Wykład III: Gilgamesz i Eabani -Misterium Efezu
Historia świata w świetle antropozofii i jako fundament ludzkiego ducha (Die Weltgeschichte in Anthroposophischer Beleuchtung und als Grundlage der Erkenntnis des Menschengeistes), Rudolf Steiner (GA 233), Intermediarius: B.S.
WYKŁAD III, 26 grudnia 1923 r.
Gilgamesz i Eabani -Misterium Efezu
Tekst roboczy
Trzydzieści lat temu, prawie co do dnia, w trakcie wykładów: Historyczne osobowości i wydarzenia w świetle nauki duchowej Ga 126, które wygłosiłem w Stuttgarcie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, mówiłem o tych samych wydarzeniach, o których będziemy mówić w obecnym kursie wykładów. Będziemy musieli jedynie zmienić nieco punkt widzenia. W pierwszych dwóch wykładach wprowadzających staraliśmy się zrozumieć radykalną zmianę w życiu myślowym i uczuciowym człowieka, jaka dokonała się w toku jego ewolucji, zarówno prehistorycznej, jak i historycznej. W dzisiejszym wykładzie, w każdym razie na początek, nie będziemy musieli cofać się więcej niż kilka tysięcy lat wstecz.
Wiecie, że z punktu widzenia nauki duchowej musimy uznać za najważniejszą w swoich konsekwencjach dla ludzkiej ewolucji tak zwaną katastrofę atlantydzką, która nawiedziła Ziemię w czasie powszechnie znanym jako późniejsza epoka lodowcowa. Był to ostatni akt upadku kontynentu Atlantów, który to kontynent tworzy dzisiaj dno Oceanu Atlantyckiego; a po nim mamy, jak to już często opisywaliśmy, pięć wielkich kolejnych epok cywilizacji, prowadzących aż do naszych czasów. Z dwóch najwcześniejszych z nich nie mamy żadnego śladu w tradycji historycznej, ponieważ literatura pozostała na Wschodzie, nawet to wszystko, co jest zawarte we wspaniałych Wedach, w głębokiej filozofii wedyjskiej, jest tylko echem tego, co musielibyśmy opisać, gdybyśmy chcieli przywołać te starożytne epoki. W mojej książce Wiedza tajemna w zarysie Ga 13, zawsze mówiłem o nich jako o starożytnych Indiach i starożytnych Persach.
Dziś nie będziemy musieli sięgać aż tak daleko wstecz; skierujemy nasze myśli ku okresowi, który często określamy jako egipsko-chaldejskiej, okres poprzedzający grecko-łaciński. Musieliśmy już zwrócić uwagę na fakt, że w czasie pomiędzy katastrofą atlantydzką a okresem greckim zaszły wielkie zmiany w zakresie ludzkiej zdolności zapamiętywania, a także w zakresie życia społecznego ludzkości. Taka pamięć, jaką mamy dzisiaj – pamięć czasowa, dzięki której możemy cofać się w czasie – nie istniała w tym trzecim okresie poatlantydzkim; człowiek miał wtedy, jak to opisaliśmy we wcześniejszym wykładzie, pamięć związaną z doświadczeniem rytmicznym. I widzieliśmy, jak ta pamięć rytmiczna wywodziła się z jeszcze wcześniejszej pamięci, która była szczególnie silna w okresie atlantydzkim, a mianowicie z pamięci zlokalizowanej, w której człowiek nosił w sobie tylko świadomość teraźniejszości, ale posługiwał się wszelkiego rodzaju rzeczami, które znajdował w świecie zewnętrznym lub które sam tam ustawiał, jako pamiątkami, za pomocą których wchodził w relację z przeszłością, i to nie tylko z własną przeszłością osobistą, ale z przeszłością ludzkości w ogóle.
W związku z tym nie musimy myśleć tylko o pomnikach, które znajdowały się na ziemi; w dawnych czasach konstelacje na niebie służyły człowiekowi jako pomniki, zwłaszcza w ich powtarzalności i zmienności tych powtarzalności. Z konstelacji człowiek postrzegał, jak było w dawnych czasach. W ten sposób niebo i ziemia współpracowały ze sobą, budując dla starożytnej ludzkości pamięć lokalną.
Człowiek dawno minionych czasów różnił się w całej konstytucji swej istoty od człowieka późniejszych czasów, a jeszcze bardziej od człowieka naszych czasów. Większość ludzi nie zauważa, że ciało fizyczne nosi w sobie, wraz z ciałem eterycznym, o wiele ważniejszą organizację niż ono samo, a mianowicie ciało astralne i organizację „ja”. Wy oczywiście znacie te powiązania. Lecz starożytna ludzkość odczuwała ten fakt własnej istoty zupełnie inaczej.
I do takiej właśnie ludzkości musimy powrócić, gdy cofniemy się do trzeciej epoki cywilizacji poatlantyckiej, czyli egipsko-chaldejskiej. W tym czasie człowiek doświadczał siebie jako ducha i duszę jeszcze w dużym stopniu poza swoim ciałem fizycznym i eterycznym, nawet gdy był przebudzony. Umiał rozróżniać: To mam jako mojego ducha i duszę, – my, oczywiście, nazywamy to jaźnią i ciałem astralnym – i jest to związane z moim ciałem fizycznym i eterycznym. Szedł przez świat w tym doświadczeniu dwoistości. Nie nazywał swojego ciała fizycznego i eterycznego „ja”. Nazywał „ja” tylko swoją duszę i ducha, to co było duchowe i było w pewien sposób połączone w dół z jego ciałem fizycznym i eterycznym, miało z nimi związek, który mógł obserwować i odczuwać. I w tym duchu i duszy, w jaźni i ciele astralnym człowiek uświadamiał sobie wejście bosko-duchowych Hierarchii, tak jak dzisiaj odczuwa wejście naturalnych substancji do swojego ciała fizycznego.
Dzisiejsze doświadczenie człowieka w ciele fizycznym jest następującej natury. On wie, że w procesie odżywiania, w procesie oddychania, otrzymuje substancje z zewnętrznych królestw natury. Wcześniej są one na zewnątrz, potem są w nim. Wchodzą w niego, przenikają go i stają się jego częścią. W tym wcześniejszym wieku, kiedy człowiek doświadczył pewnego oddzielenia swojej natury duszy i ducha od swojej fizycznej i eterycznej natury, wiedział, że Aniołowie, Archaniołowie i inne istoty aż do najwyższych Hierarchii są same w sobie duchową substancją, która przenika jego duszę i ducha i staje się – jeśli mogę to tak ująć – częścią niego. Tak, że w każdym momencie życia mógł powiedzieć: We mnie mieszkają bogowie. I patrzył na swoje „ja”, nie jako na zbudowane od dołu za pomocą substancji fizycznych i eterycznych, ale jako na obdarowane łaską z góry, jako pochodzące od Hierarchii. I jako ciężar, lub raczej jako pojazd, w którym czuje się niesiony w świecie fizycznym, jak w pojeździe życia – tak pojmował swoją fizyczno-eteryczną naturę. Dopóki nie zrozumiemy tego jasno, nie zrozumiemy przebiegu wydarzeń w ewolucji ludzkości.
Moglibyśmy prześledzić ten bieg wydarzeń, odwołując się do wielu różnych przykładów. Dzisiaj będziemy podążać jednym wątkiem, tym samym, który poruszyłem trzynaście lat temu, kiedy mówiłem o tym historycznym dokumencie [Epos o Gilgameszu został odkryty w ruinach pałacu Aszurbanipal, napisany pismem klinowym na dwunastu tablicach. Tekst ten jest oparty na starszych sumeryjskich dokumentach, z których pozostały fragmenty], który reprezentuje najbardziej starożytną fazę ewolucji, którą teraz musimy rozważyć, – mam na myśli Epopeję Gilgamesza.
Epopeja Gilgamesza ma po części charakter sagi i dlatego dziś przedstawię wam wydarzenia, które opisałem trzynaście lat temu, tak jak one objawiają się bezpośrednio duchowemu widzeniu.
W pewnym mieście w Azji Mniejszej – które w Eposie nazywa się Erech [w Biblii nazywa się Erech (1 Mojż. 10, 10), w tekście pisma klinowego miasto to nazywa się Uruk] – żył człowiek, który należał do typu zdobywcy, o którym mówiliśmy w ostatnim wykładzie, do typu, który tak prawdziwie i naturalnie wyrósł z całych ówczesnych warunków umysłowych i społecznych. W literaturze nazywa się go Gilgameszem. Mamy więc do czynienia z osobowością, która zachowała wiele cech ludzkości z dawnych czasów. Chociaż jednak dla tej osobowości jasne jest, że posiada ona niejako podwójną naturę, – że z jednej strony posiada naturę duchowo-duszną, do której zstępują bogowie, a z drugiej strony fizyczno-eteryczną, do której wchodzą substancje ziemi i kosmosu, substancje fizyczne i eteryczne – to jednak faktem jest, że reprezentatywni ludzie jego czasów przechodzą już przez przejście do późniejszego etapu ludzkiej ewolucji. Przejście to polegało na tym. Świadomość jaźni, która stosunkowo krótko wcześniej znajdowała się w sferze ducha i duszy, teraz, jeśli mogę się tak wyrazić, zapadła się w sferę fizyczną i eteryczną, tak że Gilgamesz był jednym z tych, którzy zaczęli już nie mówić „ja” do duchowo-duchowej części swojej istoty, w której odczuwali obecność bogów, lecz mówili „ja” do tego, co było w nich ziemskie i eteryczne. Takie było stadium rozwoju życia duszy ludzkiej w tamtych czasach.
Ale wraz z tym stanem duszy, w którym jaźń wyłoniła się z ducha i duszy i weszła jako świadoma jaźń do ciała fizycznego i eterycznego, osobowość ta pozostawiła w sobie nawyki należące do przeszłości, a zwłaszcza nawyk przeżywania pamięci wyłącznie w związku z rytmem. Zachował też jeszcze to wewnętrzne poczucie, że trzeba poznać siły śmierci, ponieważ tylko one mogą dać człowiekowi to, co doprowadza go do zdolności refleksji.
Ponieważ w osobowości Gilgamesza mamy do czynienia z duszą, która przeszła już przez wiele wcieleń na Ziemi, a teraz weszła w nową formę ludzkiej egzystencji, którą właśnie opisałem, znajdujemy go w tym momencie w fizycznej egzystencji, która nosiła w sobie piętno niepewności. Uzasadnienie nawyków podboju, jak również uzasadnienie rytmicznej pamięci, zaczynały tracić swoją ważność dla ziemi. Tak więc doświadczenia Gilgamesza były przez cały czas doświadczeniami wieku przejściowego.
I tak się stało, że kiedy ta osobowość, zgodnie ze starym zwyczajem, podbiła i zajęła miasto, które w Eposie nazywane jest Erech, w mieście powstała niezgoda. Na początku Gilgamesz nie był lubiany. Uważano go za cudzoziemca i rzeczywiście nigdy nie byłby w stanie sam sprostać wszystkim trudnościom, jakie pojawiły się w związku z opanowaniem przez niego miasta. Wtedy pojawiła się, ponieważ przeznaczenie ją tam przywiodło, inna osobowość – Epopeja Gilgamesza nazywa ją Eabani [w tekście pisma klinowego jest Enkidu lub Engidu] – osobowość, która stosunkowo późno zstąpiła na ziemię z tej planetarnej egzystencji, którą ziemska ludzkość prowadziła przez pewien okres, jak to znajdziecie opisane w mojej książce Zarys wiedzy tajemnej.
Wiecie, jak podczas epoki Atlantów dusze zstępowały, niektóre wcześniej, niektóre później, z różnych planet, wycofawszy się z Ziemi na bardzo wczesnym etapie ziemskiej ewolucji.
W Gilgameszu mamy do czynienia z indywidualnością, która stosunkowo wcześnie powróciła na ziemię, a więc w czasie, o którym mówimy, doświadczyła już wielu ziemskich wcieleń.
W innej indywidualności, która teraz również przybyła do tego miasta, mamy do czynienia z tym, który pozostawał stosunkowo długo w planetarnej egzystencji i dopiero później znalazł drogę powrotną na ziemię. Możecie przeczytać o tym z nieco innego punktu widzenia w moich wykładach ze Stuttgartu sprzed lat.
Teraz ta druga indywidualność zawiązała intymną przyjaźń z Gilgameszem i razem byli w stanie ustanowić życie społeczne miasta na naprawdę trwałych podstawach. Było to możliwe, ponieważ w tej drugiej osobowości pozostało wiele wiedzy, która pochodziła z tego pobytu w kosmosie poza Ziemią, i która została zachowana na kilka wcieleń po powrocie na Ziemię. Miał on, jak powiedziałem w Stuttgarcie, rodzaj oświeconego poznania; jasnowidzenie, jasnosłyszenie i to, co możemy nazwać jasnopoznaniem. Mamy więc w jednej osobowości to, co pozostało z dawnych nawyków podboju i z rytmicznie kierowanej pamięci, a w drugiej to, co pozostało mu z wizji i wniknięcia w tajemne misteria kosmosu. I z połączenia tych dwóch rzeczy wyrosła, jak to było w dawnych czasach, cała struktura społeczna tego miasta w Azji Mniejszej. Pokój i szczęście zstąpiły na to miasto i jego mieszkańców i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie pewne wydarzenie, które nadało bieg sprawom w innym kierunku.
W mieście tym znajdowały się Misteria, Misteria Bogini, a Misteria te przechowywały bardzo wiele tajemnic dotyczących kosmosu. Była to jednak, w rozumieniu tamtych czasów, tajemnica, którą mogę nazwać syntetyczną. To znaczy, że w tej mIsteria zebrano razem objawienia z różnych Misteriów Azji. A treści tych Misteriów były tam kultywowane i nauczane na różne sposoby w różnych czasach. Teraz to nie było łatwe do zrozumienia przez osobowość, która nosi imię Gilgamesz w Eposie, i złożył skargę na Misteria, że jej nauki są sprzeczne. A ponieważ te dwie osobistości, o których mówimy, były tymi, które naprawdę trzymały w swoich rękach cały porządek miasta i że skargi na Misteria pochodziły z tak ważnej strony, pojawiły się kłopoty; i w końcu sprawy stały się tak trudne, że kapłani Misteriów odwołali się do tych mocy, które w dawnych czasach były dostępne dla człowieka w Misteriach. Nie powinno dziwić jeśli usłyszymy, że w starożytnych Misteriach człowiek mógł zwracać się do istot duchowych z wyższych Hierarchii; ponieważ, jak ci wczoraj powiedziałem, dla starożytnych orientalistów Azja była niczym innym jak najniższym niebem i w tym najniższym niebie człowiek był świadomy obecności bosko-duchowych istot i utrzymywał z nimi stosunki. Takie współżycie było szczególnie kultywowane w Misteriach. I tak kapłani Misteriów Istar zwrócili się do tych duchowych mocy, do których zawsze się zwracali, gdy szukali oświecenia; i stało się tak, że te duchowe moce wymierzyły miastu pewną karę.
To co się stało zostało wyrażone w tamtym czasie w następujący sposób: Coś, co w rzeczywistości jest wyższą siłą duchową, działa w Erechu jako zwierzęca siła, jako straszliwa widmowa zwierzęca siła. Mieszkańców dotknęły wszelkiego rodzaju kłopoty, choroby fizyczne, a przede wszystkim choroby i zaburzenia duszy. W konsekwencji osobowość, która przyłączyła się do Gilgamesza i która w Eposie nazywana jest Eabani, umarła, lecz aby misja tej drugiej osobowości mogła być kontynuowana na Ziemi, pozostała ona z tą osobowością duchowo, nawet po śmierci. Tak więc, kiedy rozważamy późniejsze życie i rozwój osobowości, która w Eposie nosi imię Gilgamesz, nadal musimy widzieć w nim współdziałanie tych dwóch osobowości, ale teraz w taki sposób, że w następnych latach życia Gilgamesz otrzymuje intuicje i oświecenie od Eabani i w ten sposób nadal działa, chociaż sam, nie tylko z własnej woli, ale z woli obu, z płynącej razem woli obu.
To, co tu przed wami przedstawiam, jest czymś, co było w pełni możliwe w tamtych dawnych czasach. Życie myślowe i uczuciowe człowieka nie było wtedy tak jednolite i zjednoczone, jak jest dzisiaj. Dlatego też nie mogło ono doświadczyć wolności w takim sensie, w jakim znamy ją dzisiaj. Było to całkiem możliwe, albo dla duchowej istoty, która nigdy nie wcieliła się na ziemi, aby działać poprzez wolę ziemskiej osobowości, albo, jak to miało miejsce w tym przypadku, dla ludzkiej osobowości, która przeszła przez śmierć i żyła w życiu pośmiertnym, aby mówić i działać poprzez wolę osobowości na ziemi. Tak było z Gilgameszem. Dzięki temu, co wynikło z połączenia obu woli, Gilgamesz mógł jasno rozpoznać, w jakim punkcie historii ludzkości się znajduje. Dzięki wpływowi ducha, który go natchnął, zaczął wiedzieć, że jaźń pogrążyła się w ciele fizycznym i eterycznym, które są śmiertelne; i od tej chwili problem nieśmiertelności zaczął odgrywać w jego życiu bardzo silną rolę. Cała jego tęsknota była nastawiona na znalezienie drogi, w taki czy inny sposób, do samego serca tego problemu. Misteria, w których zachowało się to, co w tamtych czasach było do powiedzenia na ziemi na temat nieśmiertelności, nie ujawniły łatwo swoich sekretów Gilgameszowi. Misteria wciąż miały swoją tradycję, a w tej tradycji zachowała się także w dużej mierze żywa wiedza, która była obecna na ziemi w czasach Atlantów, gdy starożytna pierwotna mądrość panowała wśród ludzi.
Jednak nosiciele tej pierwotnej mądrości, którzy kiedyś chodzili po ziemi jako istoty duchowe, dawno temu wycofali się i założyli kosmiczną kolonię na Księżycu. Jest bowiem czystą dziecinadą przypuszczać, że Księżyc jest martwym, zamrożonym ciałem, które opisuje współczesna fizyka. Księżyc jest przede wszystkim kosmicznym światem tych istot duchowych, które były pierwszymi wielkimi nauczycielami ziemskiej ludzkości, istot, które kiedyś przyniosły ziemskiej ludzkości pierwotną mądrość i które, gdy Księżyc opuścił ziemię i szukał dla siebie miejsca w systemie planetarnym, również wycofały się i zamieszkały na Księżycu.
Ten, kto dzisiaj poprzez imaginatywne poznanie jest w stanie osiągnąć prawdziwą wiedzę o Księżycu, zyskuje również wiedzę o duchowych istotach w tej kosmicznej kolonii, które kiedyś były nauczycielami starożytnej mądrości dla ludzkości na ziemi. To, czego nauczali, zostało zachowane w misteriach, a także impulsy, dzięki którym człowiek sam jest w stanie wejść w pewien związek z tą starożytną mądrością.
Osobowość, która w Eposie nazywana jest Gilgameszem, nie miała jednak żywego związku z tymi Misteriami Azji Mniejszej. Jednak pod nadzmysłowym wpływem przyjaciela, który w życiu pośmiertnym był z nim nadal zjednoczony, powstał w Gilgameszu wewnętrzny impuls do szukania w świecie dróg, którymi mógłby dojść do doświadczenia nieśmiertelności duszy. Później, w średniowieczu, kiedy człowiek chciał się dowiedzieć czegoś o świecie duchowym, zagłębiał się w swoje wnętrze. W czasach nowożytnych można by powiedzieć, że następuje jeszcze bardziej wewnętrzny proces. Jednak w tych dawnych czasach, o których mówimy, było dla człowieka rzeczą jasną i dokładną wiedzieć, że ziemia nie jest zwykłą bryłą skalną, jak można by sobie wyobrazić w podręcznikach geologii, ale że ziemia jest żywą istotą – żywą istotą, co więcej, obdarzoną duszą i duchem. Tak jak mały owad, który przebiega nad człowiekiem, może dowiedzieć się czegoś o nim, gdy przechodzi nad jego nosem i czołem lub przez jego włosy, tak jak owad zdobywa swoją wiedzę w ten sposób, odbywając podróż nad człowiekiem, tak w tamtych czasach człowiek zdobywał wiedzę o świecie duchowym, wyruszając w podróż po ziemi i poznając ją w różnych miejscach, w różnych konfiguracjach. I był w stanie to zrobić, niezależnie od tego, czy dostęp do misteriów był mu dozwolony, czy nie. W rzeczywistości nie jest to tylko powierzchowna relacja, która opowiada o tym, jak Pitagoras i inni wędrowali daleko i szeroko, aby osiągnąć swoją wiedzę. Ludzie wędrowali po ziemi, aby otrzymać to, co było objawione w jej różnorodnych konfiguracjach, we wszystkim, co mogli zaobserwować w różnych formach i kształtach ziemi w różnych miejscach; i to nie tylko Ziemi w jej fizycznym aspekcie, ale także Ziemi jako duszy i ducha.
Dzisiaj ludzie mogą podróżować do Afryki, do Włoch, – a jednak, z wyjątkiem zewnętrznych szczegółów, na które patrzą i gapią się, ich doświadczenie w tych miejscach może bardzo niewiele różnić się od ich doświadczenia w domu. Wrażliwość człowieka na głębokie różnice, jakie istnieją pomiędzy różnymi miejscami na ziemi, zanikła.
W okresie, z którym mamy teraz do czynienia, jeszcze nie zanikła. Tak więc impuls, by wędrować po ziemi i w ten sposób otrzymać coś, co mogłoby pomóc w rozwiązaniu problemu nieśmiertelności, oznaczał dla Gilgamesza coś pełnego znaczenia.
Wyruszył więc w swoją wędrówkę. Miały one dla niego bardzo ważny rezultat. Przybył on do regionu, który jest prawie taki sam jak ten, który obecnie nazywamy Burgenlandem, okręgu, o którym wiele się mówiło w ostatnich czasach i co do którego było wiele sporów, czy powinien należeć do Węgier czy nie. Wszystkie warunki społeczne w tym kraju oczywiście bardzo się zmieniły od tamtych odległych czasów. Gilgamesz przybył tam i znalazł tam starożytne Misteria – arcykapłan tych Misteriów nazywa się Xisutros [jest to sumeryjskie imię Ziusudra używane przez Berossusa, kapłana Bela w Babilonie, który napisał historię Babilonu i Chaldei w języku greckim około 280 r. p.n.e. na podstawie archiwów świątyni w Babilonie. W piśmie klinowym jest to Utnapisztim] w Eposie – starożytne Misteria, która była prawdziwym następcą, jak to było, starych Atlantydzkich Tajemnic; tylko, oczywiście, w zmienionej formie, jak to z konieczności musiało mieć miejsce po tak długim upływie czasu.
I tak się stało, że w tym starożytnym centrum Misteriów wiedziano, jak ocenić i oszacować wiedzę, którą posiadał Gilgamesz. Spotkał się on z wyrozumiałością. Został poddany próbie, która w tamtych czasach często była nakładana na uczniów Misteriów. Musiał przejść przez pewne ćwiczenia, na jawie, przez siedem dni i siedem nocy. To było dla niego zbyt wiele, więc poddał się tylko namiastce lub alternatywie dla testu. Przygotowano dla niego pewne substancje, które następnie spożywał i za ich pomocą doznał pewnego oświecenia; chociaż, jak to zawsze bywa, gdy pewne wyjątkowe warunki nie są zapewnione, oświecenie to może być wątpliwe pod pewnymi względami. Niemniej jednak pewien stopień oświecenia był tam, pewien wgląd w wielkie powiązania we wszechświecie, w duchową strukturę wszechświata. I tak, kiedy Gilgamesz zakończył swoją wędrówkę i wracał do domu, rzeczywiście posiadał wysoki duchowy wgląd.
Podróżował wzdłuż Dunaju, podążając wzdłuż rzeki na jej północnym brzegu, aż dotarł do swojego domu, do domu, który sam wybrał. Ale zanim dotarł do domu, ponieważ nie otrzymał inicjacji w Misteria poatlantyckie w inny sposób, który opisałem, lecz w sposób nieco niepewny, uległ pierwszej pokusie, która go napadła i wpadł w straszny gniew z powodu wydarzenia, które zwróciło jego uwagę – czegoś, w efekcie czego usłyszał, że miało miejsce w mieście. Dowiedział się o tym wydarzeniu zanim dotarł do miasta i wybuchnął burzą gniewu; w konsekwencji tego, oświecenie, które otrzymał zostało prawie całkowicie zaciemnione, tak, że dotarł do domu bez niego.
Niemniej jednak – i to jest osobliwą cechą tej osobowości – wciąż miał możliwość, poprzez połączenie z duchem swego zmarłego przyjaciela, zaglądania do świata duchowego lub przynajmniej otrzymywania stamtąd informacji.
Jednak czym innym jest uzyskanie bezpośredniej wizji świata duchowego poprzez inicjację, a czym innym otrzymanie informacji od osobowości, która znajduje się w stanie pośmiertnym. Mimo to, możemy powiedzieć, że Gilgamesz zachował pewien wgląd w naturę nieśmiertelności. Odkładam teraz na bok doświadczenia, które człowiek przechodzi po śmierci; one jeszcze nie grają bardzo mocno w świadomości następnego wcielenia, ani nie grały w tamtych czasach; – w życiu, w wewnętrznej konstytucji działają bardzo mocno, ale nie w świadomości.
Macie teraz przed sobą te dwie osobowości, które opisałem i które razem dają wyraz umysłowej i duchowej konstytucji człowieka w trzecim poatlantyckim okresie cywilizacji, mniej więcej w środkowym punkcie jej rozwoju, – dwie osobowości, które jeszcze żyły w taki sposób, że cały sposób ich życia był sam w sobie mocnym dowodem dwoistości w naturze człowieka. Jeden z nich – Gilgamesz – był świadomy tej dwoistości; był jednym z pierwszych, którzy doświadczyli zejścia świadomości jaźni, zejścia jaźni do fizycznej i eterycznej natury w człowieku. Drugi, jako że przeszedł tylko kilka wcieleń na Ziemi, posiadał jasnowidzącą wiedzę, dzięki której mógł wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak materia, lecz że wszystko jest duchowe, a tak zwany materiał jest tylko inną formą tego, co duchowe.
Teraz możecie sobie wyobrazić, że gdyby istota człowieka była tak uformowana, to z pewnością nie mógłby on myśleć i czuć tego, co my myślimy i czujemy dzisiaj. Jego całe myślenie i odczuwanie było rzeczywiście całkowicie odmienne od naszego. A to, co takie osobowości mogły otrzymać w drodze nauczania, było oczywiście zupełnie niepodobne do tego, co jest nauczane dzisiaj w szkole lub na uniwersytetach. Wszystko o charakterze duchowym lub kulturowym, co ludzie otrzymywali w tamtych czasach, przychodziło do nich z Misteriów, skąd rozprzestrzeniało się wśród ludzi tak szeroko, jak to tylko możliwe, wszelkimi możliwymi kanałami. To właśnie mędrcy, kapłani w Misteriach, byli prawdziwymi nauczycielami ludzkości.
Charakterystyczne dla tych dwóch osobowości było to, że we wcieleniu, które opisaliśmy, nie były one w stanie, z powodu swojej szczególnej konstytucji duszy, zbliżyć się do Tajemnic swojej ziemi. Ten, który w Eposie nazywa się Eabani, zbliżył się do Tajemnic dzięki swojemu pobytowi w pozaziemskich regionach Kosmosu; ten, który nazywa się Gilgamesz, doświadczył pewnego rodzaju inicjacji w postatlantycką Tajemnicę, która jednak przyniosła w nim tylko połowiczny owoc. Rezultatem tego wszystkiego było to, że obaj odczuli w swoim wnętrzu coś, co czyniło ich bliskimi pierwotnych czasów ziemskiej ludzkości. Obaj byli w stanie zadać sobie pytanie: Jak staliśmy się tym, czym jesteśmy? Jaki mieliśmy udział w ewolucji Ziemi? Staliśmy się tym, czym jesteśmy poprzez ewolucję Ziemi; jaką rolę odegraliśmy w jej ewolucji?
Pytanie o nieśmiertelność, które było powodem takiego cierpienia i konfliktu dla Gilgamesza, było w tamtych czasach połączone z konieczną wizją ewolucji Ziemi w czasach pierwotnych. Nie można było myśleć ani czuć – używając słów w ówczesnym znaczeniu – o nieśmiertelności duszy, jeśli nie miało się jednocześnie jakiejś wizji tego, jak dusze ludzkie, które były już tam w bardzo wczesnych fazach ewolucji Ziemi, podczas wcieleń starożytnego Słońca i starożytnego Księżyca, widziały zbliżające się do nich to, co później stało się tym, co nazywamy ziemskim. Ludzie czuli, że przynależą do Ziemi. Czuli, że aby poznać siebie, człowiek musi dostrzec i rozpoznać swój związek z Ziemią.
Wiedza tajemna, którą kultywowano we wszystkich Misteriach Azji, była przede wszystkim wiedzą kosmiczną; jej mądrość i nauki odsłaniały początek ewolucji Ziemi w połączeniu z kosmosem. Tak więc w tych Misteriach pojawiła się przed ludźmi w żywy sposób, w taki sposób, że mogła stać się w nich żywą ideą, dalekosiężna wizja, pokazująca im, jak rozwijała się Ziemia i jak w fali i przypływie substancji i sił Ziemi, przez wszystkie słoneczne, księżycowe i ziemskie okresy ewolucji, człowiek rozwijał się razem z tymi wszystkimi substancjami. Wszystko to zostało przedstawione ludziom w sposób najbardziej wyrazisty.
Jedno z Misteriów, w którym nauczano takich rzeczy, było kontynuowane w dużo późniejszych czasach. Był to ośrodek Misterium w Efezie [Rudolf Steiner mówił szczegółowo o tym miejscu w 6 wykładzie Wiedzy Tajemnej i Ośrodki Misteryjne Ga 232]. To Misterium miało w samym środku swojego sanktuarium wizerunek bogini Artemidy. Kiedy patrzymy dziś na obrazy bogini Artemidy, mamy być może tylko groteskowe wrażenie kobiecej postaci z wieloma piersiami. Dzieje się tak dlatego, że nie mamy pojęcia, jak takie rzeczy były przeżywane w dawnych czasach, a to właśnie wewnętrzne przeżycie wywołane przez te rzeczy było najważniejsze. Uczniowie misteriów musieli przejść przez pewne przygotowanie, zanim zostali doprowadzeni do prawdziwego centrum misteriów. W Misteriach Efeskich centrum tym był wizerunek bogini Artemidy. Kiedy uczeń był prowadzony do centrum, stawał się jednym z takim obrazem. Gdy stanął przed tym obrazem, stracił świadomość, że znajduje się przed nim, zamknięty w swojej skórze. Nabrał świadomości, że on sam jest tym, czym jest obraz. Utożsamił się z obrazem. To utożsamienie się w świadomości z obrazem Bożym w Efezie miało następujący skutek. Uczeń nie patrzył już tylko na królestwa ziemi, które były wokół niego – kamienie, drzewa, rzeki, chmury i tak dalej – ale kiedy poczuł się jednym z obrazem, kiedy wszedł jak gdyby w obraz Artemidy, otrzymał wewnętrzną wizję swojego połączenia z królestwami eteru. Poczuł się jednym ze światem gwiazd, jednym z procesami zachodzącymi w świecie gwiazd. Nie odczuwał siebie jako ziemskiej substancji w ludzkiej skórze, odczuwał swoje kosmiczne istnienie. Czuł siebie w eterze. I w miarę jak to czynił, pojawiały się przed nim wcześniejsze warunki ziemskiego doświadczenia i doświadczenia człowieka na Ziemi. Zaczął dostrzegać, jakie były te wcześniejsze warunki. Dzisiaj patrzymy na Ziemię jako na wielki kawałek skały lub kamienia, pokryty wodą na dużej części swojej powierzchni i otoczony sferą powietrza zawierającą tlen, azot i inne substancje, – zawierającą w rzeczywistości to, co jest potrzebne człowiekowi do oddychania. I tak dalej, i tak dalej. A kiedy ludzie zaczynają wyjaśniać i spekulować na temat tego, co dziś uchodzi za wiedzę naukową, otrzymujemy naprawdę wspaniały rezultat! Bo tylko za pomocą duchowej wizji można przeniknąć do warunków, które panowały w najwcześniejszych czasach pierwotnych. Taką duchową wizję dotyczącą pierwotnych warunków na Ziemi [patrz 5 wykład w Wiedzy Tajemnej i Ośrodki Misteryjne Ga 232] i ludzkości osiągnęli uczniowie z Efezu, gdy utożsamili się z boskim obrazem; zobaczyli i zrozumieli, że dawniej to, co dziś otacza Ziemię jako atmosfera, nie było takie, jak jest teraz; otaczając Ziemię w miejscu, gdzie dziś jest atmosfera, znajdował się niezwykle delikatny białek, lotna, płynna substancja białkowa. I widzieli, jak wszystko, co żyło na Ziemi, potrzebowało do swego powstania sił tej lotnej, płynnej substancji białkowej, która była rozprowadzona po Ziemi, i jak wszystko żyło w niej. Widzieli też, jak to, co w pewnym sensie już było w tej substancji – drobno rozłożone, ale wszędzie z tendencją do krystalizacji – jak to, co było obecne w stanie drobno rozłożonym jako kwas krzemowy, było w rzeczywistości rodzajem organu zmysłów dla Ziemi i mogło przyjmować do siebie ze wszystkich stron Wyobrażenia i wpływy z otaczającego Kosmosu. I tak w kwasie krzemowym zawartym w ziemskiej atmosferze bielicowej były wszędzie Wyobrażenia, konkretnie, zewnętrznie obecne.
Te Wyobrażenia miały formę gigantycznych, roślinnych organizmów, a z tego, co zostało, że tak powiem, „wyobrażone” w ten sposób na ziemi, rozwinęła się później, poprzez absorpcję substancji atmosferycznej, roślina; wszystko, co jest natury roślinnej. Na początku znajdowało się to w środowisku Ziemi, w lotnej, płynnej formie; dopiero później zapadło się w glebę i stało się tym, co znamy jako roślinę.
Oprócz kwasu krzemowego, w tej białkowej atmosferze osadzona była także inna substancja, wapno, w stanie drobno podzielonym. Z substancji wapiennej, pod wpływem kongelacji bielma, powstało królestwo zwierząt. A człowiek czuł się w tym wszystkim sobą. Czuł się jednością z całą Ziemią. Żył w tym, co poprzez Wyobraźnię ukształtowało się w Ziemi jako roślina, żył też w tym, co rozwijało się na Ziemi jako zwierzę, w sposób, który opisałem. Każdy pojedynczy człowiek czuł się rozpostarty na całej Ziemi, czuł się jednym z Ziemią. Tak, że istoty ludzkie były wszystkie – jak to opisałem w odniesieniu do platońskiej nauki w mojej książce Chrześcijaństwo jako fakt mistyczny – Ga 8, w odniesieniu do ludzkiej zdolności do idei – były wszystkie w sobie nawzajem.
Teraz przeznaczenie sprawiło, że te dwie osobowości, o których mówiłem w Stuttgarcie i o których mówię wam tutaj ponownie, wcieliły się ponownie jako wyznawcy Tajemnicy Efezu i tam z głębokim oddaniem przyjęły do swoich dusz to, co wam tutaj w skrócie przedstawiłem. W ten sposób ich dusze zostały niejako wewnętrznie ugruntowane. Poprzez Tajemnicę otrzymali oni teraz jako ziemską mądrość to, co wcześniej było im dostępne tylko w doświadczeniu, w większości nieświadomym doświadczeniu.
W ten sposób ludzkie doświadczenie tych osobowości zostało podzielone między dwa oddzielne wcielenia. W ten sposób nosili oni w sobie silną świadomość połączenia człowieka z wyższym, duchowym światem, a jednocześnie silną, intensywną zdolność odczuwania i doświadczania wszystkiego, co należy do Ziemi.
Jeśli bowiem mamy dwie rzeczy, które wiecznie płyną razem, tak że nie można ich od siebie oddzielić, to łączą się one i zatracają w sobie nawzajem. Jeśli natomiast okazują się wyraźnie odrębne, wtedy możesz osądzić jedną po drugiej. I tak te dwie osobowości były w stanie z jednej strony osądzić duchowy wyższy świat, który przyszedł do nich w wyniku doświadczenia życiowego i który żył w nich jako echo z ich wcześniejszych wcieleń. A teraz, kiedy pochodzenie królestw natury zostało im przekazane w Misterium Efezu pod wpływem bogini Artemidy, mogli oni z drugiej strony ocenić, jak powstały rzeczy zewnętrzne wobec człowieka na Ziemi, jak stopniowo wszystko, co zewnętrzne wobec człowieka na Ziemi, zostało uformowane z pierwotnej substancji, która obejmowała również człowieka. A życie tych dwóch osobowości – przypadło częściowo na ten drugi koniec czasów, kiedy to Heraklit [Heraklit z Efezu, filozof grecki. Żył około 500 r. p.n.e., a swoje główne dzieło złożył w świątyni Artemidy. Zobacz Chrześcijaństwo jako fakt mistyczny i tajemnice starożytności Rudolfa Steinera] żył jeszcze w Efezie, a częściowo w czasie, który nastąpił później – stał się szczególnie bogaty wewnętrznie i był potężnie oświetlony od wewnątrz światłem wielkich kosmicznych tajemnic. Była w nich ponadto silna świadomość tego, jak człowiek w swoim życiu duszy może być połączony nie tylko z tym, co rozciąga się wokół niego na ziemi, ale także z tym, co sięga w górę, – gdy on sam sięga w górę swoją istotą. Taka była wewnętrzna konfiguracja duszy tych dwóch osobowości, które pracowały razem we wcześniejszej epoce egipto-chaldejskiej, a następnie żyły razem w czasach Heraklita i później, w związku z Tajemnicą Efezu. I teraz ta współpraca mogła być kontynuowana dalej. Konfiguracja duszy, która została rozwinięta w obu, przeszła przez śmierć, przez świat duchowy i zaczęła przygotowywać się do życia na Ziemi, które musi ponownie przynieść problemy, które teraz oczywiście będą się przedstawiać w całkiem inny sposób. Gdy obserwujemy, w jaki sposób te dwie osobowości musiały odnaleźć swoją rolę w późniejszej historii ewolucji Ziemi, widzimy, jak poprzez doświadczenia duszy we wcześniejszych czasach – doświadczenia te mają swoją karmiczną kontynuację w następnym życiu na Ziemi – przygotowywane są rzeczy, które potem pojawiają się w zupełnie innej formie w późniejszym życiu, gdy osobowości są ponownie włączone w ewolucję ludzkości na Ziemi.
Przytoczyłem ten przykład, ponieważ te dwie osobowości pojawiają się później w okresie, który miał niezwykłe znaczenie w historii ludzkości. Wskazałem na to w moich wykładach w Stuttgarcie trzynaście lat temu; w rzeczywistości zajmowałem się tymi wszystkimi sprawami z pewnego punktu widzenia. Te osobowości, które najpierw w epoce egipsko-chaldejskiej przeszły przez to, co mogę nazwać szeroko zakrojonym życiem kosmicznym, a następnie pogłębiły w sobie to kosmiczne doświadczenie, ustanawiając w ten sposób w pewnym sensie swoje dusze, żyły teraz ponownie w późniejszym wcieleniu jako Arystoteles [grecki filozof ze Stagiry (384-322 p.n.e.)]. [patrz Zagadki Filozofii Ga 18] i Aleksander Wielki (356-323 p.n.e.). Od 336 król Macedonii. Zmarł w Babilonie]. Kiedy zrozumie się głębię tkwiącą w duszach Arystotelesa i Aleksandra Wielkiego, wtedy można zacząć rozumieć, jak wyjaśniłem w Stuttgarcie, wszystko to, co tak problematycznie działało w tych dwóch osobowościach, których życie toczyło się w czasie, gdy kultura grecka podupadała, a rzymska zaczynała dominować.
Czytaj dalej: