Jak działa karma
Jak działa karma, Rudolf Steiner (GA 34 – 1903 r.) Artykuły z czasopisma „Lucifer-Gnosis”, 1903–1908[1], Intermediarius: B.S.
Sen często nazywany jest młodszym bratem śmierci. To porównanie ilustruje drogi ludzkiego ducha bardziej dokładnie, niż powierzchowna obserwacja może skłonna przypuszczać. Daje nam bowiem pojęcie o sposobie, w jaki najróżniejsze wcielenia, przez które przechodzi ten ludzki duch, są ze sobą powiązane. W pierwszym rozdziale tej książki, Reinkarnacja i Karma, Koncepcje wymuszone przez współczesny naukowy punkt widzenia, zostało pokazane, że obecny naturalno-naukowy sposób myślenia, jeśli tylko rozumie się go właściwie, prowadzi do starożytnej nauki o ewolucji wiecznego ludzkiego ducha poprzez wiele żywotów. Po tej wiedzy koniecznie nasuwa się pytanie: jak te wielorakie życia są ze sobą powiązane? W jakim sensie życie człowieka jest skutkiem jego poprzednich wcieleń, a w jakim staje się przyczyną późniejszych wcieleń? Obraz snu przedstawia obraz relacji przyczyny i skutku w tej dziedzinie.[2] Wstaję rano. Moja ciągła aktywność została przerwana w nocy. Nie mogę samowolnie wznowić tej aktywności, jeśli porządek i związek mają rządzić moim życiem. To, co zrobiłem wczoraj, tworzy warunki dla moich dzisiejszych działań. Muszę nawiązać związek z rezultatem moich wczorajszych działań. W najpełniejszym tego słowa znaczeniu jest prawdą, że moje wczorajsze czyny są moim dzisiejszym przeznaczeniem. Ja sam ukształtowałem przyczyny, do których muszę dodać skutki. I spotykam się z tymi przyczynami po krótkim wycofaniu się z nich. Należą one do mnie, choć byłem od nich przez jakiś czas oddzielony.
Skutki moich wczorajszych doświadczeń należą do mnie w jeszcze innym sensie. Ja sam zostałem przez nie zmieniony. Przypuśćmy, że podjąłem się czegoś, co udało mi się tylko częściowo. Zastanawiałem się nad przyczyną tej częściowej porażki. Jeśli mam ponownie wykonać podobne zadanie, unikam błędów, które poznałem. To znaczy, że nabyłem nową umiejętność. W ten sposób moje wczorajsze doświadczenia stały się przyczynami moich dzisiejszych zdolności. Moja przeszłość jest ze mną zjednoczona, żyje w mojej teraźniejszości i podąża za mną w przyszłość. Poprzez moją przeszłość stworzyłem dla siebie pozycję, w której znajduję się obecnie. A sens życia wymaga, abym pozostał zjednoczony z tą pozycją. Czy nie byłoby to bezsensowne, gdybym w normalnych warunkach nie wprowadził się do domu, który sam dla siebie zbudowałem?
Gdyby skutki moich wczorajszych czynów nie miały być moim dzisiejszym przeznaczeniem, nie musiałbym się dzisiaj budzić, lecz musiałbym zostać stworzony na nowo, z niczego. I duch ludzki musiałby być stworzony na nowo, z niczego, jeśli skutki jego dawnego życia nie miałyby pozostać związane z jego późniejszym życiem. Istotnie, człowiek nie może żyć w innej pozycji niż ta, która została stworzona przez jego poprzednie życie. Nie może tego uczynić bardziej, niż pewne zwierzęta, które utraciły wzrok w wyniku migracji do jaskiń Kentucky, mogą żyć gdziekolwiek indziej, jak tylko w tych jaskiniach. One przez swój czyn, przez migrację, stworzyły sobie warunki do późniejszej egzystencji. Istota, która raz była aktywna, nie jest już dłużej odizolowana w świecie; włączyła się w swoje czyny. A jego przyszły rozwój związany jest z tym, co z tych czynów wynika. Ten związek istoty z rezultatami jej czynów jest prawem karmy, które rządzi całym światem. Działanie, które stało się przeznaczeniem, jest karmą.
A sen jest dobrym obrazem śmierci z tego powodu, że człowiek podczas snu jest faktycznie wycofany z pola działania, na którym czeka na niego przeznaczenie. Podczas gdy my śpimy, wydarzenia na tym polu działania biegną swoim torem. Przez pewien czas nie mamy żadnego wpływu na ten bieg. Niemniej jednak, ponownie odnajdujemy skutki naszych działań i musimy się z nimi połączyć. W rzeczywistości nasza osobowość każdego ranka wciela się na nowo w nasz świat czynów. To, co w nocy było od nas oddzielone, w ciągu dnia niejako nas otacza.
Tak samo jest z uczynkami naszych poprzednich wcieleń. Ich rezultaty są ucieleśnione w świecie, w którym się wcieliliśmy. Jednak należą one do nas, tak jak życie w jaskiniach należy do zwierząt, które przez to życie utraciły zdolność widzenia. Tak jak te zwierzęta mogą żyć tylko wtedy, gdy znajdą na nowo otoczenie, do którego się przystosowały, tak i duch ludzki może żyć tylko w tym otoczeniu, które sam sobie stworzył przez swoje czyny i które jest dla niego odpowiednie.
Każdego nowego poranka ciało ludzkie jest niejako na nowo ukazywane. Nauki przyrodnicze przyznają, że jest to proces, którego nie mogą pojąć, jeśli posługują się tylko prawami, które poznały w świecie fizycznym. Rozważmy, co przyrodnik Du Bois-Reymond mówi na ten temat w swoim wystąpieniu Die Grenze des Naturerkennens (Granice poznania natury): „Gdyby mózg, z jakiegoś powodu nieświadomy, jak na przykład w bezsennym śnie, był oglądany naukowo” – (Du Bois-Reymond mówi „astronomicznie”) – „nie kryłby już żadnych tajemnic, a gdybyśmy dodali do tego naturalno-naukową wiedzę o reszcie ciała, nastąpiłoby całkowite rozszyfrowanie całej ludzkiej maszyny z jej oddychaniem, biciem serca, przemianą materii, ciepłem i tak dalej, aż do natury materii i siły. Bezsenny śpiący jest zrozumiały w tym samym stopniu, w jakim zrozumiały był świat przed pojawieniem się świadomości. Ale tak jak świat stał się podwójnie niezrozumiały z pierwszym poruszeniem świadomości, tak samo śpiący staje się niezrozumiały z pierwszym obrazem snu, który w nim powstaje.” Nie może być inaczej. Albowiem to, co uczony opisuje tutaj jako bezsennego śpiącego, jest tą częścią człowieka, która jako jedyna podlega prawom fizycznym. W momencie jednak, gdy pojawia się ona ponownie przeniknięta duszą, podporządkowuje się prawom życia duszy. Podczas snu ciało ludzkie podporządkowuje się prawom fizycznym: w momencie przebudzenia się człowieka światło inteligentnego działania rozbłyskuje, jak iskra, w czysto fizycznym istnieniu. Mówimy całkowicie w sensie uczonego Du Bois-Reymonda, kiedy stwierdzamy: śpiące ciało może być zbadane we wszystkich jego aspektach, ale nie będziemy w stanie znaleźć w nim duszy. Ale dusza ta kontynuuje bieg swoich rozumnych czynów w miejscu, w którym przerwał je sen. Tak więc człowiek, także pod tym względem, należy do dwóch światów. W jednym świecie żyje on swoim życiem cielesnym, które można obserwować za pomocą praw fizycznych; w drugim świecie żyje jako istota duchowo-racjonalna, a o tym życiu nie możemy się niczego dowiedzieć za pomocą praw fizycznych. Jeśli chcemy badać życie cielesne, musimy trzymać się praw fizycznych nauk przyrodniczych; jeśli natomiast chcemy pojąć życie duchowe, musimy zapoznać się z prawami racjonalnego działania, takimi jak na przykład logika, prawoznawstwo, ekonomia, estetyka i tak dalej.
Śpiące ciało ludzkie, podlegające jedynie prawom fizycznym, nigdy nie może dokonać niczego w sferze praw rozumu. Ale duch ludzki przenosi te prawa rozumu do świata fizycznego. I tyle samo, ile wniósł do niego, znajdzie ponownie, gdy po przerwie wznowi wątek swej działalności.
Trzymajmy się obrazu snu. Jeśli życie nie ma być bezsensowne, osobowość musi powiązać dzień dzisiejszy ze swoimi wczorajszymi czynami. Nie mogłaby tego uczynić, gdyby nie czuła się połączona z tymi czynami. Nie mógłbym dzisiaj odebrać rezultatu mojej wczorajszej działalności, gdybym nie pozostał w sobie czegoś z tej działalności. Gdybym dziś zapomniał o wszystkim, co przeżyłem wczoraj, byłbym nowym człowiekiem, niezdolnym do połączenia się z czymkolwiek. To moja pamięć pozwala mi łączyć się z moimi wczorajszymi czynami – ta pamięć wiąże mnie ze skutkami mojego działania. To, co w prawdziwym sensie należy do mojego życia rozumowego – na przykład logika – jest dziś tym samym, czym było wczoraj. Dotyczy to także tego, co wczoraj nie wchodziło w moje pole widzenia, a nawet, co nigdy w nie nie wchodziło. Moja pamięć łączy moje logiczne działanie dzisiejsze z moim logicznym działaniem wczorajszym. Gdyby sprawy zależały tylko od logiki, to z pewnością każdego ranka moglibyśmy zaczynać nowe życie. Ale pamięć zachowuje to, co wiąże nas z naszym przeznaczeniem.
W ten sposób rano naprawdę odnajduję siebie jako potrójną istotę. Odnajduję na nowo moje ciało, które podczas snu było posłuszne swoim czysto fizycznym prawom. Odnajduję znów siebie samego, mojego ludzkiego ducha, który jest dziś tym samym, czym był wczoraj, i który jest dziś obdarzony darem rozumnego działania, którym był obdarzony wczoraj. I odnajduję – zachowane w pamięci – wszystko to, co moje wczoraj, co uczyniła ze mnie cała moja przeszłość.
I to daje nam jednocześnie obraz potrójnej istoty człowieka. W każdym nowym wcieleniu człowiek znajduje się w organizmie fizycznym, który podlega prawom natury zewnętrznej. I w każdym wcieleniu jest tym samym duchem ludzkim. Jako taki jest wiecznym w wielorakich wcieleniach. Ciało i Duch ścierają się ze sobą. Pomiędzy nimi musi leżeć coś, tak jak pamięć leży pomiędzy moimi wczorajszymi i dzisiejszymi czynami. A tym czymś jest dusza. Zachowuje ona skutki moich czynów z poprzednich wcieleń i sprawia, że duch w nowym wcieleniu pojawia się w takiej formie, jaką nadały mu poprzednie ziemskie życia. W ten sposób ciało, dusza i duch są wzajemnie powiązane. Duch jest wieczny; narodziny i śmierć rządzą w ciele zgodnie z prawami świata fizycznego; obie te rzeczy są wciąż na nowo łączone przez duszę, która z naszych uczynków tworzy nasze przeznaczenie.
[Każda z wyżej wymienionych zasad: ciało, dusza i duch, składa się z kolei z trzech członków. Tak więc istota ludzka wydaje się być uformowana z dziewięciu członków.
Ciało składa się z:
- ciała rzeczywistego,
- ciała-życia,
- ciała-czującego.
- Dusza składa się z:
- duszy-czującej,
- duszy-intelektualnej,
- duszy-świadomości.
- Duch składa się z:
- duch-ja,
- duch-życie,
- duch-człowiek.
- We wcielonej istocie ludzkiej 3 i 4 oraz 6 i 7 jednoczą się, przepływając przez siebie nawzajem. Przez ten fakt dziewięć członków wydaje się skurczyć do siedmiu członków.]
W odniesieniu do porównania duszy z pamięcią możemy również odwołać się do współczesnego przyrodoznawstwa. Naukowiec Ewald Hering opublikował w 1870 roku rozprawę, która nosi tytuł: Ueber das Gedaechtnis als eine allgemeine Funktion der organisierten Materie (Pamięć jako ogólna funkcja zorganizowanej materii). Ernst Haeckel zgadza się z punktem widzenia Heringa. W swoim traktacie stwierdza on, co następuje: Ueber die Wellenzeugung der Lebensteilchen (O falowej generacji cząstek życia): „Głęboka refleksja musi przynieść przekonanie, że bez założenia nieświadomej pamięci żywej materii najważniejsze funkcje życiowe są zupełnie niewytłumaczalne. Fakultet formowania pomysłów i pojęć, myślenia i świadomości, praktyki i nawyku, żywienia i reprodukcji opiera się na funkcji nieświadomej pamięci, której działalność jest znacznie bardziej znaczące niż pamięci świadomej. Hering ma rację, twierdząc, że to właśnie pamięci zawdzięczamy niemal wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy”. A teraz Haeckel próbuje prześledzić procesy dziedziczności w obrębie istot żywych do tej nieświadomej pamięci. Fakt, że istota-córka przypomina istotę-matkę, że ta pierwsza dziedziczy cechy tej drugiej, ma więc wynikać z nieświadomej pamięci żywych istot, które w trakcie rozmnażania zachowują pamięć poprzednich form. Nie chodzi tu o zbadanie, w jakim stopniu prezentacje Heringa i Haeckela są naukowo możliwe do udowodnienia; dla naszych celów wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że przyrodnik jest zmuszony przyjąć istnienie bytu, który uważa za podobny do pamięci; jest do tego zmuszony, jeśli wykracza poza narodziny i śmierć, i zakłada coś, co trwa poza śmiercią. Zupełnie naturalnie chwyta się on nadzmysłowej siły w sferze, w której prawa natury fizycznej nie wystarczają.
Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że mówiąc o pamięci, mamy tu do czynienia jedynie z porównaniem, z obrazem. Nie wolno nam sądzić, że przez duszę rozumiemy coś, co jest równoznaczne ze świadomą pamięcią. Nawet w zwykłym życiu nie zawsze jest to pamięć świadoma, która jest aktywna, gdy korzystamy z doświadczeń przeszłości. Nosimy w sobie owoce tych doświadczeń, nawet jeśli nie zawsze świadomie pamiętamy, co przeżyliśmy. Któż może pamiętać wszystkie szczegóły swojej nauki czytania i pisania? Co więcej, kto był kiedykolwiek świadomy tych wszystkich szczegółów? Nawyk, na przykład, jest rodzajem nieświadomej pamięci. Przez to porównanie z pamięcią chcemy jedynie wskazać na duszę, która wciela się pomiędzy ciało i ducha i stanowi pośrednika pomiędzy Wiecznym a tym, co jako Fizyczne jest wplecione w bieg narodzin i śmierci.
Duch, który się reinkarnuje, znajduje w świecie fizycznym rezultaty swoich czynów jako swoje przeznaczenie, a dusza, która jest z nim związana, pośredniczy w łączeniu się ducha z tym przeznaczeniem. Możemy teraz zapytać: w jaki sposób duch może odnaleźć rezultaty swoich czynów, skoro w momencie reinkarnacji z pewnością znajduje się w zupełnie innym świecie niż ten, w którym istniał poprzednio? Pytanie to opiera się na bardzo eksternistycznym pojmowaniu sieci przeznaczenia. Jeśli przeniosę swoje miejsce zamieszkania z Europy do Ameryki, to ja również znajdę się w zupełnie nowym otoczeniu. Jednak moje życie w Ameryce jest całkowicie zależne od mojego poprzedniego życia w Europie. Jeśli w Europie byłem mechanikiem, moje życie w Ameryce przybierze zupełnie inną formę niż gdybym był urzędnikiem bankowym. W jednym przypadku będę prawdopodobnie otoczony w Ameryce przez maszyny, w drugim przez papiery bankowe. W każdym przypadku moje poprzednie życie determinuje moje otoczenie, przyciąga niejako z całego otoczenia te rzeczy, które są z nim związane. Tak jest również w przypadku mojego ducha-duszy. Otacza się on z konieczności tym, z czym jest związany w swoim poprzednim życiu. Nie może to stanowić zaprzeczenia symulacji snu i śmierci, jeśli uświadomimy sobie, że mamy do czynienia tylko z symulacją, choć najbardziej uderzającą. To, że rano zastaję sytuację, którą sam stworzyłem poprzedniego dnia, jest spowodowane bezpośrednim biegiem wydarzeń. To, że znajduję przy reinkarnacji środowisko, które odpowiada rezultatowi moich czynów z poprzedniego życia, jest spowodowane przez pokrewieństwo mojego odrodzonego ducha-duszy z rzeczami tego środowiska.
Co prowadzi mnie do tego środowiska? Bezpośrednio cechy mojej duszy w momencie reinkarnacji. Ale posiadam te cechy tylko dlatego, że czyny moich poprzednich żywotów zaszczepiły je w duszy duchowej. Dlatego te czyny są prawdziwą przyczyną tego, że urodziłem się w pewnych okolicznościach. A to, co robię dzisiaj, będzie jedną z przyczyn tego, że w późniejszym życiu znajdę się w pewnych określonych okolicznościach. W ten sposób człowiek rzeczywiście tworzy dla siebie swoje przeznaczenie. Pozostaje to niezrozumiałe tylko tak długo, jak długo traktuje się oddzielne życie jako takie, a nie jako ogniwo w łańcuchu kolejnych żyć.
Można więc powiedzieć, że człowiekowi nie może się przydarzyć w życiu nic, do czego sam nie stworzyłby warunków. Dopiero wgląd w prawo przeznaczenia – karmę – pozwala zrozumieć, dlaczego „dobry człowiek musi często cierpieć, podczas gdy zły może doświadczać szczęścia.” Ta pozorna dysharmonia jednego życia znika, gdy spojrzenie rozszerzy się na wiele żywotów. Oczywiście, prawo karmy nie może być pojmowane jako tak proste, że moglibyśmy je porównać do zwykłego sędziego lub do cywilnej sprawiedliwości. Byłoby to tak samo, jak gdybyśmy wyobrażali sobie Boga jako starca z białą brodą. Wielu ludzi popada w ten błąd. Szczególnie przeciwnicy idei karmy wychodzą z takich błędnych założeń. Walczą oni przeciwko pojęciu, które przypisują wierzącym w karmę, a nie przeciwko pojęciu, które posiadają prawdziwi wiedzący.
Jaki jest stosunek człowieka do jego fizycznego otoczenia, kiedy wchodzi w nowe wcielenie? Na tę relację składają się dwa czynniki: po pierwsze, w czasie pomiędzy dwoma kolejnymi wcieleniami nie miał on żadnego udziału w świecie fizycznym; po drugie, przeszedł on w tym okresie przez pewien rozwój. Jest oczywiste, że żaden wpływ ze świata fizycznego nie może wpłynąć na ten rozwój, ponieważ duch-dusza istnieje wtedy poza tym światem fizycznym. Wszystko, co dzieje się w duszy duchowej, może ona zatem czerpać tylko z siebie samej, to znaczy ze świata duchowego. Podczas swego wcielenia była ona spleciona z fizycznym światem faktów; po wcieleniu przez śmierć jest ona pozbawiona bezpośredniego wpływu tego świata faktów. Z tego ostatniego zachował jedynie to, co porównaliśmy do pamięci. Ta „resztka pamięci” składa się z dwóch części. Części te stają się oczywiste, jeśli zastanowimy się, co przyczyniło się do jego powstania. Duch żył w ciele i przez ciało, a więc wszedł w relację z cielesnym otoczeniem. Relacja ta znalazła swój wyraz w tym, że za pośrednictwem ciała rozwinęły się impulsy, pragnienia i namiętności, a przez nie dokonywały się działania zewnętrzne. Ponieważ człowiek posiada cielesne istnienie, działa pod wpływem impulsów, pragnień i namiętności. A te mają znaczenie w dwóch kierunkach. Z jednej strony odbijają się one na zewnętrznych działaniach, które człowiek wykonuje. Z drugiej zaś strony, kształtują jego osobisty charakter. Czynność, którą wykonuję, jest wynikiem mojego pragnienia; a ja sam, jako osobowość, jestem tym, co wyraża się w tym pragnieniu. Czynność przechodzi do świata zewnętrznego, pragnienie pozostaje w mojej duszy, tak jak myśl pozostaje w mojej pamięci. I tak jak obraz myślowy w mojej pamięci wzmacnia się przez każde nowe wrażenie podobnej natury, tak samo pragnienie wzmacnia się przez każde nowe działanie, które wykonuję pod jego wpływem. Tak więc w mojej duszy, z racji cielesnego istnienia, żyje pewna suma impulsów, pragnień i namiętności. Ich suma określana jest wyrażeniem „ciało pożądania”. To ciało pożądania jest ściśle związane z fizycznym istnieniem, ponieważ powstaje pod wpływem fizycznej cielesności. W chwili, gdy duch nie jest już wcielony, nie może kontynuować formowania tego ciała pożądania. Duch musi uwolnić się od tego ciała pożądania w takim stopniu, w jakim poprzez nie był związany z pojedynczym życiem fizycznym. Po życiu fizycznym następuje inne, w którym to wyzwolenie następuje. Możemy zapytać: Czy śmierć nie oznacza zniszczenia również tego ciała pożądania? Odpowiedź brzmi: Nie; ponieważ w takim stopniu, w jakim w każdej chwili życia fizycznego pragnienie przewyższa zaspokojenie, pragnienie trwa nawet wtedy, gdy ustała możliwość zaspokojenia. Tylko człowiek, który nie pragnie niczego ze świata fizycznego, nie ma nadwyżki pragnienia nad zaspokojeniem. Tylko człowiek bez pragnień umiera, nie zachowując w swoim duchu pewnej ilości pragnień. I ta ilość musi stopniowo zmniejszać się i zanikać po śmierci. Stan tego zanikania nazywany jest „pobytem w regionie pragnień”. Łatwo można zauważyć, że im bardziej człowiek czuł się związany z życiem zmysłowym, tym dłużej musi trwać ten stan.
Druga część „resztki pamięci” powstaje w inny sposób. Tak jak pragnienie ciągnie ducha ku przeszłemu życiu, tak ta druga część kieruje go ku przyszłości. Duch, poprzez swoją aktywność w ciele, poznał świat, do którego to ciało należy. Każdy nowy wysiłek, każde nowe doświadczenie pogłębia tę znajomość. Z reguły człowiek robi coś lepiej za drugim razem, niż za pierwszym. Doświadczenie odciska się na duchu, zwiększając jego możliwości. W ten sposób nasze doświadczenia wpływają na naszą przyszłość, a jeśli nie mamy już okazji do doświadczeń, to ich wynik pozostaje jako pozostałość w pamięci. Ale żadne doświadczenie nie mogłoby na nas wpłynąć, gdybyśmy nie mieli zdolności do wykorzystania go. Sposób, w jaki potrafimy przyswoić sobie doświadczenie, sposób, w jaki potrafimy je wykorzystać, decyduje o jego znaczeniu dla naszej przyszłości. Dla Goethego doświadczenie miało zupełnie inne znaczenie niż dla jego lokaja; i przyniosło Goethemu całkiem inne rezultaty niż te, które przyniosło jego lokajowi. To, jakie zdolności zdobywamy dzięki doświadczeniu, zależy zatem od pracy duchowej, którą wykonujemy w związku z tym doświadczeniem. Zawsze mam w sobie, w danym momencie mojego życia, sumę rezultatów moich doświadczeń. I ta suma tworzy potencjał zdolności, które mogą się pojawić w odpowiednim czasie. Taką sumę doświadczeń posiada duch ludzki, kiedy się wciela. To co duch ludzki zabiera z sobą do życia nadzmysłowego.
Teraz, kiedy nie jest już związany cielesnymi więzami z fizyczną egzystencją i kiedy pozbył się również pragnień, które przykuwają go do tej fizycznej egzystencji, wtedy owoc jego doświadczenia pozostaje w duchu. I ten owoc jest całkowicie uwolniony od bezpośredniego wpływu poprzedniego życia. Duch może teraz całkowicie poświęcić się temu, co jest w stanie stworzyć z tego owocu na przyszłość. W ten sposób duch, po opuszczeniu obszaru pożądania, znajduje się w stanie, w którym jego doświadczenia z poprzedniego życia przekształcają się w potencjały – to znaczy talenty, zdolności – na przyszłość. Życie ducha w tym stanie określane jest jako pobyt w „regionie błogości”. („Błogość” może rzeczywiście oznaczać stan, w którym wszelkie zmartwienia dotyczące przeszłości są odsuwane w zapomnienie i który pozwala sercu bić wyłącznie dla trosk przyszłości). Jest rzeczą oczywistą, że im większy potencjał istnieje w chwili śmierci dla nabycia nowych zdolności, tym dłużej ten stan będzie trwał.
Oczywiście, nie może tu chodzić o rozwinięcie pełnego zakresu wiedzy dotyczącej ludzkiego ducha. Zamierzamy jedynie pokazać, jak prawo karmy działa w życiu fizycznym. W tym celu wystarczy wiedzieć, co duch wynosi z tego życia fizycznego do stanów nadzmysłowych i co przynosi z powrotem do nowego wcielenia. Przynosi on ze sobą wyniki doświadczeń, które przeszedł w poprzednich życiach, przekształcone w zdolności jego istoty. Aby uzmysłowić sobie dalekosiężny charakter tego faktu, wystarczy wyjaśnić ten proces na jednym przykładzie. Filozof Kant mówi: „Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.„ Każdy myślący człowiek musi przyznać, że gwiaździste niebo nie wyrosło z nicości, lecz powstało stopniowo. I to właśnie sam Kant w 1755 roku, w podstawowym traktacie, próbował wyjaśnić stopniowe powstawanie kosmosu. Podobnie jednak nie wolno nam przyjmować faktu istnienia prawa moralnego bez wyjaśnienia. Również to prawo moralne nie wyrosło z nicości. W pierwszych wcieleniach, przez które przeszedł człowiek, prawo moralne nie przemawiało w nim w taki sposób, w jaki przemawia u Kanta. Człowiek pierwotny działa zgodnie ze swoimi pragnieniami. Przeżycia, których doznał przez to działanie, przenosi do stanów nadzmysłowych. Tutaj stają się one wyższymi zdolnościami. A w kolejnym wcieleniu nie działają już w nim same pragnienia, lecz kieruje się on teraz skutkami poprzednich doświadczeń. I potrzeba wielu wcieleń, zanim człowiek, pierwotnie całkowicie oddany pożądaniom, zetknie się w otaczającym go świecie z oczyszczonym prawem moralnym, które Kant określa jako coś, co wymaga takiego samego podziwu, jakiego domagają się gwiaździste niebiosa.
Otaczający świat, w którym człowiek rodzi się poprzez nowe wcielenie, konfrontuje go z rezultatami jego czynów, jako jego przeznaczeniem. On sam wkracza w ten otaczający świat z możliwościami, które wytworzył dla siebie w stanie nadzmysłowym ze swoich poprzednich doświadczeń. Dlatego jego doświadczenia w świecie fizycznym będą na ogół na tym wyższym poziomie, im częściej się wcielał, lub im większe były jego wysiłki podczas poprzednich wcieleń. Tak więc jego pielgrzymka przez wcielenia będzie miała charakter rozwoju w górę. Skarb, który jego doświadczenia gromadzą w jego duchu, będzie stawał się coraz bogatszy i bogatszy. W ten sposób z coraz większą dojrzałością konfrontuje się on z otaczającym go światem, ze swoim przeznaczeniem. To czyni go coraz bardziej panem swojego losu. To bowiem, co zyskuje poprzez swoje doświadczenia, to fakt, że uczy się pojmować prawa świata, w którym te doświadczenia zachodzą. Na początku duch nie znajduje drogi w otaczającym go świecie. Błądzi w ciemnościach. Ale z każdym nowym wcieleniem świat staje się coraz jaśniejszy. Duch zdobywa wiedzę o prawach otaczającego go świata; innymi słowy, coraz bardziej świadomie dokonuje tego, co wcześniej czynił w otępieniu umysłu. Przymus otaczającego świata zmniejsza się; duch staje się coraz bardziej samo-stanowiący. Ten duch, który jest samo-stanowiący, jest duchem wolnym. Działanie w pełnym jasnym świetle świadomości jest wolnym działaniem. (Naturę wolnego ducha ludzkiego starałem się przedstawić w mojej książce Philosophie der Freiheit (Filozofia wolności). Pełna wolność ducha ludzkiego jest ideałem jego rozwoju. Nie możemy zadawać pytania: czy człowiek jest wolny czy niewolny? Filozofowie, którzy w ten sposób stawiają pytanie o wolność, nigdy nie mogą zdobyć się na jasną myśl na ten temat. Człowiek bowiem w swoim obecnym stanie nie jest ani wolny, ani niewolny, lecz znajduje się na drodze do wolności. Jest częściowo wolny, częściowo niewolny. Jest wolny w takim stopniu, w jakim zdobył wiedzę i świadomość o stosunkach panujących w świecie. – To, że nasze przeznaczenie, nasza karma, spotyka nas w postaci absolutnej konieczności, nie jest żadną przeszkodą dla naszej wolności. Gdy bowiem działamy, podchodzimy do tego przeznaczenia z taką miarą niezależności, jaką osiągnęliśmy. To nie przeznaczenie działa, ale to my działamy zgodnie z prawami tego przeznaczenia.
Jeśli zapalę zapałkę, ogień powstaje zgodnie z niezbędnymi prawami; ale to ja wprowadzam te niezbędne prawa w życie. Podobnie, mogę dokonać jakiegoś działania tylko w sensie koniecznych praw mojej karmy, lecz to ja wprowadzam w życie te konieczne prawa. I nowa karma powstaje poprzez czyn pochodzący ode mnie, tak jak ogień, zgodnie z koniecznymi prawami natury, nadal działa po tym, jak go rozpaliłem.
Rzuca to również światło na inną wątpliwość, która może nachodzić człowieka w odniesieniu do skuteczności prawa karmy. Ktoś mógłby powiedzieć: „Jeśli karma jest niezmiennym prawem, to źle jest pomagać człowiekowi. Bo to, co go spotyka, jest konsekwencją jego karmy i jest absolutnie konieczne, żeby go to spotkało.” Oczywiście, nie mogę wyeliminować skutków przeznaczenia, które duch ludzki stworzył sobie w poprzednich wcieleniach. Ale ważne jest, jak on znajduje się w tym przeznaczeniu i jakie nowe przeznaczenie może stworzyć dla siebie pod wpływem starego. Jeśli mu pomogę, mogę spowodować, że jego przeznaczenie będzie miało korzystny obrót poprzez jego czyny; jeśli powstrzymam się od pomagania mu, może nastąpić coś przeciwnego. Naturalnie wszystko będzie zależało od tego, czy moja pomoc będzie mądra czy nierozważna. [Fakt, że jestem obecny, aby pomóc, może być częścią zarówno jego Karmy, jak i mojej, albo moja obecność i czyn mogą być wolnym aktem.]
Jego postęp poprzez coraz to nowe wcielenia oznacza wyższy rozwój ludzkiego ducha. Ten wyższy rozwój wyraża się w tym, że świat, w którym mają miejsce wcielenia ducha, jest w coraz większym stopniu pojmowany przez tego ducha. Świat ten obejmuje jednak także same wcielenia. Również w odniesieniu do tych ostatnich duch stopniowo przechodzi ze stanu nieświadomości do świadomości. Na drodze ewolucji znajduje się punkt, z którego człowiek jest w stanie spojrzeć na swoje kolejne wcielenia z pełną świadomością. Jest to myśl, z której łatwo jest szydzić i łatwo jest ją negatywnie krytykować. Ale ten, kto to robi, nie ma pojęcia o naturze takich prawd. I szyderstwo, jak i krytyka stawiają się jak smok przed portalem sanktuarium, w którym możemy osiągnąć wiedzę o tych prawdach. Jest bowiem rzeczą oczywistą, że prawdy, których realizacja leży dla człowieka w przyszłości, nie mogą być znalezione jako fakty w teraźniejszości. Jest tylko jeden sposób, aby przekonać się o ich realności: mianowicie, podjąć wszelkie możliwe wysiłki, aby tę realność osiągnąć.
ODPOWIEDZI NA NIEKTÓRE PYTANIA DOTYCZĄCE KARMY
Postawiono następujące pytanie: „Zgodnie z prawem reinkarnacji, jesteśmy zobowiązani myśleć, że ludzka indywidualność posiada swoje talenty, zdolności i tak dalej, jako efekt swoich poprzednich żyć. Czy nie jest to sprzeczne z faktem, że takie talenty i zdolności, na przykład odwaga moralna, dary muzyczne i tak dalej, są bezpośrednio dziedziczone przez dzieci od ich rodziców?”
Odpowiedź: Jeśli właściwie pojmujemy prawa reinkarnacji i karmy, nie możemy znaleźć sprzeczności w tym, co zostało powiedziane powyżej. Tylko te cechy człowieka, które należą do jego ciała fizycznego i eterycznego mogą być bezpośrednio przekazywane przez dziedziczność. Ciało eteryczne jest nośnikiem wszystkich zjawisk życiowych (sił wzrostu i rozmnażania). Wszystko, co z nim związane, może być bezpośrednio przekazane dziedzicznie. To, co jest związane z tzw. duszą i ciałem, może być przekazywane dziedzicznie w znacznie mniejszym stopniu. Stanowi to pewną dyspozycję w doznaniach. To, czy posiadamy żywy zmysł wzroku, dobrze rozwinięty zmysł słuchu i tak dalej, może zależeć od tego, czy nasi przodkowie nabyli takie zdolności i przekazali je nam dziedzicznie. Nikt jednak nie może przekazać swemu potomstwu tego, co wiąże się z rzeczywistą duchową istotą człowieka, a więc na przykład ostrości i dokładności jego życia myślowego, niezawodności jego pamięci, zmysłu moralnego, nabytych zdolności wiedzy i sztuki.
Są to cechy, które pozostają zamknięte w jego indywidualności i które pojawiają się w jego następnym wcieleniu jako zdolności, talenty, charakter itd. Środowisko, w które wkracza inkarnująca się istota ludzka, nie jest jednak przypadkowe, lecz jest ono koniecznie związane z jej karmą. Załóżmy, że człowiek nabył w swoim poprzednim życiu zdolność do moralnie silnego charakteru. Jego karmą jest, aby ta zdolność rozwinęła się w jego następnym wcieleniu. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wcielił się on w ciało, które posiada dość określoną konstytucję. Ta cielesna konstytucja musi być jednak odziedziczona po przodkach. Wcielająca się indywidualność dąży, poprzez siłę przyciągania tkwiącą w niej samej, w kierunku tych rodziców, którzy są w stanie dać jej odpowiednie ciało. Jest to spowodowane faktem, że już przed reinkarnacją indywidualność ta łączy się z siłami świata astralnego, które dążą do określonych warunków fizycznych. Tak więc człowiek rodzi się w tej rodzinie, która jest w stanie przekazać mu dziedzicznie warunki cielesne, odpowiadające jego karmicznym możliwościom. Wygląda to wtedy, jeśli wrócimy do przykładu odwagi moralnej, tak jakby ta ostatnia została odziedziczona po rodzicach. Prawda jest taka, że człowiek, poprzez swoją indywidualną istotę, odnalazł tę rodzinę, która umożliwia mu rozwój odwagi moralnej. Ponadto może się zdarzyć, że indywidualności dzieci i rodziców były już połączone w poprzednich żywotach i z tego właśnie powodu ponownie się odnalazły. Prawa karmiczne są tak skomplikowane, że nigdy nie możemy opierać się na zewnętrznych pozorach. Tylko ten, komu przynajmniej częściowo objawiają się wyższe światy, może próbować wyrobić sobie takie zdanie. Kto oprócz ciała fizycznego jest w stanie obserwować organizm duszy i ducha, ten jest w stanie rozróżnić, co zostało przekazane człowiekowi przez jego przodków, a co jest jego osobistą własnością, nabytą w poprzednich żywotach. Dla zwykłego wzroku rzeczy te nie są wyraźnie rozróżnialne i łatwo może się wydawać, że coś zostało jedynie odziedziczone, co w rzeczywistości jest uwarunkowane karmicznie. Jest to bardzo mądre wyrażenie, które mówi, że dzieci są „dane” swoim rodzicom. W odniesieniu do ducha jest to absolutnie prawdą. I dzieci z pewnymi duchowymi cechami są im dane właśnie dlatego, że oni, rodzice, są w stanie dać dzieciom możliwość rozwinięcia tych duchowych cech.
Pytanie: „Czy Antropozofia nie przypisuje żadnego znaczenia 'przypadkowi’? Nie mogę sobie wyobrazić, że może to być przewidziane przez karmę każdej indywidualnej osoby, kiedy pięćset osób ginie w tym samym czasie w pożarze teatru.”
Odpowiedź: Prawa karmy są tak skomplikowane, że nie powinniśmy się dziwić, kiedy dla ludzkiego intelektu jakiś fakt z początku jawi się jako sprzeczny z ogólną ważnością tego prawa. Musimy zdawać sobie sprawę, że intelekt ten jest nauczany przez nasz świat fizyczny i że generalnie jest on przyzwyczajony do przyjmowania tylko tego, co poznał w tym świecie. Tymczasem prawa karmy przynależą do wyższych światów. Dlatego jeśli próbujemy zrozumieć jakieś zdarzenie, które spotyka człowieka, jako wywołane przez karmę w taki sam sposób, w jaki sprawiedliwość jest stosowana w czysto ziemsko-fizycznym życiu, to z konieczności musimy natrafić na sprzeczności. Musimy zdać sobie sprawę, że wspólne doświadczenie, które w świecie fizycznym przechodzi kilku ludzi, w świecie wyższym może dla każdego z nich oznaczać coś zupełnie innego. Oczywiście, może być również odwrotnie: wspólne powiązania mogą stać się skuteczne we wspólnych ziemskich doświadczeniach. Tylko ten, kto jest obdarzony jasnym widzeniem w wyższych światach, może udzielić informacji o konkretnych przypadkach. Jeżeli karmiczne powiązania pięciuset ludzi uskuteczniają się we wspólnej śmierci tych ludzi w pożarze teatru, to możliwe są następujące przypadki:
Po pierwsze: Ani jedna z pięciuset osób nie musi być karmicznie powiązana z innymi ofiarami. Wspólna katastrofa jest tak samo powiązana z karmami każdej pojedynczej osoby, jak cień-obraz pięćdziesięciu osób na ścianie jest powiązany ze światami myśli i uczuć tych osób. Ci ludzie nie mieli nic wspólnego godzinę temu; ani nie będą mieli nic wspólnego godzinę później. To, co przeżyli, gdy spotkali się w tym samym miejscu, będzie miało szczególny wpływ na każdego z nich. Ich związek wyraża się we wspomnianym wyżej wspólnym obrazie-cieniu. Ktokolwiek próbowałby wnioskować na podstawie tego obrazu, że tych ludzi łączy jakaś wspólna więź, byłby w zdecydowanym błędzie.
Po drugie: Możliwe jest, że wspólne doświadczenie pięciuset osób nie ma nic wspólnego z ich karmiczną przeszłością, ale że właśnie poprzez to wspólne doświadczenie przygotowywane jest coś, co połączy ich karmicznie w przyszłości. Być może te pięćset osób w przyszłych wiekach przeprowadzi wspólne przedsięwzięcie i poprzez katastrofę zjednoczy się dla dobra wyższych światów. Doświadczony duchowy naukowiec jest dokładnie zaznajomiony z faktem, że wiele społeczeństw, które powstają dzisiaj, zawdzięcza swoje powstanie okoliczności wspólnej katastrofy doświadczonej w bardziej odległej przeszłości przez ludzi, którzy łączą się dzisiaj.
Po trzecie: Przypadek, o którym mowa, może być rzeczywiście skutkiem dawnej wspólnej winy zainteresowanych osób. Istnieją jednak jeszcze niezliczone inne możliwości. Na przykład, może wystąpić kombinacja wszystkich trzech opisanych możliwości.
Nie jest nieuzasadnione mówienie o „przypadku” w świecie fizycznym. I jakkolwiek prawdą jest powiedzieć: nie ma „przypadku”, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie światy, jednak byłoby to nieuzasadnione, aby wyeliminować słowo „przypadek”, jeśli mówimy tylko o wzajemnym powiązaniu rzeczy w świecie fizycznym. Szansa w świecie fizycznym jest wniesiona przez fakt, że rzeczy odbywają się w tym świecie w przestrzeni rozsądnie. Muszą one, o ile zachodzą w tej przestrzeni, podporządkować się prawom tej przestrzeni. W tej przestrzeni mogą się spotkać rzeczy, które na zewnątrz nie mają ze sobą nic wspólnego. Przyczyny, które powodują, że cegła spadająca z dachu rani mnie, gdy przechodzę obok, nie muszą mieć nic wspólnego z moją karmą, która wynika z mojej przeszłości. Wielu ludzi popełnia tutaj błąd polegający na zbyt prostym wyobrażaniu sobie związków karmicznych. Zakładają oni na przykład, że jeżeli cegła zraniła człowieka, to musiał on zasłużyć na to zranienie karmicznie. Ale to nie jest koniecznie tak. W życiu każdego człowieka stale mają miejsce wydarzenia, które nie mają nic wspólnego z jego zasługami lub winą w przeszłości. Takie wydarzenia znajdują swoją karmiczną korektę w przyszłości. Jeżeli dzisiaj przytrafi mi się coś, co nie jest moją winą, to w przyszłości otrzymam za to rekompensatę. Jedno jest pewne: nic nie pozostaje bez karmicznego wyrównania. Jednak to, czy dane doświadczenie człowieka jest skutkiem jego karmicznej przeszłości, czy przyczyną jego karmicznej przyszłości, będzie musiało być ustalone w każdym indywidualnym przypadku. A tego nie może rozstrzygnąć intelekt, przyzwyczajony do zajmowania się światem fizycznym, lecz wyłącznie okultystyczne doświadczenie i obserwacja.
Pytanie: „Czy można zrozumieć, zgodnie z prawem reinkarnacji i karmy, jak wysoko rozwinięta dusza ludzka może odrodzić się w bezradnym, nierozwiniętym dziecku? Dla wielu ludzi myśl, że musimy zaczynać od nowa na etapie dzieciństwa, jest nie do zniesienia i nielogiczna.”
Odpowiedź: To, w jaki sposób człowiek może działać w świecie fizycznym, zależy całkowicie od fizycznego instrumentarium jego ciała. Wyższe idee, na przykład, mogą się wyrazić w tym świecie tylko wtedy, gdy jest w pełni rozwinięty mózg. Tak jak pianista musi czekać, aż budowniczy fortepianu zrobi fortepian, na którym będzie mógł wyrazić swoje muzyczne idee, tak samo dusza musi czekać ze swoimi zdolnościami nabytymi w poprzednim życiu, aż siły świata fizycznego zbudują organy ciała do tego stopnia, że będą one mogły wyrazić te zdolności. Siły natury muszą iść swoją drogą, dusza również musi iść swoją drogą. Oczywiście, od samego początku ludzkiego życia istnieje współpraca między duszą a siłami ciała. Dusza pracuje w elastycznym i giętkim ciele dziecka, dopóki nie zostanie ono przygotowane do tego, by stać się nosicielem sił nabytych w poprzednich okresach życia. Jest bowiem absolutnie konieczne, aby odrodzony człowiek przystosował się do nowych warunków życia.
Gdyby po prostu pojawił się w nowym życiu ze wszystkim, co nabył wcześniej, nie pasowałby do otaczającego go świata. Ponieważ nabył on swoje zdolności i siły w całkiem innych okolicznościach, w zupełnie innym otoczeniu. Gdyby po prostu wszedł na świat w swoim poprzednim stanie, byłby w nim obcy. Okres dzieciństwa przechodzi się po to, aby doprowadzić do harmonii pomiędzy starymi i nowymi warunkami. Jak jeden z najmądrzejszych starożytnych Rzymian wyglądałby w naszym obecnym świecie, gdyby po prostu urodził się w naszym świecie ze swoimi nabytymi mocami? Moc może być użyta tylko wtedy, gdy jest w harmonii z otaczającym światem. Na przykład, jeżeli rodzi się geniusz, to moc geniuszu leży w wewnętrznej istocie tego człowieka, którą można nazwać ciałem przyczynowym. Niższe ciało duchowe oraz ciało czucia i doznań są zdolne do przystosowania się i w pewnym sensie nie są całkowicie zdeterminowane. Te dwie części istoty ludzkiej zostaną teraz opracowane. W tej pracy ciało przyczynowe działa od wewnątrz, a otoczenie od zewnątrz. Po zakończeniu tej pracy te dwie części mogą stać się narzędziami sił nabytych. – Myśl, że musimy się urodzić jako dziecko, nie jest więc ani nielogiczna, ani nie do zniesienia. Przeciwnie, byłoby to nie do zniesienia, gdybyśmy urodzili się jako w pełni rozwinięty człowiek w świecie, w którym jesteśmy obcy.
Pytanie: „Czy dwa kolejne wcielenia istoty ludzkiej są do siebie podobne? Czy na przykład architekt stanie się ponownie architektem, muzyk ponownie muzykiem?”
Odpowiedź: Tak może być, ale nie musi. Takie podobieństwa zdarzają się, ale nie są regułą. Łatwo jest w tej dziedzinie dojść do fałszywych koncepcji, ponieważ formułujemy myśli dotyczące praw reinkarnacji, które zbyt mocno trzymają się zewnętrznych cech. Ktoś na przykład kocha południe i dlatego uważa, że w poprzednim wcieleniu musiał być południowcem. Takie skłonności nie sięgają jednak aż do ciała przyczynowego. Mają one bezpośrednie znaczenie tylko dla jednego życia. To, co przenosi swoje skutki z jednego wcielenia do drugiego, musi być głęboko zakorzenione w centralnej istocie człowieka. Załóżmy na przykład, że ktoś jest muzykiem w swoim obecnym życiu. Duchowe harmonie i rytmy, które wyrażają się w tonach, sięgają do ciała przyczynowego. Same tony należą do zewnętrznego życia fizycznego. Siedzą one w tych częściach człowieka, które powstają i przemijają. Niższa jaźń lub ciało duchowe, które w jednym czasie jest właściwym nośnikiem tonów, w następnym życiu może być nośnikiem postrzegania relacji liczbowych i przestrzennych. I muzyk może teraz stać się matematykiem. Właśnie przez ten fakt istota ludzka rozwija się, w trakcie swoich wcieleń, we wszechstronną istotę, przechodząc przez najbardziej różnorodne aktywności życiowe. Jak już zostało powiedziane, istnieją wyjątki od tej reguły. I one są wytłumaczalne przez wielkie prawa świata duchowego.
Pytanie: „Jakie są karmiczne fakty w przypadku człowieka, który z powodu wadliwego mózgu skazany jest na upośledzenie?”
Odpowiedź: Przypadek taki nie powinien być rozpatrywany przez spekulacje i hipotezy, lecz jedynie przez duchowo-naukowe doświadczenie. Dlatego na zadane tu pytanie odpowiemy przytaczając przykład, który rzeczywiście miał miejsce.
W poprzednim życiu pewien człowiek był skazany na egzystencję w letargu umysłowym z powodu nierozwiniętego mózgu. W czasie pomiędzy śmiercią a nowymi narodzinami był w stanie przepracować w sobie wszystkie przygnębiające doświadczenia takiego życia, takie jak bycie popychanym, poddawanym nieżyczliwości ludzi, i odrodził się jako prawdziwy geniusz dobroci. Taki przypadek pokazuje wyraźnie, jak bardzo możemy się mylić, jeśli wszystko w życiu odnosimy karmicznie do przeszłości. Nie możemy w każdym przypadku powiedzieć: to przeznaczenie jest wynikiem tej czy innej winy w przeszłości. Bardzo możliwe, że jakieś zdarzenie nie ma żadnego związku z przeszłością, lecz jest tylko przyczyną karmicznej rekompensaty w przyszłości. Upośledzony nie musiał zasłużyć na swój los swoimi czynami w przeszłości. Ale karmiczna konsekwencja jego przeznaczenia na przyszłość nie omieszka się pojawić. Tak jak bilans konta biznesmena jest określony przez liczby w jego księdze, podczas gdy on może mieć nowe wpływy i wydatki, tak nowe czyny i ciosy przeznaczenia mogą wejść w życie człowieka, pomimo tego, że jego księga życia w każdej chwili wykazuje określony bilans. Dlatego karma nie może być pojmowana jako niezmienne fatum: jest ona absolutnie zgodna z wolnością, z wolą człowieka. Karma nie wymaga poddania się niezmiennemu losowi, lecz przeciwnie, daje nam pewność, że żaden czyn, żadne doświadczenie człowieka nie pozostaje bez skutku ani nie przebiega poza prawami świata. Daje nam pewność, że każdy czyn czy doświadczenie jest związane ze sprawiedliwym i kompensującym prawem. Ponadto, gdyby nie było karmy, w świecie panowałaby samowola. Tak jak jest, mogę wiedzieć, że każdy mój czyn, każde moje doświadczenie jest włączone w prawomocne powiązanie. Mój czyn jest wolny, jego skutek następuje według określonych praw. Jest to wolny czyn biznesmena, kiedy robi dobry interes; jego rezultat, jednakże, pokazuje się w bilansie jego księgi zgodnie z określonymi prawami.
[1] „Lucyfer” lub „Lucyfer-Gnosis” to pierwsze i jedyne czasopismo antropozoficzne, które Rudolf Steiner prowadził sam – napisał około 105 tekstów w okresie od 1903 do 1908 roku. Publikowane w esejach antropozoficznych dotyczą podstawowych tematów: inicjacji i tajemnic – reinkarnacji i karmy – ludzkiej aury – świata nadprzyrodzonego i jego wiedzy oraz wielu innych. Ponadto szczególnie interesujące są regularnie publikowane doniesienia o ruchu teozoficznym, zarówno pod względem społecznym, jak i biograficznym.
[2] Mogę sobie wyobrazić, że jest wielu ludzi, którzy uważają się za stojących na szczycie wiedzy i którzy uważają niniejszą ekspozycję za „całkowicie nienaukową”. Mogę zrozumieć tych ludzi, ponieważ wiem, że zarzut ten narzuca się każdemu, kto nie ma doświadczenia w dziedzinie tego, co nadzmysłowe, a jednocześnie brakuje mu niezbędnej powściągliwości i skromności, aby przyznać, że może się jeszcze czegoś nauczyć. Tacy ludzie powinni jednak przynajmniej powstrzymać się od stwierdzenia, że opisane tu procesy „przeczą intelektowi” i „nie mogą być udowodnione przez intelekt”. Intelekt nie może robić nic innego, jak tylko łączyć i systematyzować fakty. Fakty mogą być doświadczane, ale nie mogą być „udowodnione przez intelekt”. Intelektem nie można udowodnić istnienia wieloryba. Albo musisz sam go zobaczyć, albo musisz pozwolić opisać go komuś, kto go widział. Tak samo jest z faktami nadzmysłowymi. Jeśli nie doszliśmy jeszcze do punktu, w którym możemy je sami zobaczyć, to musimy pozwolić, aby je nam opisano. Mogę zapewnić wszystkich, że fakty nadprzyrodzone, które opisuję na kolejnych stronach, są tak samo „faktyczne” dla tego, kto ma otwarte wyższe zmysły, jak wieloryb.