gdyż w okultnym sensie chodzi tu o ofiarę Ja jako centralnego miejsca duszy, o ofiarę, która składana jest w duchu słów apostoła Pawła: „nie ja, lecz Chrystus we mnie”. Bowiem tak jak Chrystus w misterium Golgoty ofiaruje swoje makrokosmiczne Ja Ojcu ( „Ojcze, w twoje ręce powierzam ducha mojego” Łuk. 23, 46), aby po wywyższeniu przez majestat i wielkość Ojca wszechświata otrzymać je z powrotem, tak też pojedynczy człowiek powinien być w stanie z miłości do Chrystusa ofiarować mu swoje odizolowane, ziemskie ja, aby po tym otrzymać z powrotem od Chrystusa swoje wyższe, prawdziwe Ja.