Miłość, dobro i zło w myśli Rudolfa Steinera
Jerzy Prokopiuk, Szkice antropozoficzne, Studio Astropsychologii 2003
Antropozofia Rudolfa Steinera (1861-1925) jest wprawdzie przede wszystkim współczesną formą gnozy, tj. szkołą inicjacyjną proponującą człowiekowi pełną przemianę zarówno duchową, jak psychiczną i fizyczną, jak również światopoglądem przygotowującym do tej przemiany i objaśniającym ją, z drugiej jednak strony w przeciwieństwie np. do wielu orientalnych i chrześcijańsko-kościelnych szkół inicjacyjnych i mistycznych – jest także propozycją budowy nowej alternatywnej (wobec tradycyjnej i aktualnie dominującej naukowo-technicznej i materialistycznej kultury i cywilizacji we wszystkich ich formach (religii, sztuki, pedagogiki, idei społecznych, ekonomiki, medycyny i farmacji oraz rolnictwa).
Wszystkie wymienione aspekty antropozofii przenika Chrystusowa zasada miłości. Warunkiem wstępnym rozwoju człowieka na antropozoficznej ścieżce inicjacyjnej – począwszy już od jej pierwszej fazy: gnostycznej – nie jest ani kultura intelektualna, ani erudycja, lecz rozwój klarownego myślenia połączony z rozwojem moralnym. Złotą regułą wiedzy duchowej jest wymóg, by każdemu krokowi w poszukiwaniu tej wiedzy towarzyszyły trzy kroki w rozwoju własnego charakteru jej ucznia. Rozwój ten powinien być uzupełniany rozwojem uczuć artystycznych. W tym sensie na ścieżce antropozoficznej zaangażowana jest cała osobowość człowieka, który nią podąża.
W rozwoju poznania, uczuć i woli (moralności) człowieka, jako warunku inicjacyjnej przemiany miejsce centralne i kluczowe zajmuje Gemüt – synteza umysłu, serca i fantazji moralnej. Jej podstawą jest miłość połączona z oddaniem: jest ona nieodzownym składnikiem zarówno poznawczej potrzeby człowieka, jak pragnień jego serca i dążeń jego woli w sferze moralnej.
Centrum osobowości człowieka – jego „ja” – musi być inicjatorem wszelkich aktów miłości w sferze myśli, uczuć i woli, jeśli miłość ta ma płynąć z wolności. Toteż nasze „ja” nie może zatracić się w miłości do kogokolwiek czy czegokolwiek. Przed groźbą takiej zatraty broni je wolne i klarowne myślenie. Jest to istotne w szczególności wtedy, kiedy człowiek przekracza granice świata zmysłowego, gdyż w przeciwnym razie padłby ofiarą złudzeń i halucynacji wywołanych przez wrogie mu siły duchowe (demoniczne). Z drugiej strony, sama miłość pozbawiona wsparcia myśli wyradza się w sentymentalizm.
Celem antropozofii, jak powiedzieliśmy, jest doprowadzić całego człowieka do inicjacji, tj. poznania duchowej istoty świata i siebie samego. Znaczy to, że poznanie to musi zostać wchłonięte nie tylko przez myśl, lecz także przez serce i wolę człowieka. Prawdziwa miłość ma swe korzenie w świecie ducha – w duchu kosmicznym i w duchu ludzkim. Tylko wtedy, kiedy odnajdujemy naszych bliźnich w duchu, odnajdujemy ich w niezniszczalnej miłości. Jeśli wiedza duchowa, poznawczy entuzjazm dla świata duchowego, poruszy nasze serca, stanie się podwaliną miłości do wszystkich ludzi. Wtedy miejsce logiki myślenia zajmie logika serca. Zarazem jednak miłość i oddanie światu i ludziom uczyni nasze myślenie aktywnym, żywym i twórczym. Miłość bowiem – jak powiada Steiner w jednym ze swych dramatów misteryjnych (Die Prüfung der Seele) – niech nie zapomina, że jest siostrą mądrości.
Elntropozofia, jako wiedza duchowa to teoria w antycznym rozumieniu „wizji świata i człowieka”, a nie w dzisiejszym sensie wiedzy abstrakcyjnej. Dlatego nie prowadzi ona człowieka do abstrakcji, lecz do mocy życia, i ma przenikać cały jego sposób życia, podnosząc go do poznania świata duchowego, gdzie w miłości zjednoczy się z Duchem Ziemi, z Chrystusem, który związał się z nią i z ludzkością w swym Wniebowstąpieniu. Idee antropozoficzne to naczynia kształtowane przez miłość – powiada Steiner (Erwachen zur Gemeinschaft).
Wiedza duchowa powinna być – i jest – stosowana w życiu praktycznym na skalę indywidualną i na skalę społeczną (propozycja budowy kultury i cywilizacji alternatywnej). Wtedy nasze idee i poglądy przechodzą całkowitą przemianę. Nasze poznanie ulega spirytualizacji, przenika i transformuje całe nasze życie. Naszych bliźnich zaczynamy rozumieć jako indywidualności, a nasze poznanie łączy się ze sferą uczuć, wyrażając się jako miłość i szacunek dla nich. Wtedy tylko jesteśmy w stanie wniknąć w głębię zagadki, jaką jest człowiek jako jednostka, jako indywidualność.
Podstawą zrozumienia tej zagadki jest uznanie, że między ludźmi powinna panować miłość i harmonia. Idee abstrakcyjne zajmują się istotą ludzką w sensie ogólnym, ale nie są w stanie rozwiązać zagadki indywidualności. Każdej istocie ludzkiej musimy ofiarować zrozumienie zakorzenione w miłości. Tylko to może stać się fundamentem, na którym możemy stworzyć życie społeczne godne duchowej istoty człowieka. Mądrość przepełniona miłością jest prawdziwą podstawą życia społecznego. Wiedza duchowa pracuje w ten sposób – nie przez moralizowanie czy kaznodziejstwo. Daje nam ona „narzędzia”, z których pomocą możemy stworzyć życie społeczne, w jakim możemy poznawać i rozumieć wewnętrzną istotę ludzi.
Między ludźmi mogą zaistnieć najpiękniejsze związki, jeśli człowiek ujrzy drugiego i jest w stanie nie tylko zgłębić zagadkę, jaką ów stanowi, lecz także pojmie, jak może go pokochać.
Poznanie świata nadzmysłowego, które jest celem wiedzy duchowej, możemy uzyskać tylko wtedy, kiedy wobec świata przyjmiemy postawę „pozytywności”, czci dla tego, co w nim mądre, dobre i piękne, kiedy wyrzekniemy się wszelkiego egoizmu. W gnostycznym procesie poznania nasze ego, „ja” doświadczane tak, jak to robimy w życiu codziennym, musi zostać przemienione. Wtedy stwierdzimy, że duch – w nader szczególny sposób – objawia się w świecie fizycznym: w miłości, w zdolności do miłowania, w zdolności do sympatii, w umiejętności dzielenia z innymi radości i troski.
W pracach swych i wykładach Steiner raz po raz podkreślał, że w naszej obecnej cywilizacji potrzebujemy ponad wszystko nowego poznania Chrystusa. A to nowe poznanie uzyskujemy dzięki wpływowi, jaki wywiera na nas wiedza duchowa. W naszej obecnej kulturze potrzebujemy „szkoły altruizmu”. Odnowę poczucia odpowiedzialności za całe stworzenie, pogłębienie naszego życia moralnego możemy uzyskać tylko przez ćwiczenie się w altruizmie. A prawzorem altruizmu w całej ewolucji świata jest Chrystus, dziś w Paruzji wychodzący naprzeciw coraz większej ilości ludzi. Mając przed oczami ten prawzór altruizmu, musimy naszą świadomość i życie rozwinąć ku altruizmowi. Dziś zadaniem człowieka jest nauczyć się altruizmu przez zrozumienie słów św. Pawła: Nie ja, lecz Chrystus we mnie.
Cykl wykładów Steinera Die Liebe und ihre Bedeutung in der Welt z 1912 roku ukazuje wiele aspektów wglądu twórcy antropozofii w znaczenie miłości w życiu ludzi i świata. Im bardziej dorastamy (w naszym jednostkowym życiu), tym większą rozwijamy miłość do mądrości, jaką objawia nam życie. Miłość taka nie ma charakteru egoistycznego, czy też, innymi słowy, im bardziej dorastamy, tym mniej egoistyczni się stajemy, albowiem miłość ta wzrasta, im bliżsi jesteśmy kresu naszego życia na Ziemi, jednocześnie jednak maleją nasze oczekiwania, że zyskamy coś dzięki naszej mądrości. (Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich ludzi). Inaczej jest w młodości, kiedy zbieramy wiedzę, świadomie czy nieświadomie oczekując korzyści, jakie może nam ona przynieść.
Miłość do mądrości zdobytej dzięki doświadczeniu życiowemu można porównać z tworzeniem się nasiona, kiedy roślina osiągnęła odpowiedni stan dojrzałości. Kiedy roślina osiągnęła odpowiedni wzrost, wytwarza nasiona, które wzejdą w przyszłym roku. Podobnie jest z mądrością, jaką uzyskujemy w życiu. Człowiek przechodzi przez bramę śmierci, a duchowy rdzeń jego istoty w jej procesie dojrzewania jest nasionem kolejnego życia. W mądrości objawianej przez życie człowiek kształtuje nasiono życia następnego.
Jeśli pojmiemy znaczenie prawa reinkarnacji, to rozpoznamy sens i wagę miłości w świecie. Kiedy mówimy o karmanie, losie, mamy na myśli to, co jako przyczyna w jednym życiu przynosi swe skutki w życiu następnym. Jednakże o miłości, o miłości przeduchowionej, nie możemy mówić w kategoriach przyczyny i skutku. O jakimś czynie płynącym z miłości nie możemy mówić w kategoriach nagrody na ten czyn. Oczywiście, czyn taki jako przyczyna będzie miał swój skutek, ale skutek ten nie ma nic wspólnego z miłością. Czyn płynący z miłości nie szuka nagrody w tym życiu ani w następnym. Gdyby tak było, byłby to czyn egoistyczny Jedyne nasze działania, które nie przynoszą nam żadnej bezpośredniej korzyści w przyszłości, to te działania, które płyną z miłości prawdziwie uduchowionej. My odnosimy korzyść z miłujących czynów innych, inni odnoszą ją z naszych miłujących czynów. W kontekście większej całości przekraczającej teraźniejszość, czy nawet obecne życie, spłacamy długi nasze wszystkim, co czynimy z miłości.
Praca bez oczekiwania nagrody nie jest dziś mile widziana ani wykonywana i dlatego czyny płynące z czystej miłości są spełniane tak niechętnie i dlatego w świecie jest tak mało prawdziwej miłości. Musimy osiągnąć nader wysoki poziom rozwoju duchowego, zanim będziemy w stanie doświadczać radości w spełnianiu czynów miłości, które nie przynoszą nam żadnej korzyści. Czyny te nie przynoszą nam korzyści, ale przynoszą ją światu. Miłość jest dla świata tym, czym Słońce jest dla życia zewnętrznego, powiada Steiner w jednej ze swych medytacji (Gedichte und meditationen, wyd. 1961 r.). Z moralnego punktu widzenia naszą głęboką troską zawsze powinno być możliwie najpełniejsze dawanie miłości ludziom i całej Ziemi, gdyż tylko taka ofiarność jest prawdziwą mądrością. Żywa troska o rozwój Ziemi, o rozwój człowieka, żywe zainteresowanie istotą duchowych sił działających w rozwoju Ziemi i człowieka, zainteresowanie światem ducha powinny tworzyć duchowy zarodek miłości do świata. Wiedza duchowa bez miłości – powiada Steiner – byłaby niebezpieczeństwem dla ludzkości (Die Liebe und ihre Bedeutung in der Welt).
Miłość zmysłowa jest źródłem mocy twórczej, pro-kreacji. Antropozofia jest daleka od pogardy dla niej czy jej potępiania (w duchu tradycyjnej chrześcijańskiej, czy gnostyckiej ascetyki). Bez niej nie istniałby gatunek ludzki. Podobnie bez miłości duchowej w ewolucji człowieka nie pojawiłoby się nic duchowego. Kiedy dajemy miłość i ją pielęgnujemy, siły twórcze przelewają się w świat.
Dla intelektu koncepcja taka jest całkowicie niezrozumiała. Ale zanim powstaliśmy my sami i nasz intelekt, twórcze siły miłości, miłości boskiej, wlały się w świat. Tylko oczyszczona moc miłości w nas może „pojąć” i „postrzec” twórczą moc Miłości Kosmicznej. Jako egoiści – a nasz intelekt jest „zaprogramowany” egoistycznie – możemy pozbawić przyszłość twórczych mocy, ale nie możemy wymazać czynów miłości i twórczych sił przeszłości. Samo nasze istnienie zawdzięczamy czynom miłości dokonanym w przeszłości. Cechy i różne aspekty naszej istoty, integralność moralna, odwaga i wizja, którymi obdarzyły nas te czyny miłości twórczej, są dowodem naszego zadłużenia wobec przeszłości. Dlatego miłość, jaką dajemy ludziom i światu, stanowi spłatę długu, któremu zawdzięczamy nasze istnienie. W świetle teino możemy zrozumieć miłujące czyny człowieka, który osiągnął wysoki poziom rozwoju duchowego, gdyż ma on do spłacenia przeszłości większe „długi” niż zwykli ludzie. Spłaca je czynami miłości – i na tym polega, jego mądrość. Im większą wiedzę duchową posiada, tym większa jest twórcza moc Jego miłości. Jedynym wyjątkiem, jest tu Chrystus: on sam jest Miłością, toteż nie ma długów wobec przeszłości.
Sens i efekt miłości w świecie możemy zrozumieć w następujący sposób: czyny miłości nie przynoszą nam żadnej korzyści. Co więcej; nasze czyny miłości, jak też ich skutki musimy pozostawić za sobą, kiedy przekraczamy bramy śmierci, ale w świecie ludzi są one w dalszym ciągu twórcze, działają dalej jako czynniki duchowe w strumieniu wydarzeń. Kiedy próbujemy odkryć, co jest twórcze w świecie, stwierdzamy, że źródłem każdej twórczości jest miłość, miłość jest twórczą podstawą wszystkiego, co żyje. Miłość jest siłą twórczą.
Według Steinera czysta miłość nie może ulec ani pomniejszeniu, ani powiększeniu. Z natury swej bowiem różni się ona od dwóch innych mocy kosmicznych: mądrości i mocy. Jeśli chodzi o czystą miłość, to nie możemy mówić o jej zwiększeniu tak, jak możemy mówić w przypadku zwiększenia wiedzy do skali wszechwiedzy czy mocy we wszechmoc. Postęp w rozwoju mądrości i mocy można osiągać stopniowo, ale czysta miłość nie wkracza do strumienia ewolucji w różnych stopniach. Czysta miłość wlała się w ludzkość i w jej rozwój przez Chrystusa, w całkowitej, doskonałej pełni. Wprawdzie my przyjmujemy w siebie Impuls Chrystusowy stopniowo, ale Boski Impuls czystej Miłości wcielił się raz i na zawsze w swej pełni jako dar dla ludzkości.
Według Steinera prawdziwym chrześcijaninem jest człowiek, który intuicyjnie wie, że wszelki przejaw czystej miłości zakłada spłacanie długów i nie przynosi zysków w przyszłości, człowiek, który rozumie radykalną różnicę między charakterem mądrości i mocy a charakterem miłości, jeśli nawet człowiek ten nie zna sensu Misterium Golgoty, nie zna Ewangelii. Rozumieć naturę miłości – to być chrześcijaninem, powiada Steiner (Die Liebe und ihre Bedeutung in der Welt).
Wiedza duchowa kultywowana bez Impulsu Chrystusowego, bez impulsu miłości, wzmaga siłę egoizmu, rodzi egoizm, który przekracza nawet bramę śmierci. (Pomyślmy tylko o licznych okultyzmach naszych czasów…) Dążenie do urzeczywistnienia w sobie prawdziwej miłości i zrozumienie istoty miłości muszą stanowić integralne elementy każdego rozwoju duchowego.
Miłość jest istotnym czynnikiem zrozumienia Misterium Golgoty. Tylko wtedy, kiedy miłość łączy się z mądrością – a mądrość wiąże się z miłością – jesteśmy w stanie pojąć naturę i znaczenie tego Misterium. (Tak Drzewo Życia łączy się z Drzewem Poznania).
Filozofia – philo-sophia – to we właściwym znaczeniu „miłość mądrości”. (Poprzedzała ją, na Wschodzie, mądrość płynąca z objawienia). Filozofia w prawdziwym sensie tego słowa objawiła się w ewolucji ludzkości dzięki Inkarnacji Chrystusa. Wraz z jego Wcieleniem na świat przyszła mądrość emanująca z miłości. Toteż powinniśmy pojąć, dziś i w przyszłości, że impuls miłości musi być realizowany w jedności z mądrością.
Chrystus, który przyszedł ze świata ducha, zjednoczył mądrość z miłością. Taka miłość przezwycięży egoizm, to bowiem jest jej celem. Ale miłość taką jedna istota musi dawać drugiej w sposób wolny, swobodny. Sam kosmos ma swe źródło i początek w miłości Boga-Ojca. Otóż – choć może to zabrzmieć paradoksalnie – ponieważ człowiekowi dano w nim wolność, wolność wyboru, jako skutek pokusy w Raju, produktem ubocznym miłości stał się egoizm. Innymi słowy, oddzielenie człowieka od boskiego źródła – tzw. wygnanie z Raju – i powstanie rozdziałów między ludźmi miało swe źródło w miłości Ojca (Ex Deo nascimur). Chrystus, Syn Boży, przynoszący impuls miłości, związawszy się z Ziemią, z czasem – i poprzez nasze świadome dążenie – pokona ten element rozdziału, egoizmu, i każdy z nas stopniowo stanie się współuczestnikiem tej twórczej siły miłości, której istotą jest stworzenie wspólnoty Boga i ludzi.
W naszym codziennym życiu możemy poznać miłość wlewającą cię w nasze serca, kiedy ożywimy w sobie słowa Chrystusa: Gdzie dwóch lub trzech zbierze się w Imię Moje, tam Ja jestem między nimi. Tak miłość jednoczy się z mądrością: In Christo morimur.
Pierwotnie ludzie pozostawali w stanie pełnej jedności z Bogiem. Następnie, w rezultacie pokusy Lucyferycznej (patrz niżej), która zrodziła w człowieku egoizm – i dzięki której żyjemy jako indywidualności i osobowości – pojawiło się oddzielenie od Boga i rozdziały między ludźmi. Wraz z egoizmem na świat przyszło zło. Tak być musiało, stwierdza Steiner, ponieważ bez elementu zła jako realnej siły w świecie ludzie nie byliby w stanie świadomie pojąć dobra. Oddzielenie i rozdzielenie to warunki wstępne powstania jasnej świadomości (autonomia „ja” wskutek oddzielenia od Boga i pojawienie się relacji „ja” – „ty”, czyli podmiot-przedmiot, w stosunkach między ludźmi). Kiedy przezwyciężymy zło w nas samych, może zacząć przejawiać się miłość. Człowiekowi znajdującemu się w szponach rosnącego egoizmu Chrystus przyniósł bodziec umożliwiający mu zwycięstwo nad samym sobą. Czyny Chrystusa były darami dla człowieka, duchowymi siłami, dzięki którym może on pokonać oddzielenie od Boga i rozdział między ludźmi i dzięki którym może świadomie i z wolności uzyskać ponownie, jedność z Bogiem, światem i swymi bliźnimi. Z biegiem czasu nowe życie duchowe przeniknie stopniowo rozwój ludzkości, życie duchowe zrodzone z boskiego czynu miłości, jakiego Chrystus dokonał na Golgocie, czynu, jakiego dokonał całkowicie w duchu czystej miłości (per Spiritum Sanctunt reviviscimus).
A człowiek odrodzony to prawdziwy chrześcijanin, człowiek zarazem wolny i przeniknięty mądrością i miłością.
Czym – z kolei – jest dobro w rozumieniu antropozofii? W dziełach swych Steiner mówiąc o rozwoju moralności ludzkiej – wyróżnił w jej dziejach trzy etapy Etap pierwszy – który można umownie nazwać „pogańskim” – to etap obyczaju, na pół świadomego poczucia stosowności i niestosowności moralnej, panowania „się”, w którym coś „się” robi i czegoś „się” nie robi, bo nakaz i zakaz taki przekazali nam bogowie i przodkowie. Kategorie dobra i zła są tu niemal bezrefleksyjne, opatrzone sankcją boską i związane z tradycją często na skalę bardzo ograniczoną (np. plemienną). Etap drugi – można go, równie umownie, nazwać „żydowskim” (z antecedensami egipskimi i mezopotamskimi) – to etap prawa moralnego, objawionego „ludowi wybranemu”, przez Jahwe w Dekalogu z Góry Horeb. Moralność na tym etapie to moralność zarówno objawiona,, jak i autorytarna, moralność nagrody i kary. Jest to moralność oparta na kolektywnej refleksji „ludu wybranego” i narzucająca mu zarówno wielką wrażliwość na możliwość transgresji moralnej, jak i świadomość grzechu oraz wielkie poczucie winy. Etap trzeci – Steiner łączy go z Wcieleniem i Objawieniem Chrystusa (Kazanie na Górze) – to etap wolności. W instytucjonalnym chrześcijaństwie kościelnym wolność moralna istnieje jedynie zarodkowo, ciągle, jeszcze dominuje w nim moralność „żydowska”. Moralność wolności opiera się na fundamencie syntezy mądrości i miłości. Źródłem jej w człowieku jest intuicja moralna („fantazja moralna”) w poszczególnych swych aktach odwołująca się do inspiracji Wyższego Ja człowieka i przekraczającą prawa moralne „z góry”, tj. w sposób twórczy, nie zaś „z dołu” przez psychopatyczną regresję do (zdegenerowanej) „pogańskiej” moralności. Dlatego też moralność wolności nie tworzy żadnego systemu.
Systemu takiego nie zna też antropozofia. (Podwaliny moralności wolności dał w języku filozofii i etyki Steiner w swej podstawowej pracy przedantropozoficznej Filozofii wolności z 1894 r.). Dlatego też każdy antropozof ma prawo odwołać się do własnej intuicji poznawczej, czy fantazji moralnej, kiedy przychodzi mu podjąć próbę określenia pojęcia „dobra”. Korzystam więc z tego prawa.
Bóg – odwołuję się tu także do wypowiedzi Steinera – jest dla mnie Istotą i Bytem o 7 następujących atrybutach czy energiach: Wolności, Miłości, Mądrości, Piękna, Dobra, Mocy i Kreatywności. (Bóg Jeden w Trójcy Św. to Bóg-Ojciec jako Byt, Syn Boży jako przemiana i Duch Św. jako Świadomość-i-poznanie: Alfa – Kreacja – Omega.) Bóg i jego atrybuty-energie są Drogą Bytu-i-Rozwoju. Droga ta – tu schodzimy na poziom moralny – to nie tylko On sam, nie tylko droga kosmosu (kosmosów), lecz także „droga człowieka”. Chrystus jako Syn Boży tak oto określił tę „drogę człowieka”: Bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec w niebie. Dążenie do doskonałości jest drogą człowieka – procesem jego rozwoju (i upadków) przez „złoty łańcuch” reinkarnacji. Dążenie do boskiej doskonałości (Chrystus stwierdza: Bogami jesteście) jest procesem rozwijania w sobie boskich cech: wolności, miłości, mądrości, piękna, dobra, mocy i twórczości. Ta droga, ten proces jest dobrem najwyższym, które człowiek ma urzeczywistniać w związku z Bogiem, w odniesieniu do całego świata i w stosunku do wszystkich ludzi i istot czujących. Dobrem najwyższym jest więc dążenie do boskiej doskonałości przez naśladowanie Chrystusa jako Wzoru Myśli i życia. Naśladowanie Chrystusa zaś to nie tylko życie zgodnie z nim, lecz także umieranie wraz z nim i wraz z nim zmartwychwstawanie. (Wyraża to różokrzyżowa maksyma: Deo nascimur, In Christo morimur, Per Spiritum Sanctum reviviscimus). W naszej codzienności oznacza to, że „dobrze” żyjemy i czynimy wtedy, kiedy z wolności przyjmujemy inspirację miłości Bożej, a przeniknąwszy ją mądrością, pięknem i dobrem, z całą daną nam mocą twórczo ją przemieniamy w czyn (w myśli, słowie, uczuciach i woli).
Wszakże dobro w naszym kosmosie – i w życiu ludzi – ma potężnego partnera i przeciwnika: zło. Jak pojmuje się zło w antropozofii?
Zacznijmy od przypomnienia, że świat duchowy – zarówno w swym świetlistym, jak i ciemnym aspekcie – składa się przede wszystkim z istot duchowych: inspiracje i obrazy, w których się manifestują, nie mówiąc, już o pojęciach abstrakcyjnych, które im przydajemy, są sprawą wtórną. W pierwszym rzędzie więc musimy ukazać istoty demoniczne jako nosicieli „zła”.
Bogu Jedynemu i Trzem Osobom Trójcy Św. przypisaliśmy – odpowiednio – cechy: Bogu-Ojcu – Bytu, Synowi Bożemu – Przemiany, Duchowi Św. – Świadomości-i-poznania. W demonozofii antropozoficznej wyróżnia się trzy postacie istot demonicznych: Asura, Arymana i Lucyfera (są to określenia grup istot). Istoty te zatrzymały się w swym rozwoju (w ten sposób składając ofiarę na rzecz rozwoju człowieka: by mógł on otrzymać wolność wyboru) – odpowiednio – na trzech „planetach” poprzedzających Ziemię, czyli poprzednich jej metamorfozach: na Saturnie – Asur, na Słońcu – Aryman, na Księżycu – Lucyfer (por. Steinera Wiedzę tajemną z 1909 r.). Istoty demoniczne trojakiego rodzaju przeciwstawiając się Trójcy Św. posiadają – odpowiednio – następujące cechy: Asur – Nicość, Aryman – Śmierć, Lucyfer – Złudzenie, czyli Kłamstwo.
Z jednej strony Asur, Aryman i Lucyfer są nosicielami zła jako negacji dobra. To oni próbują nieustannie ściągnąć człowieka i kosmos z Drogi Bożej; oni są „patronami” grzechu pojętego jako hamartia, czyli „nie trafienie w cel”. W każdym człowieku i w całej ludzkości atakują one – odpowiednio – sferę myśli, sferę rytmiczną (serce) i sferę woli. Istoty lucyferyczne zwracają wzrok człowieka jedynie ku Niebu i odwodzą go od jego misji na Ziemi, są więc patronami mistyki, religii, sztuki (w sumie: jednostronnego idealizmu); istoty arymaniczne chcą równie jednostronnie zatrzymać go wyłącznie na Ziemi i Niebo zakryć przed jego wzrokiem, są więc patronami nauki, techniki, totalitaryzmu (w sumie: materializmu); istoty asuryczne dążą do zniszczenia „ja” człowieka. Pierwsze chcą z człowieka uczynić „pół-anioła”, drugie – „maszynę”, trzecie – „inteligentną bestię”.
Co łączy tę demoniczną Trójcę? Potrzeba destrukcji człowieka i Kreacji Boskiej. Taki jest negatywny aspekt ich istoty – istoty zła.
Z drugiej jednak strony płód demonicznej Trójcy jako zło ma także aspekt pozytywny (Czyż bowiem nie sam Bóg powołał ją do istnienia, jako swój „cień”, czy partnera w „grze w kosmos” i do współpracy przy kosmicznym athanorze, w którym powstaje Człowiek jako hierarchia anielska?). Przeczuwali to starożytni gnostycy i manichejczycy; głosił to wielki Jakob Bohme, opisał zaś Rudolf Steiner…
Na pozytywny aspekt zła wskazuje sam Pan (Demiurg) w prologu do Fausta Goethego, kiedy powiada:
Przesadna gnuśność razi mnie u ludzi,
Bezwładu zaraz chcieliby, zacisza.;
Przydaję więc im chętnie towarzysza,
Co jako diabeł działa, budzi, judzi.
A Mefisto – partner zakładu Pana (pamiętajmy o Księdze Hioba jako prawzorze tego zakładu) o człowieka Fausta, diabeł, który łączy w sobie cechy zarówno lucyferyczne, jak arymaniczne i asuryczne, zapytany przez doktora, kim jest, odpowiada: Cząstka siły mała, co złego pragnąc zawsze dobro zdziała
I ciągnie dalej:
Ja jestem duch, co zawsze przeczy. […]
Moim żywiołem jest więc to,
Co grzechem zwykło się wydawać:
Nicestwo, krótko mówiąc – zło.
Goethe, Faust, tłum. Adam Pomorski, Warszawa 1999.
W tym przypadku coincidentiae oppositorum i Bóg, i Troisty Demon zgadzają się co do jednego: Zło ma swe zaplanowane, sensowne i celowe, miejsce i funkcję w ekonomice naszego świata – pełni w nim rolę aktywatora rozwoju przez jego negację, w ten sposób służąc – z umowy i z przymusu – i Bogu, i człowiekowi, by się nie zaleniwił (według słów Juliusza Słowackiego).
Ale rozwój i człowieka, i świata (jako inkubatora przyszłej ludzkości) jest – jak to już podkreślaliśmy – nie do pomyślenia bez wolności. (Wolności pojętej zarówno jako możliwość wyboru – akceptacji lub negacji planu Bożego, jako możliwość ekspansji i jako możliwość kreatywności). Tak to rozumie Steiner, kiedy stwierdza: Mądra Opatrzność dała ludziom możliwość wolności […], a tę możliwość można było jej dać tylko pod tym warunkiem, że człowiek sam dokona wolnego wyboru między dobrem a złem (Die Apokalypse des Johannes z 1908 r.). Albowiem człowiek niezdolny do takiego wyboru z własnej wolnej woli, poddany byłby konieczności i nie byłby w stanie wybierać dobra z miłości, jaką rodzi wolność. Dopiero w „nicości możemy znaleźć wszystko” jako wolne indywidualności ludzkie.
Taka jest antropozoficzna wizja miłości, dobra i zła, jako nadkosmicznej, kosmicznej i ludzkiej pełni.