Różne rodzaje chorób
RÓŻNE RODZAJE CHORÓB, Rudolf Steiner, GA 107 w. 2 Berlin, 10 listopada 1908 r., Intermediarius: B.S.
Ci z Państwa, którzy od lat uczęszczają na te wykłady zbiorowe, zauważyli być może, że tematy nie są wybierane przypadkowo, lecz mają pewną ciągłość. Również w ciągu każdej zimy wykłady te miały zawsze pewien wewnętrzny związek, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie było to od razu widoczne. Dlatego też będzie oczywiście bardzo ważne, aby śledzić różne kursy, które odbywają się tutaj równolegle do rzeczywistych wieczorów grupowych, a które mają na celu doprowadzenie nowszych członków do poziomu, niejako, tych wykładów grupowych; ponieważ różne rzeczy, które są tutaj mówione, nie mogą być od razu zrozumiane przez każdego nowicjusza. Jest jednak jeszcze coś, na co powinniśmy zwrócić uwagę, a co stopniowo będzie musiało być brane pod uwagę w różnych grupach naszej sekcji niemieckiej. Ponieważ w wykładach istnieje pewien wewnętrzny wątek, obowiązkiem jest, aby każdy wykład był tak sformułowany, aby stanowił część całości. Dlatego nie jest możliwe, aby rzeczy, które można przedstawić zaawansowanym uczestnikom w tego rodzaju pojedynczym wykładzie, były tak samo odpowiednie dla nowicjuszy. Moglibyśmy oczywiście mówić o tym samym temacie w sposób bardzo elementarny, ale nie byłoby to możliwe w obliczu progresywnej drogi, którą zamierzamy podążać w życiu antropozoficznym tej konkretnej grupy. Wiąże się to z tym, że im bardziej się rozwijamy, tym więcej możemy się spodziewać w zakresie szerokiej publikacji wykładów i przekazywania ich z jednej grupy do drugiej. W odniesieniu do tych wykładów, które prowadzę w grupach, staje się coraz mniej istotne, czy słucha się jednego w jeden poniedziałek, a następnego w następny poniedziałek. Dla słuchaczy może nie być od razu oczywiste, dlaczego jeden wykład jest lepszy od drugiego, ale mimo to jest to ważne; a kiedy pożyczacie sobie nawzajem wykłady, nie możecie tego w ogóle brać pod uwagę. Jeden wykład może być czytany przed drugim, a wtedy nieuchronnie dochodzi do nieporozumień i zamieszania. Chcę zwrócić na to szczególną uwagę, ponieważ jest to istotna część naszego życia antropozoficznego. Nawet wstawienie tu czy tam jakiegoś zdania, czy też zbytnie lub zbytnie podkreślenie jakiegoś słowa zależy od całego rozwoju życia grupy. Tylko wtedy, gdy publikacja wykładów może być ściśle nadzorowana tak, że nic nie jest publikowane, jeśli nie zostało mi przedłożone, może wyniknąć cokolwiek dobrego z tego powielania i publikowania wykładów.
Jest to również rodzaj wprowadzenia do wykładów, które mają się odbyć w tej grupie. W trakcie wykładów tej zimy nastąpi pewne wewnętrzne połączenie, a cały materiał przygotowawczy zostanie ostatecznie skierowany ku pewnemu punktowi kulminacyjnemu, którym kurs zostanie zamknięty. Zeszłotygodniowy wykład był małym początkiem, a dzisiejszy będzie swego rodzaju kontynuacją. Ale nie będzie on kontynuowany jak serial w gazecie, gdzie trzydziesta ósma część następuje po trzydziestej siódmej. Będzie istniał wewnętrzny związek, nawet jeśli tematyka będzie się wydawać różna, a związek ten będzie polegał na tym, że cała seria zakończy się w końcowych wykładach. Tak więc, mając na uwadze te końcowe wykłady, zaczniemy dzisiaj od naszkicowania natury chorób, a w następny poniedziałek porozmawiamy o pochodzeniu, historycznym znaczeniu i sensie „Dziesięciu Przykazań”. Mogłoby się wydawać, że nie mają one ze sobą nic wspólnego, jednak ostatecznie przekonacie się, że wszystko to ma wewnętrzny związek i że wykłady te nie powinny być traktowane jako osobne, jak to często bywa w przypadku tych, które są wygłaszane dla szerszej publiczności.
Chcielibyśmy dziś mówić o naturze choroby z punktu widzenia nauki duchowej. Z reguły ludzie nie interesują się chorobą, a przynajmniej tym czy innym rodzajem choroby, dopóki sami na nią nie zachorują, a nawet wtedy ich zainteresowanie nie wykracza daleko poza wyleczenie. To znaczy, że są oni zainteresowani tylko swoim wyzdrowieniem. Jak to wyleczenie jest dokonane, jest czasami sprawą zupełnie obojętną, a najprzyjemniejszą rzeczą jest nie mieć żadnej dalszej odpowiedzialności za „jak”. Większość naszych współczesnych zadowala się myślą, że ludzie, którzy wykonują tę pracę, zostali do tego wyznaczeni przez władze. W naszych czasach istnieje w tej sferze o wiele bardziej zaciekła wiara w autorytet niż kiedykolwiek istniała w sferze religijnej. Papiestwo medycyny, niezależnie od jego różnych form, jest nadal odczuwalne z wielką intensywnością i w jeszcze większym stopniu będzie odczuwalne w przyszłości. Laicy nie są w żaden sposób winni temu, że tak może być i będzie. Nie zastanawiają się oni bowiem nad tymi sprawami ani nie przejmują się nimi w najmniejszym stopniu, chyba że dotyczy to ich osobiście i cierpią na ostry przypadek wymagający leczenia. W ten sposób duża część społeczeństwa spokojnie przygląda się, jak papiestwo medycyny przybiera coraz większe rozmiary i wdziera się w różne sprawy na wszelkie sposoby, na przykład w taki sposób, w jaki teraz zabiera głos i tak okropnie ingeruje w edukację dzieci i życie szkół, roszcząc sobie prawo do określonej terapii. Ludzie nie zwracają uwagi na głębsze znaczenie, które tak naprawdę kryje się za tym wszystkim. Patrzą na to, jak ustanawia się takie czy inne prawo. Ludzie nie chcą mieć wglądu w te sprawy. Z drugiej strony zawsze będą ludzie, którzy są osobiście dotknięci i nie mogą sobie poradzić ze zwykłą materialistyczną medycyną, której podstawy ich nie interesują, lecz tylko to, czy mogą być wyleczeni, czy nie, i wtedy zwrócą się do ludzi, którzy pracują z duchem – i tam znowu interesuje ich tylko to, czy mogą być wyleczeni, czy nie. Ale nie dbają o to, czy życie publiczne jako całość, ze swoimi metodami i sposobem pojmowania rzeczy, całkowicie podważa głębszą metodę wynikającą z ducha. Kogo to obchodzi, że opinia publiczna nie pozwala na wyleczenie metodą duchową, albo że ten, kto stosuje tę metodę, trafia do więzienia? Te rzeczy nie są traktowane wystarczająco poważnie, chyba że chodzi o ludzi, których one osobiście dotyczą. Jednak zadaniem prawdziwie duchowego ruchu jest właśnie obudzenie świadomości tego, że musi być coś więcej niż tylko egoistyczne pragnienie uzdrowienia; w rzeczywistości musi być wiedza o głębszych podstawach w tych sprawach i ta wiedza musi być podana do wiadomości.
W naszej epoce materializmu wydaje się każdemu, kto potrafi zajrzeć do sedna tych spraw, aż nazbyt oczywiste, dlaczego właśnie teoria choroby w szczególności znajduje się pod najsilniejszym wpływem materialistycznego myślenia. Jeżeli jednak pójdziemy za tym czy innym sloganem, lub damy szczególne uznanie tej czy innej metodzie, krytykując jedynie to, co jest okraszone teoriami materialistycznymi, mimo że wynika to z podstaw naukowych i jest pod wieloma względami pożyteczne, to popełnimy taki sam błąd, jak gdybyśmy popadli w drugą skrajność i wszystko podporządkowali leczeniu psychologicznemu i tym podobnym, padając w ten sposób ofiarą wszelkiego rodzaju jednostronności. Dzisiejsza ludzkość musi przede wszystkim coraz bardziej zdawać sobie sprawę z tego, że człowiek jest istotą skomplikowaną i że wszystko, co dotyczy człowieka, wiąże się z tą złożonością jego istoty. Jeśli istnieje jakaś nauka, która uważa, że człowiek składa się tylko z ciała fizycznego, to nie może ona korzystnie pracować ani ze zdrowym, ani z chorym człowiekiem. Zdrowie i choroba mają bowiem związek z człowiekiem jako całością, a nie tylko z jedną jego częścią, mianowicie z ciałem fizycznym.
Nie wolno też traktować tej sprawy powierzchownie. W dzisiejszych czasach można znaleźć wielu lekarzy, właściwie uznanych przedstawicieli zawodu lekarskiego, którzy nigdy nie przyznaliby się do bycia zaprzysięgłymi materialistami; wyznają taką czy inną wiarę religijną i stanowczo zaprzeczyliby oskarżeniu o bycie materialistami. Ale nie w tym rzecz. Życie nie zależy od tego, co człowiek mówi lub w co wierzy. To jest jego osobista sprawa. Aby być skutecznym, trzeba umieć zastosować i wykorzystać w życiu te fakty, które nie ograniczają się do świata zmysłów, lecz istnieją w świecie duchowym. Tak więc, jakkolwiek pobożny jest lekarz i jak wiele ma idei dotyczących tego czy innego świata duchowego, jeśli jednak pracuje według zasad, które wynikają całkowicie z naszego materialistycznego pojmowania świata, to znaczy traktuje ludzi tak, jakby mieli tylko ciało, to jakkolwiek duchowo myślący uważa się za takiego, jest jednak materialistą. Nie zależy to bowiem od tego, co człowiek mówi lub w co wierzy, lecz od jego zdolności do uruchomienia sił stojących za zewnętrznym światem zmysłów. Nie wystarczy też, aby antropozofia szerzyła wiedzę o poczwórnej naturze człowieka i aby każdy powtarzał, że człowiek składa się z ciała fizycznego, eterycznego, astralnego i jaźni, nawet jeśli ludzie potrafią je w pewien sposób zdefiniować i opisać. Istotną rzeczą jest nie tylko wiedzieć o tym, ale coraz lepiej rozumieć żywe współdziałanie tych członków istoty ludzkiej oraz rolę, jaką ciało fizyczne, ciało eteryczne, ciało astralne i jaźń odgrywają w zdrowym i chorym człowieku i co wynika z ich wzajemnego powiązania. Jeżeli nie zrobisz tego, co możesz powiedzieć o naturze czwartego członka istoty ludzkiej, jaźni, to niezależnie od tego, jak bardzo studiowałbyś anatomię i fizjologię, nie wiedziałbyś nic o naturze krwi. Byłoby to zupełnie niemożliwe. I nigdy nie byłbyś w stanie powiedzieć niczego wartościowego o chorobach związanych z naturą krwi. Krew jest bowiem wyrazem natury jaźni człowieka. I jeśli słowa Goethego w Fauście: „Krew jest sokiem zgoła osobliwym” [patrz wykład: Duchowe znaczenie krwi, Ga 55] są jeszcze dzisiaj cytowane, to w rzeczywistości mówią one bardzo wiele. Dzisiejsza nauka nie ma pojęcia o tym, że naukowcy powinni traktować krew, nawet fizyczną krew, w zupełnie inny sposób niż jakikolwiek inny organ fizycznego ciała człowieka, ponieważ te inne organy są wyrazem zupełnie innych rzeczy. Jeśli gruczoły są wyrazem, fizycznym odpowiednikiem ciała eterycznego, to nawet fizycznie musimy szukać czegoś zupełnie innego w składzie gruczołu, czy to wątroby, czy śledziony, niż musimy szukać we krwi, która jest wyrazem znacznie wyższego członka istoty człowieka, mianowicie ego. I metody naukowe muszą się tym kierować, jeśli mają nam pokazać, jak pracować z tymi rzeczami. Teraz chcę powiedzieć coś, co naprawdę będzie zrozumiałe tylko dla zaawansowanych antropozofów, ale ważne jest, aby to zostało powiedziane.
Dzisiejszy materialistycznie myślący uczony przyjmuje za rzecz oczywistą, że po nakłuciu ciała wypłynie krew, którą można zbadać na wszystkie znane sposoby. I krew jest opisywana zgodnie z metodą badania jej składu chemicznego w dokładnie taki sam sposób, jak to się robi z każdą inną substancją, na przykład kwasem. Jedna rzecz jest jednak pominięta, chociaż, nie trzeba dodawać, nie tylko nie będzie ona znana materialistycznej nauce, ale z pewnością zostanie uznana za czystą głupotę i szaleństwo, a jednak jest to prawda: krew płynąca w tętnicach i podtrzymująca żywe ciało nie jest tym, co wypływa, gdy robię ukłucie i wyjmuję kroplę. W momencie, gdy krew wypływa z ciała, zmienia się ona do tego stopnia, że musimy przyznać, iż jest czymś zupełnie innym; a to, co wypływa jako krzepnąca krew, jakkolwiek świeża, nie jest dowodem żywej istoty w organizmie. Krew jest wyrazem jaźni, członka ludzkiej istoty, który znajduje się na wysokim poziomie. Nawet jako substancja fizyczna krew jest czymś, czego nie możesz zbadać fizycznie w całości, ponieważ kiedy jesteś w stanie ją zobaczyć, nie jest już tą samą krwią, którą była, kiedy płynęła w ciele. Nie można na nią patrzeć fizycznie, ponieważ w momencie, kiedy jest wystawiona na widok i może być badana metodą podobną do rentgena, nie bada się już krwi, lecz coś, co jest zewnętrznym obrazem krwi na planie fizycznym. Te rzeczy będą dopiero stopniowo rozumiane. Na świecie zawsze byli naukowcy zajmujący się wiedzą duchową, którzy o tym mówili, ale nazywano ich szaleńcami lub filozofami.
Wszystko, co dotyczy zdrowia lub choroby człowieka, jest naprawdę związane z jego różnorodną naturą, ze współudziałem jego istoty; dlatego tylko dzięki wiedzy o człowieku, wynikającej z nauki duchowej, możemy dojść do koncepcji człowieka w zdrowiu i w chorobie. Istnieją pewne dolegliwości w organizmie człowieka, które można zrozumieć tylko wtedy, gdy uświadomimy sobie ich związek z naturą jaźni, a dolegliwości te pojawiają się również w pewien sposób – ale w ograniczony sposób – w obrazie jaźń, czyli we krwi. Następnie istnieją pewne dolegliwości w organizmie człowieka, które wskazują na chorobę ciała astralnego i które w związku z tym wpływają na zewnętrzny wyraz ciała astralnego, system nerwowy. Wspominając o tym drugim przypadku, muszę prosić was o uświadomienie sobie subtelności myśli, która jest tu niezbędna. Kiedy ciało astralne człowieka ma nieprawidłowości, które przejawiają się w systemie nerwowym, zewnętrznym obrazie ciała astralnego, pierwszą rzeczą, jaką zauważamy fizycznie, jest pewne upośledzenie w funkcjonowaniu systemu nerwowego. Teraz, kiedy system nerwowy nie może wykonywać swojej pracy w pewnym obszarze, mogą pojawić się wszelkiego rodzaju symptomy, wpływające na żołądek, głowę lub serce. Jednak choroba, która daje objawy w żołądku, niekoniecznie wskazuje na upośledzenie systemu nerwowego w pewnym obszarze i dlatego pochodzi z ciała astralnego, może pochodzić z czegoś zupełnie innego.
Te rodzaje chorób związane z samą jaźnią, a więc także związane z jej zewnętrznym wyrazem, krwią, pojawiają się z reguły – ale tylko z reguły, bo w świecie nie ma tak wyraźnych granic, chociaż można wytyczyć wyraźne linie, kiedy chce się dokonać obserwacji – choroby te pojawiają się jako choroby chroniczne. Różne inne zaburzenia pojawiające się na początku są zazwyczaj objawami. Może pojawić się jeden lub drugi symptom, który jednak ma swoje źródło w zaburzeniach krwi, które mają swoje źródło w nieprawidłowościach tej części istoty ludzkiej, którą nazywamy nosicielem jaźni. Mógłbym godzinami opowiadać wam o rodzajach chorób, które są chroniczne i które mają swoje źródło z fizycznego punktu widzenia we krwi i z duchowego punktu widzenia w jaźni. Są to przede wszystkim choroby, które we właściwym sensie są dziedziczne, i są to choroby, które mogą być zrozumiane tylko przez tych ludzi, którzy patrzą na istotę człowieka z duchowego punktu widzenia. Tu i ówdzie są ludzie chronicznie chorzy, którzy innymi słowy nigdy nie są w pełni sprawni, zawsze mają takie czy inne problemy. Aby dotrzeć do sedna sprawy, musimy zadać sobie pytanie, jaki jest rzeczywisty, podstawowy charakter jaźni. Jakiego rodzaju jest to osoba? Jeśli zrozumiesz, czym naprawdę jest życie, będziesz wiedział, że określone formy chronicznych chorób są związane z takim czy innym podstawowym charakterem duszy jaźni. Pewne chroniczne choroby nigdy nie wystąpią u ludzi, którzy mają poważny i godny stosunek do życia, lecz tylko u tych, którzy mają frywolny charakter. To może być tylko wskazówka, aby pokazać drogę, którą prowadzą te wykłady.
Jak widzicie, pierwszą rzeczą, z której musicie sobie zdać sprawę, gdy ktoś przychodzi i mówi, że cierpi na to czy tamto od lat, jest to, jakim typem osoby jest on w gruncie rzeczy? Musisz wiedzieć, jaki jest podstawowy typ charakteru jego jaźni, w przeciwnym razie będziesz musiał się pomylić jeśli chodzi o zwykłą medycynę, chyba że będziesz miał szczęście. Ważną rzeczą w leczeniu ludzi z tych chorób, które są głównie naprawdę dziedziczne, jest wzięcie pod uwagę całego ich otoczenia, o ile może ono mieć bezpośredni lub pośredni wpływ na jaźń. Kiedy naprawdę poznasz ten aspekt danej osoby, być może będziesz musiał doradzić, aby wysłać ją do innego naturalnego otoczenia, być może na zimę, jeśli to możliwe; lub, jeśli ma pewną pracę, zmienić ją i zetknąć się z innym aspektem życia. Istotną rzeczą będzie próba znalezienia takiego otoczenia, które będzie miało właściwy wpływ na charakter jaźni. Aby znaleźć właściwe lekarstwo, potrzebne jest przede wszystkim szerokie doświadczenie życiowe, tak aby można było wniknąć w charakter danej osoby i powiedzieć: Aby ta osoba mogła wyzdrowieć, musi zmienić pracę. Chodzi o to, aby określić, co jest konieczne z punktu widzenia jego natury duszy. Czasami, być może, tylko w tej sferze, nie można w ogóle wyzdrowieć, ponieważ zmiana jest niemożliwa; w wielu przypadkach jednak można ją przeprowadzić, jeśli tylko ludzie o tym wiedzą. Wiele można zrobić dla niektórych ludzi, na przykład, jeśli po prostu mieszkają w górach, a nie na nizinach. To są rzeczy, które odnoszą się do tego rodzaju chorób, które pojawiają się zewnętrznie jako choroby chroniczne i które są związane fizycznie z krwią i duchowo z jaźnią.
Teraz przechodzimy do tych chorób, które mają swoje duchowe pochodzenie głównie w nieprawidłowościach ciała astralnego i które pojawiają się w pewnych zaburzeniach systemu nerwowego w tym czy innym kierunku. Duża część powszechnych ostrych chorób jest związana z tym, o czym właśnie wspomnieliśmy, a właściwie większość z nich. Jest bowiem czystym przesądem wierzyć, że gdy ktoś ma dolegliwości żołądkowe lub sercowe, lub nawet wyraźnie odczuwalne nieprawidłowości w jakimś miejscu, właściwym leczeniem jest zająć się bezpośrednio tym objawem. Istotną rzeczą może być to, że symptom jest tam, ponieważ system nerwowy nie jest zdolny do funkcjonowania. Tak więc serce może być dotknięte po prostu dlatego, że system nerwowy stał się niezdolny do funkcjonowania w obszarze, w którym powinien wspierać ruch serca. Zupełnie niepotrzebnie jest maltretować serce lub, jak to może być w tym przypadku, żołądek, ponieważ w zasadzie nic im bezpośrednio nie dolega, gdyż to tylko nerwy, które je obsługują, są niezdolne do wykonywania swojej pracy. Jeśli w takim przypadku dolegliwości żołądkowe leczy się kwasem solnym, to byłby to błąd porównywalny z majstrowaniem przy silniku, który zawsze się spóźnia, bo myślisz, że coś jest z nim nie tak – a jednak nadal się spóźnia. Przy bliższym badaniu okazałoby się, że maszynista zawsze upija się przed jazdą, więc lepiej byłoby zająć się maszynistą, bo inaczej pociąg byłby punktualny. Tak więc może się okazać, że w przypadku dolegliwości żołądkowych musimy leczyć nerwy, które zapewniają żołądek, a nie sam żołądek. Również w dziedzinie medycyny materialistycznej można usłyszeć różne uwagi na ten temat. Ale nie chodzi tylko o to, żeby powiedzieć, że przy dolegliwościach żołądkowych trzeba najpierw zająć się nerwami. W ten sposób nic się nie osiągnie. Osiąga się coś dopiero wtedy, kiedy się wie, że nerw jest wyrazem ciała astralnego i szuka się przyczyn w nieprawidłowościach, które tam występują. Pytanie brzmi: co jest najważniejsze?
Pierwszą rzeczą do rozważenia w leczeniu tego rodzaju chorób jest dieta i znalezienie właściwej równowagi między tym, co człowiek lubi i co jest dobre dla niego. Co ma znaczenie jest jego sposób życia, nie w odniesieniu do zewnętrznych, ale w odniesieniu do tego, co musi być trawione i przetwarzane przez niego, i w tym względzie nikt nie może ewentualnie wiedzieć nic na podstawie czysto materialistycznej nauki. Musimy zdać sobie sprawę, że wszystko wokół nas, w szerokim świecie makrokosmosu, ma związek z naszym skomplikowanym wewnętrznym światem mikrokosmosu, a każdy rodzaj pożywienia ma określony związek z tym, co znajduje się w naszym organizmie. Słyszeliśmy wystarczająco często, że człowiek przeszedł przez długą ewolucję i jak cała zewnętrzna natura została zbudowana z tego, co zostało wyrzucone z człowieka. Wielokrotnie w naszych badaniach wracaliśmy do okresu starożytnego Saturna, gdzie stwierdzaliśmy, że nic nie istniało poza człowiekiem, który niejako wypchnął inne królestwa przyrody: rośliny, zwierzęta itd. W tej ewolucji człowiek budował swoje organy zgodnie z tym, co one wypychały. Nawet kiedy królestwo minerałów zostało wyparte, powstały pewne specyficzne organy wewnętrzne. Serce nie mogłoby powstać, gdyby pewne rośliny, minerały i możliwości mineralne nie pojawiły się zewnętrznie w czasie. Teraz to, co powstało na zewnątrz, ma pewien związek z tym, co powstało wewnątrz. I tylko ten, kto zna ten związek, może w poszczególnych przypadkach przepisać, jak element makrokosmiczny z zewnątrz może być wykorzystany w mikrokosmosie, w przeciwnym razie człowiek w pewien sposób doświadczy, że przyjmuje coś, co nie jest dla niego właściwe. Musimy więc zwrócić się do nauki duchowej, aby uzyskać rzeczywistą podstawę naszego osądu. Kierowanie się czysto zewnętrznymi prawami zaczerpniętymi ze statystyki czy chemii przy zalecaniu leczenia dietetycznego jest zawsze powierzchowne. Potrzebujemy zupełnie innej podstawy, dla duchowej wiedzy musi być aktywny, gdy mamy do czynienia z człowiekiem w zdrowiu lub chorobie.
Istnieją również takie rodzaje chorób, częściowo chroniczne, częściowo ostre, które są związane z ludzkim ciałem eterycznym i które przejawiają się w gruczołach człowieka. Z reguły choroby te nie mają nic wspólnego z dziedzicznością, ale wiele z narodowością i rasą. Tak więc, w przypadku chorób pochodzących z ciała eterycznego, a objawiających się jako dolegliwości gruczołowe, musimy zawsze pytać, czy choroba występuje u Rosjanina, Włocha, Norwega czy Francuza. Choroby te są bowiem związane z charakterem narodowym i dlatego przybierają zupełnie inne formy. I tak na przykład w dziedzinie medycyny popełniany jest wielki błąd, ponieważ w całej Europie Zachodniej mają oni całkowicie błędne spojrzenie na konstrukcję kręgosłupa. O ile dla zachodnich Europejczyków jest to słuszny osąd, o tyle dla mieszkańców Europy Wschodniej jest to zupełnie niesłuszne, ponieważ ma to tam zupełnie inne pochodzenie, gdyż nawet te sprawy są dziś jeszcze bardzo zróżnicowane. Teraz zdajesz sobie sprawę, że mieszanka narodów daje nam pewne badanie. Tylko ten, kto potrafi odróżnić różnice w ludzkiej naturze, może w ogóle wydać jakikolwiek osąd. Te choroby są dziś po prostu leczone zewnętrznie i wrzucane do jednego worka z ostrymi chorobami, podczas gdy naprawdę należą do zupełnie innej dziedziny. Przede wszystkim musimy wiedzieć, że organy ludzkie, które znajdują się pod wpływem ciała eterycznego i które mogą zachorować w wyniku nieprawidłowości ciała eterycznego, mają dość ściśle określone relacje między sobą. Istnieje na przykład pewien związek między sercem człowieka a jego mózgiem, który można opisać w sposób nieco obrazowy, mówiąc, że ten wzajemny związek serca i mózgu odpowiada związkowi słońca i księżyca – serce jest słońcem, a mózg księżycem. Musimy więc wiedzieć, że jeśli jakieś zaburzenie wystąpi na przykład w sercu, to tak dalece, jak jest ono zakorzenione w ciele eterycznym, będzie miało wpływ na mózg. Tak samo, gdy coś dzieje się na słońcu, na przykład zaćmienie, będzie to miało wpływ na księżyc. Nie jest inaczej, ponieważ te rzeczy mają bezpośredni związek.
W duchowej medycynie te rzeczy są również opisane przez zastosowanie obrazów planet do konstelacji organów człowieka. Tak więc serce jest Słońcem, mózg Księżycem, śledziona Saturnem, wątroba Jowiszem, żółć Marsem, nerki Wenus, a płuca rtęcią. Jeśli studiujesz wzajemne relacje planet, masz obraz wzajemnych relacji organów człowieka, tak dalece, jak są one w ciele eterycznym. Żółć nie mogłaby być dolegliwa – i to by się objawiło duchowo w ciele eterycznym – bez wpływu choroby na inne wymienione narządy, w rzeczywistości, jeśli żółć jest opisana jako mars, jej wpływ byłby podobny do wpływu marsa w naszym systemie planetarnym. Trzeba znać wzajemne powiązania narządów w przypadku choroby eterycznej, a przecież są to głównie te choroby – i z tego widać, że w dziedzinie badań duchowych należy unikać wszelkich form jednostronności, dla których należy stosować specyficzne środki lecznicze. To jest miejsce do zastosowania środków, które znajdują się w roślinach i minerałach. Ponieważ wszystko, co należy do roślin i minerałów, ma głębokie znaczenie dla wszystkiego, co ma związek z ludzkim ciałem eterycznym. Tak więc, kiedy wiemy, że choroba powstała w ciele eterycznym i pojawia się w określony sposób w systemie gruczołowym, musimy znaleźć lekarstwo, które może prawidłowo naprawić splot wzajemnych połączeń. Szczególnie w przypadku tych chorób, gdzie pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest oczywiście to, czy mają one swoje źródło w ciele eterycznym, a po drugie, czy są związane z charakterem narodowym i wszystkie organy są połączone w regularny sposób, te choroby są pierwszymi, na które można zastosować specyficzne środki.
Teraz być może wyobrażacie sobie, że jeśli konieczne jest wysłanie człowieka do innego miejsca, to z reguły nie będziecie mogli mu pomóc, jeśli jest on przywiązany do pracy i nie może się poruszać. Metoda psychologiczna jest rzeczywiście zawsze skuteczna. To, co nazywamy metodą psychologiczną, działa najlepiej, kiedy choroba jest w istocie w ego człowieka. Tak więc, gdy występuje przewlekła choroba tego typu, taka, która jest we krwi, środki psychologiczne są uzasadnione. I jeśli są one prowadzone we właściwy sposób, ich wpływ na ego całkowicie zrekompensuje to, co wpływa na niego z zewnątrz. Gdziekolwiek spojrzysz, będziesz w stanie dostrzec subtelny związek pomiędzy tym, co człowiek przeżywa w swojej duszy, kiedy zwyczajowo pracuje za biurkiem, a tym, kiedy ma okazję przez krótką chwilę cieszyć się wiejskim powietrzem. Radość, która dodaje skrzydeł jego duszy, można nazwać metodą psychologiczną w najszerszym znaczeniu tego słowa. Następnie, jeśli terapeuta prawidłowo przeprowadza swoją metodę, może stopniowo wywierać swój własny wpływ w miejsce tego, a metody psychologiczne mają swoje najmocniejsze uzasadnienie dla tej formy choroby i nie powinny być pomijane, ponieważ większość chorób pochodzi z nieprawidłowości jaźni istoty człowieka.
Następnie przechodzimy do chorób wynikających z nieprawidłowości ciała astralnego. Chociaż można stosować metody czysto psychologiczne, to jednak tracą one swoją największą wartość, dlatego rzadko się je stosuje. Tutaj stosuje się środki dietetyczne. Choroby, które opisaliśmy na trzecim miejscu, są właściwie pierwszymi, w których uzasadnione jest stosowanie leków zewnętrznych, aby wspomóc proces zdrowienia. Jeśli widzimy człowieka jako skomplikowaną istotę, którą jest, leczenie chorób będzie również szerokim umysłem i unikniemy jednostronności.
Pozostają teraz tylko te choroby, które rzeczywiście powstają w samym ciele fizycznym, które mają związek z ciałem fizycznym, a są to rzeczywiste choroby zakaźne. Jest to ważny rozdział i będzie on rozpatrywany bardziej szczegółowo w jednym z najbliższych wykładów, po tym jak najpierw zajmiemy się prawdziwym pochodzeniem „Dziesięciu Przykazań”. Zobaczycie bowiem, że to naprawdę ma związek. Dlatego dzisiaj mogę tylko wspomnieć, że istnieje ten czwarty rodzaj chorób i że ich głębsze zrozumienie wymaga poznania natury wszystkiego, co związane jest z ludzkim ciałem fizycznym. Podłoże tych chorób nie jest fizyczne, lecz w dużym stopniu duchowe. Kiedy przyjrzymy się czwartemu rodzajowi, nie skończymy jeszcze omawiać wszystkich ważnych chorób, ponieważ zobaczymy, że odgrywa w nich rolę również ludzka karma. To jest piąta kategoria, którą należy rozważyć.
Powiedzmy więc, że stopniowo osiągniemy zrozumienie pięciu różnych form ludzkich chorób, które wynikają z jaźni, ciała astralnego, ciała eterycznego i ciała fizycznego, a także z przyczyn karmicznych. Sfera medycyny nie poprawi się, dopóki cała ta sfera nie obejmie wiedzy o wyższych członkach istoty człowieka. Do tej pory nie było takiej praktyki lekarskiej, która by się naprawdę zajęła tym. Chociaż, jak w przypadku wielu innych duchowych spostrzeżeń, rzeczy te muszą być uaktualnione i przedstawione w nowoczesnej formie, musicie zdać sobie sprawę, że ta mądrość nie jest pod pewnymi względami nowa.
Medycyna wyrosła z wiedzy duchowej i stała się coraz bardziej materialistyczna. I być może w żadnej innej nauce nie widzimy tak wyraźnie, jak materializm opanował ludzkość. W dawnych czasach ludzie byli przynajmniej świadomi tego, że aby zrozumieć czworaką istotę człowieka, muszą posiadać wiedzę o niej. Oczywiście już wcześniej istniały przypadki materializmu, a jeszcze wcześniej niż czterysta lat temu jasnowidze obserwowali materialistyczne myślenie powstające wokół nich w tej sferze. Na przykład Paracelsus, który dziś uważany jest za szaleńca lub marzyciela i w ogóle nie jest rozumiany, zwracał uwagę na rosnący materializm nauk medycznych w Salerno, Montpellier, Paryżu i w niektórych częściach Niemiec. I właśnie ze względu na swoją odpowiedzialną pozycję w świecie Paracelsus czuł się zmuszony – podobnie jak my dzisiaj – do zwrócenia uwagi na różnicę między medycyną opartą na wiedzy duchowej a materializmem. Być może w dzisiejszych czasach jeszcze trudniej jest cokolwiek osiągnąć za pomocą paracelsjańskiego myślenia. W tamtych czasach bowiem materialistyczne podejście do medycyny nie było tak sztywno przeciwstawiane podejściu paracelsjańskiemu, jak dziś materialistyczna nauka jest przeciwna jakiemukolwiek wglądowi w prawdziwą, duchową naturę człowieka. Dlatego to, co Paracelsus powiedział na ten temat, jest nadal aktualne, choć jego znaczenie nie jest tak łatwo rozpoznawalne. Jeśli spojrzymy na opinie ludzi pracujących dziś przy stole sekcyjnym i w laboratoriach oraz na sposób, w jaki badania naukowe są stosowane do zrozumienia człowieka w zdrowiu i w chorobie, moglibyśmy do pewnego stopnia zareagować podobnie jak Paracelsus. Być może nie należałoby jednak dodawać do tego prośby o zrozumienie i przebaczenie, tak jak to czynił Paracelsus wobec swoich miejscowych rówieśników w sferze medycyny – to znaczy z jakąkolwiek realną nadzieją na przebaczenie. Paracelsus bowiem sam mówił, że nie był człowiekiem dobrego wychowania, ani nie obracał się w wysokich sferach; brakowało mu wdzięku i wytworności, dlatego można mu wybaczyć, jeśli to, co mówił, nie zawsze było sformułowane w najlepszym języku. Dyskutując o naturze różnych chorób, Paracelsus podsumował zagranicznych i niemieckich lekarzy w następujących słowach: „To jest zły interes, ci wszyscy zagraniczni lekarze, by wymienić tych z Montpellier, Salerno i Paryża, którzy chcą mieć wszystkie zasługi i wyszydzać wszystkich innych, a sami nic nie wiedzą i nic nie mogą zrobić, a powszechnie wiadomo, że to tylko gadanie i pokaz. Nie wstydzą się swoich lewatyw i środków przeczyszczających, i polegają na nich nawet wtedy, gdy pacjent umiera. Chwalą się znajomością anatomii, a nie widzą nawet kamienia na zębach, nie mówiąc już o niczym innym. Świetni z nich lekarze, nawet bez okularów na nosie. Jaki ty masz wzrok i jaką masz anatomię? Nie można z nimi zrobić nic dobrego na ziemi, nie widzą dalej niż własne nosy. Oni też tak ciężko pracują, ci niemieccy oszuści i złodzieje i świeżo upieczeni głupcy, że kiedy już wszystko zobaczą, wiedzą mniej niż przedtem. Więc duszą się w brudzie i trupach, a potem stroją się w święte gały – powinno się ich wyrzucić na zbity pysk!”
Ciąg dalszy: