Związki karmiczne: Johann Heinrich Pestalozzi

Rudolf Steiner, ZWIĄZKI KARMICZNE VII GA 239 Wykład IX 15 czerwca 1924, Wrocław. Intermediarius: B.S.

Johann Heinrich Pestalozzi (1746 -1827) – szwajcarski pedagog i pisarz zwany ojcem szkoły ludowej, twórca pierwszej teorii nauczania początkowego.

(…) W europejskim – azjatyckim Wschodzie, nieco wcześniej niż założenie chrześcijaństwa, żył pewien osobnik z zadaniem, które było dalekie od jego upodobań. Była to epoka, kiedy niewolnictwo było jeszcze powszechne, a jego zadaniem było nadzorowanie pewnej liczby niewolników należących do pewnego właściciela. Widzenie nadzmysłowe prowadzi nas do sytuacji, w której dusza ludzka, wcielona wówczas w ciało niewolnika – nadzorcy, była zobowiązana do wykonania tego, co zadekretował okrutny właściciel niewolników. 

Niewolnicy byli pod opieką nadzorcy i rozwijały się między nimi relacje o charakterze etycznym. Ale w duszy tego nadzorcy był głęboki konflikt. Wykonywanie często okrutnych, dyscyplinarnych kar zarządzonych przez jego pana było sprzeczne z zasadami. Mimo to był posłuszny, ponieważ był przyzwyczajony do tych okoliczności i ponieważ w tamtym czasie było to naturalne, aby postępować w taki sposób. 

Zastanówmy się teraz przez chwilę: czy ludzie dzisiaj są zawsze tacy, jakimi chcieliby być? Nieczęsto się nad tym zastanawiają; oszukują się co do dysharmonii między tym, czym są, a tym, czym chcieliby być. Ten człowiek również nie był tym, kim chciałby być, ale wewnętrznie miał głębokie współczucie, głęboką miłość do wszystkich nieszczęśliwych niewolników, którym musiał zadawać te okrucieństwa. Obyczaje społeczne, że tak powiem, powodowały, że krzywdził niewolników na wiele sposobów. Dlatego ponosił współodpowiedzialność, choć sprawcą był przede wszystkim pan i właściciel niewolników.

Obie te osobowości przybyły na Ziemię ponownie w połowie średniowiecza – teraz jako para małżeńska. Były właściciel niewolników przyszedł ponownie w męskim wcieleniu, a opiekun niewolników w żeńskim. Człowiek ten, wcześniej reinkarnacja właściciela niewolników, zajmował teraz w tej samej wiejskiej społeczności miejsce, które nie było dla niego w żaden sposób przyjemne. Był w pewnym sensie sługą, posłusznym wykonawcą tej wspólnoty. Wszystko, co było robione we wspólnocie, spadało na niego. Był właściwie w bardzo, bardzo niefortunnym położeniu. Okazuje się, że stało się tak dlatego, że mieszkańcy tej wiejskiej społeczności byli w większości reinkarnowanymi niewolnikami, których wcześniej posiadał i maltretował poprzez swojego nadzorcę. Dlatego to, co karmicznie spadło na niego, spadło również na jego obecną żonę. Z uwagi na fakt, że razem ze swoim obecnym mężem poniosła wszystko to co ponieśli jego byli niewolnicy, jej karma jako byłego opiekuna byłego właściciela niewolników została wyrównana. W ten sposób karmiczna więź między nimi została rozwiązana. Ale więź między tym byłym nadzorcą niewolników, który wtedy pojawił się w kobiecym wcieleniu, a byłymi niewolnikami jeszcze się nie rozwiązała. Ponownie przybyli razem na Ziemię – mianowicie w XIX wieku. Dawny opiekun niewolników, który w pewien sposób uregulował swój stosunek do dawnego pana, teraz jawi się jako wielki pedagog Pestalozzi, a osoby, które wcześniej były jego niewolnikami, teraz jawią się jako dzieci, którym wyświadczył przysługę.

Na te rzeczy trzeba patrzeć nie tylko prozaicznym intelektem, ale duszą, uczuciem i miłością, które muszą stać się tak jasne i błyskotliwe jak intelekt i być w stanie rozwinąć prawdziwą wiedzę. Intelekt może stworzyć tylko obrazy zewnętrznej natury, a każdy kto myśli, że dostanie coś więcej niż obrazy, oszukuje samego siebie. Więcej można uzyskać tylko wtedy, gdy dusza, uczucie i miłość staną się siłami wiedzy, a dopiero cofając się do wcześniejszej karmy, jesteśmy w stanie stopniowo uświadomić sobie, jak działa karma. Jednak cała dusza musi w tym uczestniczyć i treść tych wyjaśnień karmy musi być uchwycona przez całą istotę człowieka. 

(…) To, co właśnie powiedziałem o Pestalozzim, wyjaśniłem na wykładzie w Dornach; razem z członkiem zarządu TA odwiedziliśmy instytucję w Bazylei. W sali znajduje się zdjęcie Pestalozziego z dziećmi. Przyjaciel zarządu Towarzystwa w Dornach widział ten obraz wielokrotnie i był min głęboko poruszony i powiedział: „Kiedy widzi się ten obraz, który pochodzi z istoty Pestalozziego, uświadamia się, że sytuacja nie mogła się wydarzyć inaczej, niż w sposób opisany przez antropozofię. Widzicie, to są te wydarzenia, które powinny mieć miejsce częściej i które mogły wprowadzić w bezpośrednie doświadczenie to, co wynika z antropozoficznych wglądów. 

Dlatego analizy karmy, które mogę teraz z wielką satysfakcją wam przedstawić, nie przemawiają tylko do intelektualnego zrozumienia: wszystko, co zostało nakreślone w ciągu ostatnich ośmiu dni, nie przemawia tylko do waszego intelektu – przemawia do waszego serca, do całej waszej duszy. Tylko jeśli potraficie zintegrować to, co mówiłem o reinkarnacji historycznych osobowościach, o obserwacji konkretnej karmy i o tym, jak sen i czuwanie przyczyniają się do rozwoju karmy, to z tych rozważań może wyjść całościowe zrozumienie działania karmy u konkretnej osoby.

To wprowadzenie tego, co teraz jest łatwo dostrzegalne tylko od strony intelektualnej, w całym człowieku, jest przecież jedynym, co może pomóc naszej upadającej cywilizacji. Co człowiek Wschodu mówi dziś o mieszkańcach Zachodu? Człowiek Wschodu nie ma dziś tej duchowości, którą moglibyśmy od niego po prostu zapożyczyć; ale ma duchowość, która w czasach starożytnych naprawdę głęboko wnikała w świat duchowy. Zachował tylko jej ślady, ale mimo to ma w duszy poczucie, które niegdyś dominowało na Wschodzie – poczucie życia razem z duchem, który mieszka we wszystkich rzeczach. To uczucie ma ten człowiek, który nie popadł w materializm. Jeden z takich ludzi Wschodu, który posiadał tę duchowość, która żyje w orientalnej mądrości, po zapoznaniu się z cywilizacją zachodnią powiedział: „Co to właściwie jest? – Jest to coś dziwnego, posiadającego tylko fasadę bez żadnych podstaw. Ta fasada jest zbudowana bezpośrednio na ziemi, ale nie ma fundamentu. – I ten człowiek Wschodu kontynuuje: „Tak, człowiek Zachodu w prawie wszystkim, co należy do jego cywilizacji, pochodzi właściwie ze swojego 'ja’, – z 'ja’, zamkniętego w jednym jedynym ziemskim życiu, czyli pochodzi z tego, co, będąc tak rozumianym, nie jest rzeczywistością. 'Ja’ staje się rzeczywistością dopiero wtedy, gdy wykracza poza swoje granice i prowadzi w kolejne ziemskie życia.

Odnajdywanie się w kolejnych ziemskich żywotach jest tym, co człowiek Wschodu uważa za fundament; trwanie przy „ja”, zamkniętym w ziemskim życiu między narodzinami a śmiercią, jest tym, co uważa za fasadę. Czy nie widzicie teraz, że kiedy człowiek patrzy w to, co duchowe, zaczyna patrzeć w przeszłość. Jeśli ponownie spojrzy na rozwój karmiczny w sensie magicznym, musi oprzeć się na koncepcji kolejnych ziemskich żyć. Wtedy jaźń się rozszerza, wtedy jaźń nie będzie już egoistyczna. Człowiek Wschodu mówi, że Europejczyk znajduje „ja” tylko w czasie między narodzinami a śmiercią; nazywa to egoizmem Europejczyka. Mówi więc: europejska, i w ogóle zachodnia cywilizacja, ma fasadę, ale nie ma fundamentu; i jeśli dalej będzie tak, że zachodnia cywilizacja pozostanie tylko z tym ego, które żyje między narodzinami a śmiercią, to kiedyś przyjdzie taki stan, że fasada, która nie ma fundamentu, zacznie się rozpadać. W wielu duszach ludzi Wschodu, którzy dużo czasu spędzają w wyobraźni, powstał ten obraz kruszącej się fasady bez fundamentu. To właśnie wniknięcie spojrzenia w takie rzeczy, które rozważamy tutaj w tych dniach, daje znowu fundament, wyprowadza ze stanu posiadania tylko fasady. Wniknięcie spojrzeniem w karmę, która prowadzi od jednego ziemskiego życia do drugiego ziemskiego życia, przenosi ludzi poza jedno ziemskie życie.

Tę perspektywę kulturowo-historycznego zadania antropozofii chciałbym postawić przed waszymi duszami dzisiaj, podczas ostatniego wykładu. Jeśli działa dalej w waszych duszach i wiele im objawia, to te dusze przyczynią się do położenia fundamentów pod odpowiednio wzniesioną i solidną fasadę. Kiedy człowiek Wschodu mówi coś takiego, jak podałem, zawsze dodaje jedno uzupełnienie. Ze swojej strony nie mam nic do dodania, gdyż zostało to już często wyrażone przez ludzi Wschodu. Kiedy człowiek Wschodu wygłasza takie oświadczenie, wówczas sugeruje, że Zachód zbytnio oddalił się od ducha i nie ma już żadnych podstaw; Wschód musi dodać to, co zachował z czasów starożytnych, aby ziemska cywilizacja nie zginęła całkowicie.

Na takich dążeniach jak antropozofia spoczywa nadzieja, że cywilizacji zachodniej nie spotka straszny los, który przepowiadają jej wszyscy bystrzy ludzie Wschodu. Potrzebna jest dobra wola, aby przeniknąć do uduchowionego świata, aby ten uduchowiony świat mógł być ponownie przyjęty do ludzkich serc, do ludzkich dusz. Z tego powodu wspólnota istot ludzkich zgromadzonych dla takiej pracy duchowej może pojąć ją w jej prawdziwym sensie tylko wtedy, gdy z niej wyrasta zadanie pracy dla ludzkości z całą siłą woli dostępną duszy, aby osiągnąć doświadczenie świata duchowego. Do tego doświadczenia duchowego i do jego moralnego ogarnięcia skierowane były te wykłady. Dlatego też wspólnota istot ludzkich, które zebrały się, tak jak wy, dla działalności duchowej, powinna zrozumieć, co to naprawdę znaczy, tylko wtedy, gdy podjęto decyzję o zastosowaniu wszystkich sił woli do zadania rozwijania, dla dobra ludzkości, doświadczenia Ducha. 

Moim celem w tych wykładach było wskazanie drogi do doświadczenia rzeczywistości duchowej, a tym samym do zasady moralnej, która jest w niej wszędzie ukryta…

Możesz również polubić…

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x