O okresach biograficznych w naszym życiu

O okresach biograficznych w naszym życiu, Dr Ingo Junge. Intermediarius: B.S. – za uprzejmą zgodą wykładowcy

Temat okresów w odniesieniu do biografii w Antropozofii bardzo mnie poruszył. Można by pomyśleć, że jest ona raczej sucha i abstrakcyjna, ponieważ zawiera dużo matematyki. Ale dr Rudolf Steiner dał bardzo ważną wskazówkę dotyczącą matematyki. Kiedy człowiek tworzy w sobie idee matematyczne, tzn. myśli logicznie, to ma to na niego celowy wpływ. I tak jesteśmy na drodze starzenia się i umierania, jak to określił R. Steiner – na drodze „zasolenia”. Kiedy tworzy się formuły matematyczne, ta „sól” rozpuszcza się i następuje ponowne odmłodzenie. Osoba, która dobrze zna matematykę i jest w nią zaangażowana, może łatwiej wyleczyć swoje rany. To wzmacnia jego ciało eteryczne i może być również kontrolowane. Na przykład, jeśli posadzisz dziesięć doniczek z kwiatami i dasz je dziesięciu przyjaciołom, po trzech miesiącach zobaczysz, że u tego twojego przyjaciela, który zajmuje się matematyką, kwiat rośnie najlepiej.

            To jest temat, który jest wzorowany na mojej duszy. Ponieważ w moim rodzinnym mieście bardzo często prowadzę seminaria, na których obliczamy ruchy gwiazd, w praktyce robimy dużo matematyki. To jest coś, co R. Steiner zawsze chciał przybliżyć ludziom, ludzkości, ponieważ 100 lat temu było to o wiele mniej zrozumiałe i trudne do zrozumienia.

            Zanim zacznę temat, chciałbym przybliżyć Wam trochę moją biografię. Urodziłem się w czasie wojny – 1942 r. we Frankfurcie nad Menem. Nasz dom został zbombardowany w czasie wojny, więc wyjechaliśmy na wieś. Miałam więc wspaniałe dzieciństwo, ale też później poszedłem do szkoły. A R. Steiner mówił, że zbyt wczesna nauka czytania i pisania utrudnia rozwój duchowy. A jak ja chodziłam do szkoły, to nasz nauczyciel zachorował na gruźlicę, więc z przyczyn obiektywnych nie było szkoły. Zaczęłam czytać i pisać bardzo późno. Ale później dowiedziałem się, że Goethe w wieku 15 lat nie umiał jeszcze dobrze czytać i pisać, i to mnie uspokoiło. Studiowałem medycynę we Frankfurcie. Chciałem się nauczyć, jak radzić sobie z rakiem. Wziąłem „miecz” do ręki i zostałem chirurgiem. Właśnie wtedy, gdy zostałem głównym lekarzem, chciałem się habilitować i musiałem zostać kierownikiem kliniki, zostałem wprowadzony do antropozofii. Miałem wtedy 37 lat i nigdy wcześniej nie słyszałem słowa antropozofia, a to co napotkałem było dla mnie bardzo zaskakujące.

            Było tak – operowałem jedną z asystentek mojego kolegi, podaliśmy znieczulenie miejscowe. Pracowała w klinice na wyspie na Morzu Północnym. Pracowała u lekarza antropozofa. Żartowała z nami: „Chorych na raka odsyła się do domu, a potem w dokumencie opisującym jego diagnozę pisze się, że żył jeszcze pół roku. Ale mój lekarz leczy takich pacjentów i ja ich znam – ci ludzie żyją potem jeszcze wiele lat, 10 lat i więcej.” Kiedy jesteś lekarzem i usłyszysz to, powiesz: „To kompletna bzdura!”. Rzeczywiście, w późniejszym życiu często słyszałem takie słowa. Wtedy jeszcze nic nie powiedziałem, ale jej słowa wzbudziły moją ciekawość. Zapytałem ją: „Jak on to robi?” Podała mi i wskazała środki. Natychmiast zastosowałem to, czego się nauczyłem, u pacjentki, która miała przerzuty w kościach i wątrobie. Była już na morfinie, na wózku inwalidzkim. Zaczęłam ją leczyć. Wyzdrowiała. Jej ból zniknął. Kontynuowałem leczenie innych pacjentów w ten sam sposób. Im też się to przytrafiało. Byłem bardzo zaskoczony, że istnieje taki środek i nikt go nie uczy na uniwersytetach. Poszedłem jego tropem. W ten sposób dotarłem do Rudolfa Steinera. Początkowo myślałam, że to lekarz. Kiedy przeczytałem jego biografię, zrozumiałem, że to było coś zupełnie innego. Wszystkie problemy rozwiązywał duchowo, tzn. poprzez myślenie. To mnie jeszcze bardziej zaciekawiło. Zacząłem więc studiować i badać jego pisma. Z moimi pacjentami osiągnąłem same sukcesy. Jednak moje problemy pojawiły się ze strony ordynatora szpitala, w którym pracowałem. Stało się to nie do zniesienia. Wtedy stanąłem przed trudną i ciężką decyzją. Otrzymałem propozycję objęcia kierownictwa kliniki w południowych Niemczech, ale tam nie mógłbym uprawiać medycyny, którą właśnie rozpocząłem. Postanowiłem opuścić tę klinikę i powiesić biały fartuch na ścianie.

            Poszedłem do pracy w wiosce jako lekarz wiejski. Ale był tam duży problem. Sukcesy, które osiągnąłem w leczeniu raka, szybko rozprzestrzeniały się wśród ludzi, ale ja sam nie dojrzałem do tego sukcesu. Ludzie myśleli, że potrafię wyleczyć wszystko, ale ja nie potrafiłam. Byłem chirurgiem i tylko chirurgiem, a o innej medycynie nie miałem pojęcia. Nie wiedziałem nawet, co robić, gdy małe dziecko miało ból ucha. Musiałam zacząć wszystko od nowa. Potem przyszedł dr Otto Wolff, który dał mi kilka rad. Był zawsze przy mnie, jak wspaniały nauczyciel. Jeśli czegoś nie wiedziałam, zawsze mogłam go zapytać. Oczywiście nie powiedział mi wszystkiego!

            Kiedyś przyszła do mnie młoda matka z noworodkiem, zwieracz był niesprawny i wszystko przeciekało. Byłem chirurgiem i wiedziałem, co trzeba zrobić – boczne wyjście, żeby mogła się stamtąd wydostać. Ale kiedy dziewczyna staje się starsza, idzie na tańce, zakochuje się… to co zrobić z takim pobocznym wyjściem? Pomyślałem, że pewnie jest jakiś inny sposób. Wertowałem książki i znalazłem preparat o nazwie Anus. W książce nie było opisu do przeczytania, ale zdecydowałem się i przepisałem. Leczenie trwało przez trzy miesiące, aż do wygojenia się zwężenia u dziewczynki. Na badanie przyszło wiele małych dzieci. To, co się stało, szybko rozeszło się wśród ludzi. Przyszło do mnie małe dziecko, które było głuche. Oczywiście, że istnieje powód, dla którego dziecko rodzi się bez słuchu! To jest ochrona, bo inaczej dostanie guza. R. Steiner wyjaśnił w swoich pismach ich związek ze słyszeniem. Dla osoby, która rodzi się bez słuchu, powód jest bardzo głęboki. Jednak w prawdziwym życiu potrzebujemy uszu. Znalazłem niezbędne preparaty, za pomocą których można wpływać na mięśnie i nerwy wewnątrz. Przepisałem je. Po kilku miesiącach dziecko zaczęło słyszeć, a po kilku latach jego słuch został całkowicie przywrócony. Przez lata przytrafiło mi się jeszcze wiele takich rzeczy. Dzięki chorobom narządów i ciała, szybko udało mi się wyzdrowieć. Zacząłem w pełni studiować wszystkie te choroby.

            Miałem następującą ciekawą historię. W pewnym momencie do mojego biura wszedł chłopak, z którym nie mogłem zrobić dosłownie nic. Wykonywał dziwne ruchy, przewracał wszystko. Nie mogłem się skupić i w ogóle z nim rozmawiać. Nie miałem pojęcia, co można z nim zrobić. Posłałem go na eurytmię. Nasze drogi się rozeszły. Po pół roku znowu przyszedł do mnie, ale go nie poznałem. Czytając historię jego choroby, byłam niesamowicie zaskoczony – stał się zupełnie normalny. Potrafił stać w miejscu, milczeć, słuchać innych, a nawet został zwycięzcą w szachach. Dla siebie samego doszłam wtedy do ważnego wniosku, że eurytmia i arteterapia są niezbędne dla każdego człowieka. Po 7 latach udało mi się doprowadzić do tego, że takie terapie były dostępne również dla mnie. Mój gabinet i moja praktyka terapeutyczna ma już 21 lat. Kolejna rzecz, która była dla mnie typowa – nie mogłem w ogóle mówić i nie byłem w stanie wygłosić żadnego referatu czy wykładu. Na początku wszystko, co miałem do powiedzenia, zapisywałem zdanie po zdaniu i czytałem. U R. Steinera czytałem, że pierwsze 100 wykładów jest zwykle nieudane. Naprawdę tego doświadczyłem. A teraz czas powrócić do naszego głównego tematu, czyli „Kropki w biografii”.

            Zazwyczaj uważa się, że biografia zaczyna się w momencie narodzin. Same narodziny są wspaniałym wydarzeniem, ale nie są początkiem. Rudolf Steiner powiedział, że kiedy człowiek zbliża się do Ziemi, musi wybrać rodzinę. Bardzo dokładnie zbadał to u Goethego. Goethe zaczął szkolić swoich krewnych ze świata duchowego, aby mógł przyjść do nich później i aby mogli robić „właściwe rzeczy”, kiedy się urodzi. To bardzo ciekawy człowiek, ale w naszym współczesnym świecie nie miałby szans. Chodzić nauczył się dopiero w wieku 4 lat. Przy wszystkich dzisiejszych badaniach lekarskich, jakie przechodzą dzieci, on by wszystko oblał. Ale nawet bez tak dobrze rozwiniętej wtedy medycyny, dorastał bardzo dobrze. Sam Goethe również zajmował się formułami matematycznymi. To właśnie zamierzamy zrobić dziś wieczorem.

            Znam kompozytora z Oldenburga, który ma trójkę dzieci. Jego najmłodsza córka w wieku trzech lat powiedziała: „Tatusiu, kiedy cię wybrałam, byłeś wtedy w szpitalu”. Zupełnie dokładnie opisała sytuację w pokoju, w którym leżał jej ojciec. Jeśli spojrzymy wstecz w historii ludzkości, zobaczymy, że człowiek zawsze o tym wiedział – Chaldejczycy, starożytni Egipcjanie… Mogli sięgnąć pamięcią do czasów sprzed narodzin. Ale około 800 r. p.n.e. ta umiejętność została utracona. Ludzie nie pamiętali i bali się śmierci. Człowiek, przychodząc na ziemię, nie miał jeszcze żadnych możliwości. Ze zwierzętami jest inaczej, bo w momencie narodzin potrafią już robić różne rzeczy – skakać, poruszać się… Ale jeśli cofniemy się do czasu przed narodzinami, to u zwierząt ciąża trwa tak długo, jak potrzebują. A w praktyce człowiek przychodzi na ten świat nieco za wcześnie urodzony. Budujemy nasze ciało fizyczne z sił, które pochodzą z zodiaku. Z sił Barana pochodzą te siły, których potrzebujemy dla głowy, z Byka – siły dla szyi, z Bliźniąt – siły dla ramion i barków, z Raka – dla klatki piersiowej itd. Mamy 12 znaków zodiaku, ale mamy tylko 10 miesięcy księżycowych ciąży. Brakuje nam dwóch miesięcy. Z tego powodu, kiedy człowiek się rodzi, nie jest fizycznie gotowy, aby „wskoczyć od razu” do życia. Ale gdyby był gotowy, nie mógłby się dalej rozwijać. Niedojrzałość po urodzeniu daje mu możliwość rozwoju później. I to jest rzeczywiście bardzo ciekawe pytanie – w jaki sposób moce przechodzą ze znaków zodiaku do płodu? Embrion zawsze patrzy w kierunku Księżyca. A ona, jak wiadomo, w ciągu trzech dni „podróżuje” przez poszczególne znaki. Dziecko „odbywa” tę podróż razem z Księżycem.

            Kiedy dziecko przychodzi na świat, nie może praktycznie nic zrobić. Musi nauczyć się języka, musi nauczyć się chodzić, musi nauczyć się wyobrażać sobie i zapamiętywać… Ale nie ma nikogo, kto by mu wytłumaczył, jak to wszystko zrobić. Potrzebuje specjalnej mocy, aby nauczyć się tych rzeczy. Nauczycielem w pierwszych trzech latach rozwoju dziecka jest sam Chrystus. On daje dziecku te moce, dzięki którym może się ono nauczyć tych wszystkich rzeczy. W ciągu tych pierwszych trzech lat następuje niezwykle szybki rozwój. Nigdy więcej w życiu ludzkim nie uczy się tak wiele i tak szybko jak w tym okresie. Jeśli tak dalej pójdzie, dziecko się „wypali”. Dlatego po trzecim roku ten szybki rozwój ustaje. Wtedy też dziecko po raz pierwszy mówi „ja”. W ten sposób kończy się pierwszy etap rozwoju dziecka. Zasada, według której dziecko się uczy, jest niezwykle interesująca. Dziecko całym swoim ciałem jest pod wpływem władzy zmysłów. Pierwsze 7 lat to rozwój ciała fizycznego. Wszystko, co jest odbierane za pomocą zmysłów fizycznych, wpływa na jego ciało. A kiedy dziecko dorasta w brzydkim środowisku, jego ciało zaczyna chorować. Kiedy cały czas patrzy na żałosną twarz, chorują mu nerki. Niezwykle ważne jest, aby otoczenie, w którym rośnie było piękne, ponieważ wszystko wpływa na jego ciało. Drugą zasadą podczas pierwszych 7 lat jest posłuszeństwo. Dziecko nie ma jeszcze rozumu i to, co się wokół niego dzieje, naśladuje. Nie można na niego wpłynąć za pomocą rozumu.

            Miałem ciekawe doświadczenie. Z powodu wojny nie mieliśmy elektryczności, radziliśmy sobie przy świetle świec, które nasi rodzice zapalali zapałkami. Raz, kiedy mieliśmy gości, byłem pod stołem. Następnie podpaliłem obrus zapałką. A ja nie mogłem zrozumieć, dlaczego moi rodzice w ogóle się kłócą. Zrobiłem to, co zawsze, zapalając świeczki. Byłem już lekarzem antropozoficznym, kiedy przyszło do mnie małe dziecko kulejące na jedną nogę. Zabrali go do ortopedy, ale nic nie znaleźli. A u psychiatry też nic nie znaleźli. Ja też nic nie znalazłem. Ale ja poszedłem do jego domu. Widziałem, że jego ojciec miał drewnianą nogę. Szedł, kulejąc w ten sam sposób. Następnie wyjaśniłam ojcu, że dopóki dziecko jest w pokoju, powinno siedzieć. Po 4 tygodniach utykanie dziecka ustąpiło. To znaczy, że jest to czas, w którym wszystko, jest przeżywane, dziecko naśladuje i upodabnia się do tego co widzi.

            Wiemy z antropozofii, że ziemskie życie się powtarza. Rodząc się na ziemi, dziecko nosi w sobie coś z czasu, który był przed jego narodzinami. Niesie ze sobą swój intelekt, swoją bystrość. Bardzo często, gdy dzieci chodzą do szkoły, mogą wiedzieć więcej niż ich nauczyciele. To trudny czas dla pedagogów. To, czego dzieci nie noszą ze sobą, to WOLA. Musimy ich nauczyć, dać im tę wolę. Musimy bardzo wcześnie rozpocząć prace w tym obszarze. Kiedy czytamy im książeczkę z obrazkami dla dzieci, muszą zachować spokój. W tym momencie wola jest właściwie „uśpiona”. Ale jeśli w tych książkach jest coś, co dzieci mogą poruszyć, zmienić, pociągnąć, to wola jest rozwijana i wprawiana w ruch. Wszystko, co mogą zrobić dzieci w pierwszych 7 latach życia, wzmacnia ich wolę i czyni je silniejszymi. Na przykład – rysunek, rzeźba, ruch. Najlepiej jest, gdy w przedszkolu poprzez rytmiczne dźwięki poruszają się w rytmicznych ruchach. Jest to wspaniała, organo twórcza siła. Ale pierwsze 7 lat nie jest równe. W odniesieniu do pedagogiki uzdrawiającej – kiedy R. Steiner był dzieckiem, znał więcej osób niepełnosprawnych. Był tam człowiek z dużą głową – wodogłowiem. Steiner opisał, jak ten człowiek potrafił mówić bardzo delikatnie. Już jako dziecko Steiner mógł stwierdzić, że dusza tego człowieka nie była w tym ciele, nie była z nim „związana”. Jego dusza musiała wejść w ciało i się z nim rozprawić. Jako student miał okazję leczyć dziecko z wodogłowiem, które było już w 8 klasie. Jedyną rzeczą, jaką dziecko mogło w tym momencie zrobić, było użycie gumki, pocierając o zeszyt, do wyrycia dziury. Później /po leczeniu/ dziecko to zostało studentem medycyny. Ruch jest tym, co sprawia, że wodogłowie znika. Im szybciej zacznie się z takimi dziećmi rytmiczne ruchy, tym szybciej rozwiąże się ich problem.

            Ruchy, które wykonuje człowiek, tworzą i kształtują mózg. Jeśli obserwujemy dzieci ssące pierś matki, to ruchy, które wykonują (ruchy warg i języka) pomagają w tworzeniu fałdów mózgu. Są dzieci, które poruszają się w trudny sposób – na przykład maluchy, które śpią zbyt długo. Potem poruszają się dość niemrawo, ciężko, ruchy stają się trudne do wykonania. Więc ich mózg sam nie może się uformować. W późniejszym okresie takie dzieci mają również problemy z mową – ich słowa nie układają się jedno za drugim tak, jak powinny. Potykają się między słowami.

            Są też dzieci, które śpią za mało. Kiedy się poruszają, ledwie dotykają stopami ziemi. U nich wszystko dzieje się za szybko. Mogą dojść do punktu, w którym zaczną się jąkać. Najlepiej leczy się to w szkole w ciągu drugich siedmiu lat /okres 7-14 lat/. To właśnie w tym celu R. Steiner przekazuje nam pedagogikę waldorfską. Terapia sztuką jest ważna. Dzieci powinny śpiewać. Ciężko poruszające się dzieci muszą śpiewać bardzo szybko. A „bardziej ruchliwe” dzieci powinny śpiewać wolniej. W ten sposób następuje kompensacja. Proces ten powinien być zakończony do czasu, gdy dzieci mają 14 lat, ponieważ jeśli problem nie jest wyrównany do tego czasu, wpływa do wewnątrz do jelit. Ci, którzy się jąkają, dostają później zapalenia jelita grubego, ponieważ perystaltyka jest bardzo szybka i nerwowa, a u bardziej ruchliwych dzieci – jelita zostają zablokowane i tak wpływa to na ogólne życie osoby.

            W pierwszych 7 latach występują trzy podokresy. Pierwszy z nich trwa do trzeciego roku życia, kiedy to uczymy się mowy. W ciągu pierwszych trzech lat rozwijają się zmysły i nerwy – oczy, uszy, nos… Jak wiadomo od początku proporcjonalnie głowa dziecka jest większa. Później proporcje te stopniowo się wyrównują. Na koniec tego podokresu dziecko mówi już „ja”. Gdy w pierwszych trzech latach popełnia się błędy w wychowaniu, to one działają później przez całe życie. To, co dorosły odczuwa jako nerwowość lub neurotyczność, wynika właśnie z tego.

            Drugi podokres, od 3 do 5 roku życia dziecka, związany jest z rozwojem systemu rytmicznego. W tym czasie dzieci uczą się rytmów – na przykład rytmu wypróżniania, rytmu oddychania, rytmu serca… Wszystkie te rytmy muszą być budowane i utrwalane. Jeśli w ciągu tych dwóch lat wystąpią jakieś zakłócenia, np. rodzice się rozstaną lub nastąpi przeniesienie do innego miejsca, będzie to miało wpływ na całe życie. Bardzo często przyczyny późniejszych schorzeń układu krążenia mają swoje korzenie właśnie w tych latach. Tutaj znajdują się również przyczyny zaburzeń snu i astmy.

            Kiedyś przyszedł do mnie pacjent, który był skrzypkiem – wielkim wirtuozem. Nagle zachorował na chorobę, której nikt nie potrafił wyjaśnić. Całe jego ciało drżało nieprzerwanie. Zapytałem go, co zrobił w wieku 4 lat. Spojrzał na mnie wielkimi oczami, a ja od razu wiedziałam, że wie, o czym mówi. Gdy był w tym wieku, musiał w czasie wojny biec z matką i ciotką po oblodzonej ulicy. W drugiej połowie jego życia przybrało to formę choroby. Kiedy się o tym dowiedziałem, zaczęłam go traktować tak, jakby to się dopiero co wydarzyło. W bardzo krótkim czasie dolegliwości zniknęły. Wystarczy wiedzieć, co wydarzyło się w biografii danej osoby i w tym całym łuku /Rys. 1/, aby móc ją leczyć.

            Trzecim podokresem w wieku 0-7 lat jest praca nad metabolizmem. Ten moment trwa od 5 do 7 lat. Dzieje się tak, gdy dzieci oduczają się czegoś, co wcześniej potrafiły robić. Małe dziecko jest w stanie rozpoznać, które z podawanych mu pokarmów jest dla niego tolerowane, a które nie. W wieku 5 lat dziecko oducza się tej umiejętności i zaczyna jeść w bardzo niezdrowy sposób /kanapki, suche jedzenie…/. To właśnie w tym wieku zdrowe odżywianie musi pochodzić z zewnątrz, od rodziców, ponieważ ta instynktowna ochrona została utracona. Jeśli w tym czasie dziecko odżywia się niezdrowo, później pojawiają się alergie.

            Biorąc razem te trzy podokresy pierwszych siedmiu lat rozwoju dziecka, mamy czas głównych przyczyn późniejszych chorób człowieka. Ich korzenie są w tym czasie. Jeśli dzieci w wieku od 1 do 3 lat mają nieprawidłowe postrzeganie zmysłów, to później pojawiają się u nich zaburzenia zachowania. Jeśli między 3 a 5 rokiem życia żyją nieregularnie później pojawiają się te same konsekwencje. Tak jak dzieje się to również w przypadku niewłaściwego karmienia między 5 a 7 rokiem życia.

            Miałem dziecko leczone w wieku 8 lat, które przewracało wszystko wokół siebie. Rodzice byli zdesperowani. W domu nie mogli sprawić, by się uspokoił. W tym stanie nie mógł też chodzić do szkoły. Poradziłem rodzicom, aby ściśle kontrolowali jego dietę i nie dawali mu nic poza zdrową żywnością – żadnej czekolady, żadnej coli czy różnych smakołyków z budek. Już po 48 godzinach był łagodny jak baranek i był zupełnie normalnym dzieckiem. Samo dziecko teraz zrozumiało, o co chodzi i po prostu musiało się zdrowo odżywiać. Zatruł się barwnikami, aromatami, konserwantami, azotanami…

            Rudolf Steiner powiedział następującą rzecz o tym pierwszym 7-letnim okresie rozwoju dziecka – jeżeli w czasie, kiedy dziecko uczy się chodzić, jest przemoc lub przymus, to później ta osoba zachoruje na reumatyzm. Goethe miał szczęście, bo przez 4 lata był przykuty do łóżka i nie chodził. Gdyby był nowoczesnym dzieckiem, zabraliby go na gimnastykę rehabilitacyjną. Na pewno później miałby reumatyzm. Biografia człowieka jest czymś niezwykle interesującym. Ale w tych latach dziecko nie ma jeszcze rozumu. Siły, które posiada dziecko są ukierunkowane wyłącznie na wzrost. Kiedy dziecko się rodzi, ma krótkie kości i muszą one urosnąć. Muszą powstać drugie zęby. Siły wzrostowe tworzą organy i pomagają w ogólnym wzroście dziecka.

            W wieku 7 lat przechodzi niezwykłą metamorfozę. Wtedy siły wzrostu stają się siłami myślenia. Jeżeli to jest przewidywane i w wieku 5-6-7 lat dziecko uczy się czytać i pisać, to jest to nadużycie sił wzrostu. Następnie w wieku 50 lat ludzie cierpią na chorobę Alzheimera. Siły, które były niezbędne do rozwoju ciała, zostały już wcześniej zużyte. Steiner nazywał to dementia precocx lub przedwczesną głuchotą. Najlepiej nie posyłać dzieci do szkoły tak wcześnie. Ponieważ wszyscy oni będą musieli przejść na emeryturę w wieku 50 lat… Dzieci, które przyjdą po nas, będą miały bardzo ciężko.

            Siły wzrostu w pierwszych 7 latach są rządzone i kontrolowane przez Księżyc. Po 7 latach następuje ta metamorfoza. Wtedy nawet na zewnątrz dziecko się zmienia. Jest to znowu rodzaj „narodzin”. Siły wzrostu lub siły eteryczne otaczają to dziecko jak płaszcz. Są dzieci, które nie mogą dobrze rosnąć i pozostają mniejsze. A jeśli spojrzymy na moment ich narodzin, odnotujemy bardzo niekorzystne położenie Księżyca. Na przykład, kiedy dzieci rodzą się w czasie nowiu Księżyca lub zaćmienia Księżyca. Wtedy nie dostaną tych księżycowych, wzrostowych mocy. I jest to konieczne jako lekarstwo, aby doprowadzić te siły do nich.

            Kiedy ten czas się kończy, wkraczają siły Merkurego, które trwają do 14 roku życia. Podczas gdy pierwsze 7 lat jest ważne dla wzrostu, drugie 7 lat jest ważne dla rozwoju duszy. Poprzez metamorfozę sił eterycznych dzieci otrzymują zdolności myślenia i mogą teraz chodzić do szkoły. W praktyce jednak nasze kraje dbają o to, by dzieci otrzymywały dużą dawkę wiedzy intelektualnej. Ten geniusz, który dzieci noszą w sobie, nie mogą go w ogóle wyzwolić. Goethe powiedział, że gdyby nie było edukacji, mielibyśmy tylko geniuszy. Kiedyś i ja zastanawiałem się nad tym, czego tak naprawdę nauczyłem się w szkole. Zajmowało mi to tylko trochę wolnego czasu. Wszystko, czego się tam nauczyłem, nie mogłem wykorzystać. Jedyną dobrą rzeczą było to, że nauczyłem się myśleć. Cała ta wiedza, którą się wlewa, jest zwykle potem zapominana. W okresie 7-14 lat należy rozwijać duszę, a dokładniej elastyczność umysłową. Jeśli w pierwszych 7 latach mamy jako główną metodę stosowaną przez dziecko IMPRESJĘ, to w następnych 7 latach sekretem jest WPŁYW AUTORYTETU. Nauczyciel i rodzic muszą posiadać odpowiednią wiedzę, dziecko im ufa i zwierza się. Ale jest to również wielka odpowiedzialność. Nauczyciel musi mówić tylko to, co jest naprawdę prawdziwe, żadnych teorii. A dziecko czuje się całkowicie wtopione w otoczenie. Wszystko, czego dotknie, ma swoje imię i może rozmawiać zarówno z psem, jak i z kamieniami. Dla dziecka każda rzecz jest istotą. Najlepiej jest, gdy w tym okresie do dzieci mówi się obrazami, obrazkami, opowieściami, bajkami. W okresie 7-14 lat mamy również trzy podokresy.

            Około 9-10 roku życia dziecko nagle budzi się, wstaje i staje twarzą w twarz ze światem. Okres ten nazywany jest również Rubikonem. Nagle dzieci stają się świadome tego ogromnego świata zewnętrznego i zaczynają odczuwać przed nim strach. Znowu zaczynają zachowywać się jak bardzo małe dzieci. Znowu wracają i chcą spać z rodzicami w łóżku. Chcą siedzieć na ich kolanach. Nie chcą zostawać sami w domu. Z powodu tego „przebudzenia” potrzebują dużo ochrony. Jeśli nie dasz im tej ochrony, stracą poczucie bezpieczeństwa na całe życie. Wtedy stają się niepewni siebie. W szkole też się coś dzieje. Do tej pory wierzyli we wszystko, co mówił im nauczyciel. Ale teraz nagle chcą wiedzieć, skąd on wszystko wie. To jest niezwykle krytyczna sytuacja dla nauczycieli. Nauczyciel może sobie pomóc, jeśli „namaluje” kilka bardzo dużych obrazów, opowie o tym, co z czasów greckich istnieje i zachowało się w naszych czasach, albo opowie o wielkości gwiazd, nieba, kosmosu, czyli wprowadzi do nauczanej lekcji potężne i majestatyczne obrazy. Wtedy dzieci będą podziwiać i zachwycać się tymi zdjęciami, a to również wzbudzi w nich szacunek dla wiedzy nauczyciela. W ten sposób można przezwyciężyć ten przełomowy moment w stosunku dziecka do nauczyciela.

            Następnie można zacząć od wiedzy o roślinach, zwierzętach… Teraz już nie jest konieczne, aby były to zwierzęta z bajek, ale aby zacząć od całości. Na przykład, w żadnym wypadku nie mówić tylko o kwiatach roślin. Cała roślina musi być brana pod uwagę, z korzeniami, z łodygą, ogólnie ze wszystkim, co zawiera. Także gleba, na której rośnie. Dziecko musi mieć poczucie, że wszystko należy do tego świata, także kamyczki, ziemia… czyli wszystko jest jednością. Dziecko musi również zrozumieć, że inne rośliny rosną na innej glebie. W przypadku zwierząt należy nawiązać do natury ludzkiej i zdolności, jakimi dysponuje człowiek. Na przykład pies jest obdarzony bardzo silnym zmysłem węchu, dzięki czemu odnajduje ślady, albo orzeł ma wyostrzony wzrok… Każde zwierzę i cechy, które są w nim uwypuklone, pokazują, jak kształtują się ludzkie zmysły – powstaje związek. Tak więc właściwości te są skorelowane z ludzkim charakterem. Na przykład, ryba jest bardzo elastyczna w wodzie, jest taka właściwość w ludzkim charakterze – elastyczność. Ale inni idą prosto, z rogami w ścianie! W ten sposób połączenie ze światem zwierząt jest o wiele łatwiejsze i szybsze do zrozumienia. Jeśli weźmiemy wszystkie zwierzęta z całego świata, to otrzymamy obraz człowieka jako takiego. To właśnie te rzeczy dzieją się w okresie 9-12 lat – drugim podokresie etapu 7-14 lat.

            To właśnie wtedy dzieci zaczynają odczuwać swój układ kostny i siłę, która jest w ich ciele. W sposób, w jaki odczuwasz swój własny szkielet, rodzi się w tobie moc wydawania sądów. Wtedy możemy zacząć pracować z martwą materią – metaloznawstwo, fizyka, chemia, wiedza o minerałach… Tak naprawdę jest to wiek, w którym dziecko powinno zacząć uczyć się pisać. To znaczy, że jest to właściwie wiek około 12 lat. Oczywiście, w dzisiejszych czasach nie jest to możliwe. O tym właśnie myślał Steiner, jak sprawić, by tak się stało, ponieważ jest absolutnie szkodliwe, jeśli dziecko zacznie uczyć się pisać wcześniej. Rudolf Steiner dał wtedy eurytmię jako przeciwwagę. Jeśli tylko raz w tygodniu ćwiczy się w eurytmię, to jest to właśnie ta uzdrawiająca moc, która równoważy szkody wyrządzone przez wczesne pisanie. Steiner twierdzi, że nie ma dalszego rozwoju człowieka bez eurytmii. Stosując ją w praktyce, przekonałem się, jak bardzo jest korzystna.

            W podokresie od 12 do 14 lat dzieje się coś innego. Chłopcy pozostają mniejsi, a dziewczynki bardzo szybko rosną. Wszystkie one bardzo się zmieniają i są pod silnym wpływem kosmicznych sił /w tym okresie planeta Merkury ma oddziaływanie/. Zmienia to dolną część ciała. U dziewcząt przygotowywana jest menstruacja i dojrzałość płciowa. Siły te działają również na chłopców, ale później, poprzez język i mowę. To, co u dziewcząt dzieje się nisko, u chłopców dzieje się wysoko w „jabłku”, ale dwa lata później /około 14 roku życia/. Chodzi o mutację głosu. Wtedy mamy już kolejny wpływ – wpływ Wenus. Tak więc chłopcy są dotknięci tymi siłami w inny sposób niż dziewczynki. Chłopcy stają się bardzo nerwowi, spięci i źli. Trzeba ich uspokoić. U dziewcząt występuje spadek ciśnienia krwi i stają się one bardzo blade. Myślami dają się ponieść, odlatują do gwiazd, marzą… Trzeba więc ich przyciągnąć, „ściągnąć” z kosmosu tu na Ziemi za pomocą pewnych działań. Odbywa się to poprzez powierzanie im wielu zadań.

            Potem jest bardzo długi okres w biografii pod wpływem Słońca – od 21 do 42 lat. Jest to tak zwane „środowisko życia”. Następnie pojawia się wpływ Marsa. Potem jest czas, kiedy walczymy o „pozycję szefa” /od 42 do 49 lat/ Następnie przychodzi „okres mądrości” z Jowiszem, potem przychodzi okres Saturna… i wtedy już jesteśmy „oświeceni”!

            Czas od 14 do 21 roku życia ma ogromne znaczenie dla naszego późniejszego życia, ponieważ tutaj przechodzimy kolejne „narodziny”. Od tego momentu można już mieć pokolenie. Jest to okres dojrzałości płciowej, dojrzałości do życia ziemskiego. Wtedy dzieje się coś bardzo ciekawego, co do tej pory nie zostało odkryte w nauce. Jeśli my sami możemy mieć potomstwo, to już nabyliśmy tę zdolność przekazywania czegoś w spadku. To, co dzieje się w tym okresie, jest wszystkim, czego doświadczamy w świecie duchowym. To właśnie w tym czasie zawód naszego ostatniego życia wywiera swój wpływ. Często ludzie byli niezadowoleni z zawodu, który wykonywali, dlatego też w tym okresie życia można spotkać wielu młodych ludzi niezadowolonych i rozżalonych. Chociaż jest jeszcze jeden powód, o którym powiem później, to jest to bardzo skomplikowany czas. Ma on „lustrzane odbicie” po 21 do 28 latach. To, co jest przeżywane od 14 do 21 roku życia, ma swoje konsekwencje w latach od 21 do 28. Na przykład, dzieci siedzą przed komputerem przez cały dzień i grają w gry komputerowe. Wtedy nie ma w nich żadnej inicjatywy. Jeśli właśnie w tym okresie (14-21 lat) rozwinęli pewne zrozumienie związane z pewnymi ideałami, to mogą przejąć inicjatywę i być aktywni. Na przykład, po 21 roku życia zakładają rodzinę, budują dom… Ale jeśli przedtem nie obudzi się w nich ideałów, w następnym „okresie lustrzanym” przychodzą narkotyki i uzależnienia.

            Jest jeszcze jedno takie „lustrzane odbicie” – okres 7-14 lat jest „lustrzanym odbiciem” okresu 28-35 lat. Jest to czas, w którym rozwija się „zrozumienie” Duszy. Ludzie są mądrzy, rozumni w tym wieku…/moje dzieci są w tym wieku i doświadczam tego na co dzień z nimi/. Zawsze uważają się za mądrzejszych i bardziej kompetentnych. Ale jeśli w szkole w wieku 7-14 lat mieli trudny okres, to w okresie „lustra” boją się podejmować inicjatywę i odpowiedzialność.

            Jest jeszcze jedno odbicie – pierwsze 7 lat odbija się w okresie 35-42 lat. Chodzi tu o to, czy ta osoba potrafi być odpowiedzialna, czy potrafi zajmować odpowiedzialne stanowiska, czy też czuje się niepewnie i niestabilnie. Można zauważyć, że są to właściwie wszystkie okresy siedmioletnie. Rudolf Steiner odnosi je do planet, które można obserwować patrząc w górę z ziemi.

            Przyjrzyjmy się jeszcze kilku rytmom związanym z gwiazdami. Słońce, po rocznym okrążeniu zodiaku, wraca na swoje miejsce dokładnie w dniu naszych urodzin. Jeśli jednak weźmiemy Jowisza, wówczas po 12 latach będziemy mieli swoje „urodziny” na Jowiszu, tj. po 12 latach Jowisz powróci do miejsca w którym był kiedy się urodziliśmy. Ale jeśli urodziliśmy się, gdy Jowisz jest w „złej” pozycji, to lepiej zapomnijmy o pierwszych 12 latach! Jakimś cudem ciągle nie radzimy sobie w szkole. Jeśli w momencie narodzin Jowisz jest „za” Ziemią, to po 12 latach, ponieważ już raz się obrócił, w pewnym momencie dostajemy od Jowisza wszystkie te siły, które on przynosi. Na przykład, do 12 roku życia miałem złe oceny tylko z łaciny. W wieku 12 lat odkryłem wielki sekret – odkryłem, że wszystkie książki mają słowa z tyłu i można się ich stamtąd nauczyć. Kiedy Jowisz jest „za” Ziemią w momencie narodzin, człowiek po prostu wolniej się rozwija. Ale po 12 latach przychodzi „oświecenie”. Jest ciekawy przykład z Biblii, kiedy Jezus w wieku 12 lat nauczał faryzeuszy. Dwa razy w ciągu 12 lat jest nasza 24 rocznica i wtedy znowu ma się urodziny. Wtedy przychodzą dobre pomysły i człowiek zaczyna działać twórczo, jest twórczo aktywny. Potem następuje 36 lat, 48 lat…. z 12 lat. To są te szczęśliwe chwile w życiu człowieka, kiedy naprawdę zaczyna się coś nowego.

            Ale w kosmosie jest dziwna „młodość”, którą dość trudno zrozumieć. Starożytni nazywali go Głową Smoka lub Ogonem Smoka. Jest to liczba czysto matematyczna. Księżyc ma dziwny ruch. Porusza się wokół Ziemi, a sama Ziemia również porusza się w przestrzeni. Tak więc, prawie za każdym razem Księżyc jest kierowany w inne miejsce. Dopiero gdy mamy 18 lat i 7 miesięcy, Księżyc znajduje się w tym samym miejscu, w którym był, gdy się urodziliśmy. To właśnie wtedy po raz pierwszy obchodzimy „urodziny” naszego węzła księżycowego. To właśnie wtedy w naszym życiu zachodzą różnego rodzaju zmiany. Jednak kiedy węzeł Księżyca „wraca”, życie zmienia się zasadniczo. Po raz drugi dzieje się to w wieku 37 lat i 2 miesięcy. To właśnie w tym wieku poznałem antropozofię. Trzeci raz zdarzyło się to w 56 roku życia, co zbiegło się z kolejnym „powrotem” Saturna do pozycji narodzin /pierwszy był w okolicach 29-30/.

            Kiedy dziecko ma około 9,5 roku /wiek Rubicon/, to mamy „opadający” lub „zstępujący” węzeł księżycowy /pierwsza opozycja północnego węzła księżycowego na jego pozycji urodzeniowej/, czyli Ogon Smoka. Ta opozycja ma ten sam rytm 18 lat i 7 miesięcy. To, czego doświadcza się w wieku około 9,5 lat, powtarza się również później. Przebudzenie i poczucie osamotnienia w świecie powtarza się około 28 roku życia. Ponownie doświadczamy tego „zaskoczenia”. Następne podobne „przebudzenie” następuje w wieku 47 lat, potem w wieku 56 lat. Dokładnie w wieku 56 lat zostałem zaproszony do Moskwy /trzeci powrót Północnego Węzła Księżycowego do mojej pozycji urodzeniowej/. I od tego czasu moje życie zmieniło się diametralnie. Wcześniej przez wiele lat zajmowałem się terapią i nagle zaczęłam podróżować do różnych krajów. Przyglądając się uważnie tym okresom w naszym życiu, możemy je zrozumieć i rozpoznać na różne sposoby.

            Mamy jeszcze jedną – trzecią  młodość w kosmosie… Starożytni Grecy nazywali go Chronosem, starożytni Rzymianie – Saturnem. W starożytnej greckiej legendzie, bóg Chronos zjada swoje dzieci. W Biblii jest to surowy Bóg-Ojciec, który słusznie wypuszcza z nieba ogień i siarkę, zatapiając ziemię w potopie… Saturn jest planetą wolniejszą. Zajmuje to około 30 lat, aby wykonać jeden obieg zodiaku i powrócić do naszej pozycji urodzeniowej. Tzn. w wieku około 29-30 lat mamy swoje pierwsze „urodziny” na Saturnie. Wtedy życie zaczyna się od nowa. Przeżywamy na nowo wszystko to, co przeżyliśmy od 1 roku do około 5 lat naszego życia. Ale teraz doświadczamy tego jako dorośli. Kiedy miałem 1 rok, nad naszym domem spadła bomba. W wieku 31 lat wyjechałem z rodzinnego miasta. W wieku 61 lat też miałem jeden taki problem. To znaczy, że po około 29-30 latach życie znowu się powtarza. Ale dzieje się to na wyższym poziomie. Jeśli ktoś chce wiedzieć, co go czeka w przyszłym roku, musi spojrzeć na to, jak było 30 lat temu. Jeśli ktoś ma 37 lat, powinien przypomnieć sobie, jak było 7 lat temu, a wtedy stanie się dla niego jasne, co się z nim teraz dzieje i czego powinien się spodziewać. Wszystko w życiu się powtarza i trzeba być tego świadomym. W ten sam sposób zmieniają się pory roku. Ma to ogromne znaczenie praktyczne dla medycyny.        

            Mój pacjent nagle został sparaliżowany i nikt nie mógł zrozumieć dlaczego. Neurolodzy nie mogli nic zrobić. Zapytałem go, co wydarzyło się w jego życiu 30 lat wcześniej. Nie pamiętał. Ale żyła jeszcze jego matka, która powiedziała, że spadł z muru i doznał wstrząsu mózgu. Zapytałem go, co zrobili. Okazało się, że nic nie zostało zrobione. Tzn. 30 lat później musiałem leczyć to wstrząśnienie mózgu. Jego paraliż minął.

            W ten sposób łączą się wielkie rytmy. Po 30 latach znów się ujawniają. Ale z Saturnem jest coś jeszcze. Przy pierwszej opozycji Saturna do naszej pozycji urodzeniowej / czyli około 15 lat /, praktycznie wszystko się blokuje. Masz wrażenie, że nikt Cię nie rozumie i wszyscy są przeciwko tobie. I nie ma to nic wspólnego z dojrzewaniem. Po prostu ta planeta ma ogromną siłę oddziaływania na nas. I jest to wielka próba dla wszystkich, ale musimy wytrzymać jej wpływ. Wytrzymując, stajemy się również silniejsi. Dobrą rzeczą jest to, że planeta wciąż się porusza. W wieku 30 lat, w wieku 45 lat, ta sama „grapowtarza się ponownie… To są trudne lata w życiu człowieka – wszystko jest zablokowane. Ale my sami jesteśmy teraz mądrzejsi i cierpliwie czekamy na rytmy, aż wszystko minie. Trzeba tylko poczekać. Dobra wiadomość jest taka, że planety kontynuują swój ruch…

            Dodam małą dygresje do tego co już zostało powiedziane – czytałem u R. Steinera, że kiedyś, pod koniec wieku, przyjdzie czas, kiedy planety się zatrzymają, a nauka nie będzie rozumiała, co się dzieje. Czytając to, zacząłem obserwować gwiazdy każdej nocy. W 1987 lub 1988 roku to się rzeczywiście wydarzyło. Trzy z planet nie kontynuowały ruchu. Pokazałem to kilku osobom, bo inaczej nikt by w to nie uwierzył. W pochmurną noc nie było możliwości obserwacji, następnej nocy przebyli już spory dystans. Było to zjawisko kosmiczne, o którym R. Steiner wiedział, ale nie zostało ono odnotowane w nauce.

W wieku 75 lat wszystko zaczyna się od nowa. Ale wtedy sprawy nie wyglądają już tak  źle. Jest to przecież rok skomplikowany, „jubileuszowy”. 

            Na koniec chcę powiedzieć o kilku rzeczach, które R. Steiner zaleca w pracy nad własną biografią. Kiedy coś robisz, powinieneś poczekać 7 lat, aby zobaczyć rezultat. Po drugie, – po 20 latach rozumiemy, dlaczego 20 lat temu podjęliśmy daną ważną decyzję! Tzn. potrzeba nam 20 lat, aby zrozumieć rzeczy z naszego własnego życia. A po trzecie – dzień „X”, kiedy ma się jakieś szczególne, ważne, fatalne doświadczenie, może znów posłużyć nam jako „lustro”. Jeśli osoba doświadcza czegoś trzy lata po tym dniu „X”, przyczyna może znaleźć to trzy lata przed tym dniem. Albo jeśli rok po tym ważnym dniu coś nam się przydarzy, to przyczyna tego leży rok przed tym ważnym wydarzeniem. Każdy z nas ma w swoim życiu nie tylko jeden taki „X” dzień, takich ważnych wydarzeń jest wiele. I oni wszyscy są dla nas jak lustrzane punkty. Dzięki nim możemy badać nasze życie w sposób biograficzny.

***

Dr Ingo Junge urodził się w 1942 roku. Lekarz. Zajmuje się medycyną antropozoficzną. Autor licznych książek i publikacji z dziedziny medycyny antropozoficznej. Wykładowca. Więcej : http://med.anthrobg.net

Możesz również polubić…

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x