Czyn Lucyfera
Rudolf Steiner, LEKCJE EZOTERYKI II, GA 266, Lekcja 46, Stuttgart, 22-02-1912, https://rsarchive.org/Lectures/19120222e01.html. Intermediarius: B.S.
Kiedy ktoś wchodzi w nurt ezoteryczny, jest całkiem naturalne, że zadaje sobie pytanie: Jak mam doprowadzić moją duszę do przodu, jak mam ją rozwijać w górę? Tutaj najważniejsze jest, abyśmy mocno stali w ezoterycznym centrum, z którego patrzymy na życie i pozwalamy, aby stamtąd promieniowało. Powinniśmy otworzyć się na strumienie ze świata duchowego, które są zgodne z naszym czasem. Nie ma absolutnie żadnej wartości flirtowanie z innymi kierunkami myśli, ponieważ wydają się one teozoficzne – zajmowanie się nimi powierzchownie. To bezpośrednio utrudnia nasz postęp. O wiele lepiej byłoby przyłączyć się do błędnej linii myślenia, jeśli sądzimy, że daje nam ona więcej, ponieważ wtedy otrzymamy od niej to, co nam odpowiada. Prawdziwy ezoteryk musi patrzeć na życie czujnymi oczami ze swojego mocnego, niewzruszonego punktu widzenia, ponieważ życie będzie coraz bardziej skomplikowane. Komplikacje te są tworzone przez istoty Lucyferyczne, które pozostały w tyle w swoim rozwoju podczas Tajemnicy Golgoty, to znaczy nie przyjęły konsekwencji tej Tajemnicy. To, co dzieje się teraz w światach duchowych, jest pod wieloma względami szokujące dla tego, kto potrafi w nie wejrzeć. Lucyfer doprowadził do tego, że przenieśliśmy się do naszych ciał fizycznych i eterycznych, a nie unosiliśmy się nad nimi, i to było dla nas dobre, bo dzięki temu nasze „ja”mogło osiągnąć moc poznawczą i pamięć. Oczywiście, pamięć jest również czymś, co nas powstrzymuje. Ale w naszym ciele nie moglibyśmy się bez niej obejść – przede wszystkim nie bylibyśmy w stanie odróżnić rzeczywistości od iluzji. Na przykład, gdybyśmy pomyśleli o człowieku, którego znaliśmy 20 lat temu, skonfrontowali się z tym obrazem pamięciowym i przywitali się z nim, musielibyśmy nazwać to halucynacją. Uleglibyśmy jednak tej halucynacji, gdybyśmy patrzyli na rzecz, która pozostała w tyle, jako na coś, co jest właściwe dla naszych czasów, a tak właśnie często będzie się działo w najbliższej przyszłości. Istoty lucyferyczne, które pozostały po Tajemnicy Golgoty, stworzyły sobie swoistą awangardę z ludzi, których obezwładniły po swojej ostatniej śmierci. Są to dusze, które żyły w czasach Taulera i Eckharta w XIII wieku i które należały do wspólnoty Begardów**. Niedługo będą próbowali zmylić dusze za pomocą braminizmu i buddyzmu, tych starych religii. Były one właściwe dla swojej epoki, kiedy zostały przekazane starożytnym Hindusom, a zwłaszcza braminizm był o wiele bardziej uduchowioną religią niż obecnie chrześcijaństwo. To dlatego, że Europejczycy od czasów średniowiecza nie wykorzystali możliwości właściwego rozwoju tego, co do nich dotarło. Również wtedy fala duchowej kultury z kultury zrobi na Europejczykach ogromne wrażenie, ponieważ sięga ona aż do Atlantydy, a więc przewyższa obecne chrześcijaństwo. To, co właśnie wydarzyło się w Chinach, może mieć zewnętrzne znaczenie polityczne, ale ezoteryk musi traktować książkę Kun Hung Minga, China’s Defense Against European Ideas, jako coś, co ma o wiele większe znaczenie duchowe. Ku Hung Ming jest człowiekiem światłym. To, co mówi, nie jest złe, a jest w niej wiele rzeczy, które powinny dać ezoterykowi do myślenia. Mówi, że chrześcijańscy misjonarze przybyli do Chin, aby wprowadzić swoje chrześcijaństwo do starożytnej, wysokiej kultury. Czy im się to udało? Nie. Zamiast tego stało się coś innego. Misjonarze przywieźli chińską kulturę z powrotem do Europy, a od czasu rewolucji francuskiej Europa jest chinizowana w znacznie większym stopniu, niż zdaje sobie z tego sprawę. Ten Chińczyk doskonale wie, że jego naród czuwa nad pamięcią ludzkości i że fakt ten wywiera głębokie wrażenie na Europejczykach. Jak już mówiliśmy, pamięć jest darem Lucyfera. Przez niego zstąpiliśmy do naszego ciała fizycznego, gdy zostaliśmy wygnani z raju światów duchowych. Musimy teraz odwołać czyn Lucyfera, ale nie powinniśmy myśleć, że nie było to konieczne.
**
Begardowie były to chrześcijańskimi świeckimi zakonami religijnymi, które były aktywny w Europie Zachodniej , szczególnie w Niderlandach, w XIII–XVI wieku. Ich członkowie żyli w społecznościach pół-klasztornych , ale nie składali formalnych ślubów zakonnych; chociaż obiecali, że nie będą żenić się „tak długo, jak będą żyli jak Beguine”, by zacytować jedną z wczesnych Reguł, mogli odejść w każdej chwili. Beginki były częścią większego ruchu duchowego odrodzenia w XIII wieku, który kładł nacisk na naśladowanie życia Jezusa poprzez dobrowolne ubóstwo, opiekę nad biednymi i chorymi oraz pobożność religijną.