Wcielenie Arymana (2)

Rudolf Steiner GA 193 s. 166 i nast.  27.10.1919 r. w Zurychu. Intermediarius: B.S.

„(…) Osobliwe jest to, że takie rzeczy przygotowuje się przez długi czas. Moce arymaniczne przygotowują rozwój ludzkości w taki sposób, że kiedy pewnego dnia w ramach cywilizacji zachodniej, którą wtedy trudno będzie nazwać cywilizacją w naszym rozumieniu, Aryman pojawi się w ludzkiej postaci, tak jak kiedyś Lucyfer pojawił się w ludzkiej postaci w Chinach, tak jak Chrystus Jezus pojawił się w ludzkiej postaci na Bliskim Wschodzie, ludzkość może paść ofiarą Arymana. Nie ma sensu mieć złudzeń co do tych rzeczy. Aryman pojawi się w ludzkiej postaci. Będzie to tylko kwestia tego, jak zastanie on ludzkość przygotowaną: czy jego przygotowania pomogą mu mieć całą ludzkość, która teraz nazywa się cywilizowaną, za swoich zwolenników, czy też zastanie on ludzkość w takim stanie, że będzie ona mogła mu się przeciwstawić. Nie ma sensu mieć dziś złudzeń co do tych spraw. Ludzie dzisiaj niejako uciekają od prawdy, która nie może być im podana w formie zupełnie nieskażonej, bo by ją wyśmiali, wyszydzili, ośmieszyli. Jeśli jednak zostanie im ona dana w sposób, który obecnie próbuje się osiągnąć poprzez trójpodział organizmu społecznego, to oni, przynajmniej w swoich masach, również nie chcą jej mieć. Ale to, że ich nie chcą, jest właśnie jednym ze środków, które moce arymaniczne mogą wykorzystać, aby Aryman, gdy pojawi się w ludzkiej postaci, miał na ziemi jak najwięcej zwolenników. Właśnie to ignorowanie najważniejszych prawd zbuduje Arymanowi najlepszy most do pomyślności jego wcielenia. Widzicie bowiem, że nie ma innego sposobu na znalezienie właściwej pozycji wobec tego, co będzie miało miejsce w ewolucji ludzkości za sprawą Arymana, jak tylko bezstronne zapoznanie się z siłami, za pomocą których działa Aryman, a także zapoznanie się z siłami, za pomocą których ludzkość może się uzbroić, aby nie ulec pokusie i nie dać się uwieść siłom Arymana. Dlatego chcemy dziś przyjrzeć się, przynajmniej z punktu widzenia poszczególnych osób, tym rzeczom, które sprzyjają naśladowaniu Arymana, a które w szczególności są obecnie wykorzystywane przez siły arymaniczne od świata nadzmysłowego w dół, ale poprzez umysły ludzi, aby to naśladowanie było jak największe.

A oto jeden ze środków: nie dostrzegać znaczenia, jakie dla człowieka mają pewne sposoby myślenia i wyobrażania sobie, które stały się dominujące, zwłaszcza w ostatnich czasach. Wiecie, jak wielka jest różnica między tym, jak człowiek czuł się w całym kosmosie, powiedzmy, w czasach egipskich, jeszcze w czasach greckich, a tym, jak czuje się od początku czasów nowożytnych, od końca średniowiecza. Pomyśl o odpowiednio poinstruowanym starożytnym Egipcjaninie. Wiedział, że nie tylko cieleśnie składa się ze składników, które występują tu, na ziemi, i które są zawarte w królestwie zwierząt, roślin i minerałów. Wiedział, że siły, które widział w gwiazdach, działały na jego istotę jako człowieka. Czuł, że jest członkiem całego kosmosu. Czuł, że cały kosmos jest nie tylko ożywiony, ale ożywiony i uduchowiony, i że w jego świadomości żyje coś z duchowych bytów kosmosu, z uduchowienia kosmosu, z życia kosmosu. Wszystko to zostało utracone w toku współczesnej historii ludzkości. Dziś człowiek spogląda ze swojej ziemi na gwiaździsty świat, który jest pełen gwiazd stałych, słońc, planet, komet i tak dalej. Ale czym ma podążać za tym wszystkim, co patrzy na niego z góry, w przestrzeni świata? Dąży do tego za pomocą matematyki, co najwyżej mechaniki. To, co znajduje się wokół ziemi, jest uduchowione, pozbawione duszy, a nawet ożywione. W zasadzie jest to wielka mechaniczna rzecz, którą można zrozumieć tylko za pomocą praw matematyczno-mechanicznych. Z pomocą praw matematyczno-mechanicznych pojmujemy to wspaniale!

Z pewnością duchowy naukowiec będzie w stanie docenić to, co osiągnęli Galileusz, Kepler i inni. Ale to, co przenika do rozumienia człowieka, do jego świadomości, poprzez nauczanie tych wielkich ludzi rozwoju ludzkości, ukazuje wszechświat jedynie jako wielki mechanizm.

Co to oznacza, może rozważyć tylko ten, kto potrafi naśladować człowieka w jego pełnej istocie. Astronomowie, astrofizycy, mają wiele do powiedzenia, przedstawiając wszechświat jako mechanizm, który można zrozumieć i obliczyć za pomocą wzorów matematycznych. W to właśnie człowiek będzie wierzył od chwili, gdy obudzi się rano, aż do wieczora, gdy ponownie zaśnie. Ale w tych podświadomych głębinach, do których człowiek nie może dotrzeć swoją świadomością na jawie, a które jednak należą do jego istnienia i w których żyje pomiędzy zaśnięciem a przebudzeniem, do duszy człowieka wpływają inne rzeczy o wszechświecie! W duszy ludzkiej żyje wiedza, która nie jest uświadamiana przez świadomość na jawie, ale która żyje w głębi duszy i kształtuje duszę, wiedza o duchu, o życiu duszy, o życiu kosmosu. I nawet jeśli człowiek w swojej świadomości na jawie nie wie nic o tym, co dzieje się w komunii z duchem, duszą i życiem wszechświata od momentu zaśnięcia do przebudzenia – rzeczy są w duszy, żyją w niej. A wiele podziałów współczesnego człowieka, które są tak wielkie, wynika z dysharmonii pomiędzy tym, czego dusza doświadcza o wszechświecie od momentu zaśnięcia do przebudzenia, a tym, co budząca się świadomość chce dziś uznać za światopogląd tego wszechświata.

Jeśli przyjmiemy całego ducha i znaczenie antropozoficznie zorientowanej nauki duchowej, co ona mówi nam o takich rzeczach? Informuje o tym: Tak, wielkie i ogromne jest to, co Galileusz i kopernikanizm wniosły do ludzkości, ale nie jest to prawda absolutna, nie jest to w ogóle prawda absolutna, lecz aspekt wszechświata, strona z pewnego punktu widzenia! – Tylko z powodu arogancji współczesnego człowieka ludzie mówią dzisiaj: Ptolemeuszowy system świata – dziecinada; to jest to, co ludzie mieli, kiedy byli dziećmi. Doszliśmy „tak chwalebnie daleko”, „aż do gwiazd”, a teraz uważamy to za coś absolutnego. – Nie jest on czymś absolutnym, tak jak system Ptolemeusza nie był czymś absolutnym, jest aspektem. I dopiero wtedy oddaje się jej sprawiedliwość – tak mówi antropozoficznie zorientowana nauka duchowa – gdy się wie, że wszystko, co człowiek tak – chciałoby się powiedzieć – chłonie w zwykłej matematyce świata, w zwykłych schematach świata typu mechanicznego, nie dostarcza mu prawdy absolutnej, lecz złudzeń co do wszechświata. Potrzebujemy złudzeń, ponieważ ludzkość przechodzi różne formy edukacji na różnych etapach swojego rozwoju. Dla współczesnej edukacji potrzebujemy po prostu matematycznych złudzeń dotyczących wszechświata. Musimy je zdobywać, ale powinniśmy wiedzieć, że są to złudzenia. A są one złudzeniami tym bardziej, jeśli kontynuujemy je w tym, co nas otacza w życiu codziennym, jeśli staramy się uprawiać choćby małą astronomię w substancjach ziemi według doktryny atomistycznej czy teorii molekularnej. Właśnie wtedy, gdy ktoś chce przyjąć właściwy punkt widzenia na całą współczesną naukę, tak dalece, jak ta nauka myśli w ten sposób, musi uznać, że to wszystko jest wiedzą złudną.

Teraz Aryman, aby jego wcielenie było dla niego jak najbardziej owocne, jest najbardziej zainteresowany tym, by ludzie doskonalili się w tej iluzorycznej nauce, która jest w zasadzie całą naszą dzisiejszą nauką, ale by nie zdawali sobie sprawy, że jest to nauka iluzoryczna. Aryman ma największy interes w uczeniu ludzi matematyki, ale nie w uczeniu ich, że matematyczno-mechaniczne poglądy są tylko złudzeniami na temat wszechświata. Aryman ma największy interes w tym, by uczyć człowieka chemii, fizyki, biologii itp., tak jak są one dziś przedstawiane wśród ludzi i przekształcane w podziwiane poglądy, ale żeby człowiek uwierzył, że są to prawdy absolutne, że nie są to niejako tylko punkty widzenia, zdjęcia z jednej strony. Jeśli fotografujesz drzewo z jednej strony, może ono zostać sfotografowane poprawnie, ale nie masz pełnego widoku na nie. Jeśli sfotografujesz go z czterech stron, możesz co najwyżej wyrobić sobie o nim zdanie. Aryman ma największy interes w tym, aby ukryć przed ludzkością fakt, że w dzisiejszej intelektualno-racjonalistycznej nauce z jej dodatkiem, zabobonnym empiryzmem, mamy do czynienia z wielką iluzją, z oszustwem, ponieważ tego nie dostrzegamy. Mógłby on odnieść największy sukces, przeżyć największy triumf, gdyby udało się doprowadzić do tego, że naukowy przesąd, który dziś opanowuje wszystkie środowiska i według którego ludzie chcą nawet układać swoje nauki społeczne, zapanowałby w trzecim tysiącleciu, i gdyby Aryman mógł wtedy przyjść na świat jako człowiek w ramach cywilizacji zachodniej i odnaleźć naukowy przesąd.

Nie należy jednak wyciągać błędnych wniosków z tego, co właśnie powiedziałem. Błędnym wnioskiem byłoby unikanie nauki o teraźniejszości. To najbardziej błędny wniosek, jaki można wyciągnąć. Trzeba się z nim zapoznać. Powinniśmy zapoznawać się ze wszystkim, co pochodzi z tej strony, ale z pełną świadomością, że w ten sposób otrzymujemy aspekt iluzji, aspekt iluzji, który jest niezbędny do naszego kształcenia jako istot ludzkich. Nie chronimy się przed Arymanem, unikając nauki o teraźniejszości, ale poznając ją w jej prawdziwej postaci. W tym celu nauka musi dać nam zewnętrzną iluzję wszechświata. Potrzebujemy tej zewnętrznej iluzji. Tylko nie myślcie, że nie potrzebujemy tej zewnętrznej iluzji. Wtedy dopiero musimy wypełnić ją prawdziwą rzeczywistością z całkiem innej strony, poprzez badania duchowe, musimy wznieść się od postaci iluzorycznej do prawdziwej rzeczywistości. Jeśli przyjrzycie się wielu cyklom moich wykładów w świetle tego, co wam dzisiaj mówię, zauważycie, że wszędzie starano się w pełni wejść w naukę naszych czasów, ale podnieść to wszystko do poziomu, w którym można zobaczyć, jak bardzo jest to aktualne. Nie możesz pragnąć, aby tęcza zniknęła przed tobą, ponieważ rozpoznajesz ją jako iluzję światła, iluzję koloru. Nie zrozumiecie jej, jeśli nie przejrzycie jej iluzorycznego charakteru. Ale tak samo jest z tym wszystkim, co dzisiejsza nauka daje nam do wyobrażenia o świecie. Daje tylko złudzenia, a ty musisz rozpoznać ich iluzoryczny charakter. Następnie dochodzi się do rzeczywistości świata właśnie poprzez wychowanie się z tych złudzeń. Jest to jedyny sposób, jaki Aryman ma, aby uczynić swoje wcielenie jak najbardziej skutecznym: utrzymać ludzi w naukowym przesądzie.

Innym środkiem, drugim, który ma do dyspozycji, jest podsycanie tego wszystkiego, co dziś dzieli ludzi na grupy, na małe grupy, które toczą ze sobą wojny. Wystarczy przyjrzeć się obecnemu systemowi partyjnemu, systemowi zwaśnionych partii, a okaże się – jeśli tylko jest się bezstronnym, można to dostrzec – że tych zwaśnionych partii nie da się tak naprawdę wytłumaczyć zwykłą ludzką naturą. Kiedy ludzie szczerze spróbują wyjaśnić tę tak zwaną wojnę światową z powodu ludzkiej dysharmonii, wtedy zdadzą sobie sprawę, że nie mogą jej wyjaśnić tym, co znajdują w ludzkości fizycznej. Właśnie w tym miejscu staje się jasne, w jaki sposób interweniowały moce pozazmysłowe, właśnie moce arymaniczne!

Te arymaniczne moce działają jednak wszędzie tam, gdzie między grupami ludzi powstają dysharmonie. Na czym opiera się większość z tego, co jest tu rozważane? Weźmy bardzo charakterystyczny przykład. Współczesny proletariat miał swojego Karola Marksa. Naucz się dokładnie rozpoznawać, w jaki sposób nauczanie Karola Marksa rozpowszechniło się wśród współczesnego proletariatu, i zapoznaj się z niemal nieskończoną, niezmierzoną literaturą marksizmu. Znajdziemy w nim typową dziś obserwację naukową, zastosowaną w najwyższym stopniu, wszystko dokładnie udowodnione, tak dokładnie udowodnione, że nawet niektórzy ludzie, od których nie można było tego oczekiwać, dali się nabrać na marksizm. Jakie były losy marksizmu? Na początku, to prawda, marksizm rozprzestrzeniał się wśród proletariatu. Został on stanowczo odrzucony przez naukę uniwersytecką. Dzisiaj jest już wielu naukowców uniwersyteckich, którzy nie uchylają się już od logiki marksizmu, którzy ją uznają, którzy w ogóle nie mogą się od niej uwolnić, ponieważ w literaturze stopniowo zaczęto dostrzegać, że wnioski są bardzo precyzyjne, że można ten marksizm całkiem zgrabnie udowodnić przy obecnym podejściu naukowym i sposobie myślenia. Tak jak można udowodnić ideologiczny charakter prawa, moralności itp., teorii wartości nadwyżkowej i materialistycznych badań historycznych z marksistowskiego punktu widzenia, tak samo można udowodnić przeciwieństwo tych wszystkich rzeczy. Byłoby całkiem możliwe, aby burżuazyjny Marks w równie rygorystyczny sposób udowodnił coś dokładnie przeciwnego. I nie ma w tym nawet żadnej bzdury ani oszustwa. Dowody sprawdziłyby się w całości.

Skąd to się wzięło? Wynika to z faktu, że obecne myślenie ludzkie, obecny intelekt, znajduje się w takiej warstwie bytu, że nie sięga do rzeczywistości. I dlatego można udowodnić jedną rzecz i udowodnić jej przeciwieństwo. Można dziś udowodnić z jednej strony ścisły spirytualizm, a z drugiej równie ścisły materializm. I można walczyć przeciwko sobie, mając te same dobre punkty widzenia, ponieważ dzisiejszy intelektualizm znajduje się w górnej warstwie rzeczywistości i nie schodzi w głąb bytu. I tak jest z opiniami partyjnymi. Ci, którzy tego nie widzą, lecz po prostu dają się wchłonąć w pewien krąg partyjny przez wychowanie, dziedziczność, przez stan i inne warunki życia, szczerze wierzą – jak im się wydaje – w niezmienność tego, co jest w tej partii, w którą się wślizgnęli, wślizgują się, jak to się czasem mówi w języku niemieckim. A potem walczy z innym, który wślizgnął się do innej partii. I jeden jest tak samo dobrze sytuowany jak drugi. Powoduje to chaos i zamieszanie w całej ludzkości, które stopniowo może się pogłębiać, jeśli ludzkość tego nie przejrzy. I to zamieszanie jest znowu jednym z tych, których moc arymaniczna używa, aby przygotować triumf swojego wcielenia, aby coraz mocniej wpędzać ludzi w to, co jest dla nich tak trudne do zauważenia, że można dziś udowodnić coś i równie dobrze coś przeciwnego z równie dobrymi racjami intelektualnymi czy dziś naukowymi. …” GA 193 s. 166 i nast.

Możesz również polubić…

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x