Święto św. Jana w cyklu świąt dorocznych… (część pierwsza)
Rudolf Steiner, Święto św. Jana w cyklu świąt dorocznych… (część pierwsza). Intermediarius: B.S.
Dzisiaj, kiedy w naszej szerokości geograficznej trwa lato, kiedy dzień jest najdłuższy, a letnie słońce rozsiewa swoje życiodajne promienie na przyrodę i na każdą istotę, ważne jest, aby umieć spojrzeć bardziej wnikliwym okiem na otaczający nas świat. Bo jest tak czarująca, tańczy przed nami w różnych kolorach, dźwiękach i zapachach, że bez pytania stajemy się jej chętnymi niewolnikami! I to jest zupełnie naturalne! To tak, jakbyśmy, aby być w zgodzie z tym naturalnym blaskiem, my także musieli wyjść z wielu umysłów, rutynowych zajęć i przyzwyczajeń, i połączyć się z tą mieniącą się wielością. Nasza dusza roziskrza się na zewnątrz na podobieństwo promieni słonecznych, które rozświetlają się ku nam…
Co się właściwie dzieje, w czym uczestniczymy „urzeczeni”, a właściwie zauroczeni? Przed nami święto św. Jana, czyli – jak głosi nasza tradycja ludowa – „święto świętojańskie”. Mówi nam o tym Rudolf Steiner w Ga 143: Doświadczenia zjawisk nadprzyrodzonych. Trzy drogi duszy do Chrystusa:
„Nauka duchowa, która może przeniknąć te rzeczy z całkowicie jasną świadomością, wie, że kiedy człowiek ma to wszystko nie tylko teoretycznie w głowie, ale może to również poczuć sercem, powie: ’O, nadchodzi wiosna i lato w mocy, doprowadzi wszystko w fizycznej naturze do pączkowania i kwitnienia, wzywa elementarne istoty, aby wyszły z ziemi i rozpoczęły swoją pracę’.A latem, w środku lata, te niższe istoty elementarne przeżywają coś w rodzaju ekstazy, paroksyzmu (nagłe wystąpienie lub zaostrzenie się objawów chorobowych). Jest to czas równonocy słonecznej, kiedy obchodzi się noc Świętojańską. Potem przychodzi jesień i zima, a człowiek w głębi duszy czuje: gdy słabnie zewnętrzna fizyczna siła słoneczna, gdy nadchodzi zima, gdy wszystko na zewnątrz umiera, gdy robi się coraz ciemniej, wtedy najwyższe siły bosko-duchowe łączą się z tą częścią ziemi, na której mieszkamy, i wtedy czujemy się tak, jakbyśmy byli otoczeni przez te najwyższe istoty duchowe, czujemy, że w głębi duszy należymy do nich. Odczuwamy więc głęboką cześć, gdy wiemy, że wraz z nadejściem zimy możemy spojrzeć na te pierwotne siły duchowe, które pojawiają się jako objawienie bezpośrednio wokół nas. Poznanie ich jest powołaniem antropozofii. Dzięki temu ludzie będą mieli jasność co do tego wszystkiego.
Wiemy, że antropozofia będzie musiała przywrócić nam to, co ludzie kiedyś posiadali, ale w postaci przytłumionego, sennego jasnowidzenia. Odzyskamy starożytne dziedzictwo należące do narodu. Tak, ludzie posiadali kiedyś tę jasnowidzącą prekognicję ( zdolność jasnowidzenia) w postaci snów i istnieją dowody na to, że tak było. Święto Jana (Świętojańskie) jest obchodzone w środku lata, ponieważ ma ono uświadomić ludziom, że teraz to, co fizyczne, jest w swoim największym rozkwicie, a niższe istoty elementarne, w szczytowym okresie swoich najpotężniejszych mocy, przeżywają swego rodzaju ekstazę. Czas obchodów nocy świętojańskiej jest ustalony przez pradawną świadomość człowieka. W tej ekstazie cielesności człowiek zapomina o swojej duchowości, oddaje się bezpośredniej świetności natury fizycznej.Ale ci starzy jasnowidze wiedzieli również, że zimą najwyższe siły duchowe jednoczą się z naszą Ziemią. Dlatego, gdziekolwiek była aktywna, ta stara świadomość umieszczała w środku zimy święto Bożego Narodzenia, które miało wskazywać, że człowiek czuje się zjednoczony z duchowością Ziemi. Jasnowidząca ludzkość nigdy nie umieściłaby święta boskiej istoty, ducha ziemi, w środku lata; musiała je obchodzić zimą. Podczas świętych nocy dusza czuła się zjednoczona z bosko-duchowymi siłami, które w tym czasie przenikały Ziemię. Święta Bożego Narodzenia należą do zimy, tak jak świętojańskie do lata.
Kiedy człowiek dostrzega, w jaki sposób święta przemawiają do niego w sensie, w jakim zostały ustanowione przez starożytną ludzkość, wtedy czuje się duchowo zjednoczony ze znaczeniem tych świąt. Wtedy zrozumie, co musi się obudzić w duszy ludzkiej dzięki takiemu poznaniu.
(…) Tak, dzisiejsi ludzie – z wyjątkiem tych, którzy tu siedzą – pewnie głośno by się śmiali, gdyby tak mówić o zasypianiu i budzeniu się duchów ziemskich. Ta ludzkość robi wszystko, aby udowodnić, że nie ma pojęcia o rzeczywistych procesach zachodzących w świecie. Nie zawsze tak było, wcale tak nie było; wcześniej było inaczej! Kiedyś istniało stare ludzkie jasnowidzenie, które słusznie dostrzegało takie fakty. Ludzie widzieli, że duchy ziemi odchodzą na wiosnę, aby wznieść się na wyżyny kosmiczne. Jesienią duchy te znów zeszły na dół. Było to widoczne już w dawnych czasach. Wówczas naturalnym było stwierdzenie, że w środku lata rzeczywista duchowość ziemska była nieobecna na ziemi. Dlatego aktywność duchów przyrody elementarnej wybuchła jak w paroksyzmie, a to, co ziemsko-cielesne, pozostało aktywne na Ziemi, co właśnie wysuwa się na pierwszy plan w wrażliwości. Kiedy te rzeczy miały być zilustrowane, nie można było zrobić nic lepszego niż przenieść święto św. Jana (Świętojańskie – p.n.e.) na ten właśnie czas, aby pokazać, że duchy natury, które wybuchają, są w pracy, podczas gdy prawdziwe duchy Ziemi, którymi są jaźń i ciało astralne Ziemi, są nieobecne…”