Wcielenie Arymana (6)

Rudolf Steiner 02.11.1919 r. w Dornach. Intermediarius: B.S.

„Wczorajsze rozważania pokazały wam, że aby wniknąć w rzeczywiste działanie rozwoju człowieka i istoty ludzkiej, musimy bardzo mocno uchwycić w oku duszy skuteczność mocy lucyferycznej, mocy Chrystusowej i mocy arymanicznej. Chodzi o to, że siły te z pewnością działały także w trakcie dotychczasowego rozwoju świata. Działały one jednak w sferach, które nie wymagały od człowieka jasnej świadomości sposobu działania tych mocy. Taki jest właśnie cel naszego piątego okresu poatlantyckiego, aby człowiek coraz bardziej uświadamiał sobie, co tak naprawdę działa przez niego w jego ziemskiej egzystencji. Już dziś należałoby ujawnić o wiele, wiele więcej tajemnic z życia ludzkości, gdyby ludzkość była bardziej skłonna do obiektywnego odbioru rzeczy. Ale bez pewnych spostrzeżeń, właśnie w kierunku wskazanym wczoraj, ludzkość nie będzie mogła się rozwijać ani w życiu społecznym, ani wewnętrznym. Wystarczy bowiem zastanowić się nad czymś, co wiąże się z obserwacjami społecznymi, które prowadzimy od miesięcy. Mają one na celu wykazanie konieczności oddzielenia życia duchowego od życia ekonomicznego, obok życia prawnego czy państwowego. Przede wszystkim chodzi o stworzenie relacji pozaświatowych, a przynajmniej – to wszystko, co możemy na razie zrobić – o uznanie relacji pozaświatowych za te właściwe, które ustanawiają niezależne życie duchowe, życie duchowe, które nie jest zależne od innych struktur życia społecznego, tak jak nasze obecne życie duchowe, które jest całkowicie zanurzone z jednej strony w życiu ekonomicznym, a z drugiej w życiu polityczno-państwowym. Albo dzisiejsza cywilizowana ludzkość będzie musiała się przystosować do przyjęcia takiego niezależnego życia duchowego, albo obecna cywilizacja będzie musiała zmierzać ku upadkowi i coś przyszłego dla ludzkości będzie musiało wyłonić się z kultur azjatyckich.

Ci, którzy jeszcze nie wierzą, że sprawy są tak poważne, również promują w pewnym kierunku to, co jest przygotowaniem do przyszłego wcielenia Arymana. Dziś zresztą już z rzeczy zewnętrznych, z zewnętrznych faktów ludzkiego życia można wyczytać wiele rzeczy, które mogłyby rzucić światło na tę prawdę. Wcielenie Arymana będzie szczególnie wspierane, jeśli ktoś odmówi ustanowienia niezależnego, wolnego życia duchowego i pozwoli, aby życie duchowe utknęło w cyklu ekonomicznym lub w życiu państwa. Siłą, która ma zdecydowanie największy interes w takim dalszym wplątywaniu życia duchowego w życie gospodarcze i prawne, jest właśnie siła arymaniczna. Siła arymaniczna będzie postrzegać wolne życie duchowe jako rodzaj ciemności. A zainteresowanie ludzi tym wolnym życiem duchowym będzie odczuwane przez tę arymaniczną siłę jak ogień płonący w niej, ogień duchowy, ale ogień, który mocno ją pali. Dlatego właśnie człowiek, aby znaleźć właściwą pozycję, właściwą relację do wcielenia Arymana w niedalekiej przyszłości, jest zobowiązany do ustanowienia tego wolnego życia duchowego. Dziś jednak nadal istnieje silna tendencja do ukrywania tych samych faktów, o których mówiono wczoraj. Zdecydowanie największa liczba ludzi ukrywa te rzeczy, ponieważ po prostu nie chce spojrzeć na to, co jest prawdą, na to, co jest rzeczywiste w rzeczach, ponieważ chce dać się zwieść słowom, które kłamią w oderwaniu od rzeczywistości. Czasami to dążenie do uniknięcia zbliżenia się do rzeczywistości jest tak zwanym uczciwym, pełnym dobrych intencji dążeniem.

Weźmy na przykład niedawno opublikowany list Romaina Rollanda (1866-1944,  francuski pisarz, działacz na rzecz pokoju, laureat nagrody Nobla), w którym mówi on, że ludzie nie powinni dać się zwieść dawnym proklamacjom zwycięskich mocarstw dotyczącym sprawiedliwości i przestrzegania praw politycznych. Traktowanie, jakie Rosja otrzymuje od Ententy, skłoniło go do takich słów. Mówi on: Bez względu na to, czy to ze strony monarchii, czy republik – to, co mówi się o prawach i sprawiedliwości, to tylko frazesy; u podstaw leży kwestia władzy i tylko władzy.

Teraz nawet pozorny stosunek do rzeczywistości nadal zdradza gotowość do ulegania złudzeniom, ponieważ Romain Rolland jest tak samo zwodzony jak zawsze; złudzenie nie jest ani trochę mniejsze. Mogłoby tak być tylko wtedy, gdyby tacy ludzie odrzucili frazesy i uznali, że wszystkie te rzeczy, do których dążą, są bez znaczenia, dopóki nie zrozumieją, że jeśli stare zjednoczone państwo jako takie – czy to demokracja, republika, czy monarchia – nie stanie się potrójne, to jest to po prostu sposób na pomoc wcieleniu Arymana. Stąd też wszystkie te rzeczy, łącznie z tym ostatnim listem skierowanym do świata przez Romaina Rollanda, są niczym więcej jak retorycznymi słowami. Ludzie nie pojmują rzeczywistości, bo rzeczywistość można pojąć tylko wtedy, gdy dokładnie zrozumie się konieczność wiedzy duchowej i głębokiego wniknięcia w naturę rzeczy.

Wszyscy znamy ten często cytowany werset: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Słowo było Bogiem”. Czy ludzie naprawdę biorą te wersety na poważnie? Wypowiadają je, ale tak często jako zwykłe frazy! Nie kładzie się szczególnego nacisku na czas: 

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Słowo było Bogiem.” 

„Słowo” musi tu oczywiście mieć znaczenie, jakie nosiło w starożytnej Grecji. Nie jest to „słowo” w dzisiejszym rozumieniu – słowo jako zwykły dźwięk – ale jest to wewnętrzna, duchowa rzeczywistość. W każdym jednak przypadku zastosowany jest czas niedokonany. Implikacja zatem jest taka: „Na początku było Słowo; ale już nie jest”. W przeciwnym razie zdanie brzmiałoby: „Teraz jest Słowo; a Słowo nie jest u Boga; było u Boga i Bogiem było Słowo, ale już nim nie jest”. Tak zresztą jest zapisane w Ewangelii św. Jana; inaczej jakie byłoby znaczenie słów bezpośrednio następujących: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Wskazuje to na dalszą ewolucję Słowa. „Słowo” oznacza również wszystko, co istoty ludzkie mogą nabyć na drodze mądrości intelektualnej przez swoje wysiłki i przez swoją inteligencję. Ale musi być dla nas całkiem jasne, że to, co oznacza tutaj „słowo”, nie jest w rzeczywistości celem, do którego ludzkość musi dążyć w obecnym czasie lub w najbliższej przyszłości. Aby wyrazić to, co jest obecnie celem, należałoby powiedzieć: „Niech ludzkość szuka Ducha, który objawia się w Słowie; bo Duch jest u Boga, a Duch jest Bogiem”. Ludzkość musi przejść od słowa do ducha, do postrzegania i poznania ducha.

Kiedy przypomnę wam te pierwsze wersety Ewangelii św. Jana, zrozumiecie, jak mało jest dziś skłonności do poważnego traktowania takich rzeczy i przezwyciężania arbitralnych interpretacji, tak często przyjmowanych w sprawach najwyższej wagi. Sama ludzka inteligencja musi być przyspieszona i oświetlona przez to, co jest objawione w duchowej wizji – nie to, że rzeczywiste widzenie jest niezbędne; ważne jest to, że owoce duchowej wizji zostaną zrozumiane. Wielokrotnie podkreślałem, że dzisiaj nie tylko jasnowidz może pojąć prawdę o doświadczeniu jasnowidzenia; to zrozumienie jest w mocy każdego w obecnym czasie, ponieważ duchowe zdolności istot ludzkich są wystarczająco dojrzałe, jeśli tylko zdecydują się je wykorzystać i nie są zbyt leniwe, aby to zrobić. Ale jeśli ma być osiągnięty poziom godny ludzkości, takie rzeczy, o których była mowa we wczorajszym wykładzie, muszą być podjęte z głęboką powagą! Użyłem banalnego przykładu, aby pokazać wam, jak łatwo jest dać się omamić liczbom i cyfrom. Czyż nie ma wielu przesądów, gdy chodzi o liczby? To, co można w jakiś sposób policzyć, jest akceptowane w nauce. Nauki przyrodnicze uwielbiają ważyć, obliczać, a nauki społeczne kochają statystykę – znowu sprawa obliczeń i liczenia. Trudno będzie ludziom przyznać, że cała wiedza o świecie zewnętrznym, zdobyta za pomocą miary i liczby, jest tak wielkim złudzeniem.

Mierzyć – co to znaczy w rzeczywistości? Oznacza porównywanie czegoś z danym wymiarem, czy to długości, czy objętości. Mogę zmierzyć linię, jeśli porównam ją z linią dwa razy, trzy razy,  cztery razy itd. mniejszą:

W takich pomiarach, nieważne czy długości, czy powierzchni, czy wagi, całkowicie brakuje elementu jakościowego. Liczba trzy zawsze pozostaje taka sama, niezależnie od tego, czy liczy się owce, ludzi, czy polityków.

Nie chodzi tu o to, co jakościowe, lecz tylko o to, co ilościowe, quantum. Zasadnicza zasada objętości i liczby polega na tym, że to, co jakościowe, nie jest brane pod uwagę. Ale z tego właśnie powodu wszelka wiedza pochodząca z zasad objętości i miary jest iluzją; a faktem, który należy potraktować z całą powagą, jest to, że w momencie, gdy wchodzimy w świat, który można zważyć i zmierzyć, w świat przestrzeni i czasu, wchodzimy w świat iluzji, świat, który nie jest niczym innym jak fatamorgana dopóki bierzemy go za rzeczywistość. Ideałem dzisiejszego myślenia jest doświadczanie w związku ze wszystkimi rzeczami zewnętrznego świata przestrzeni i czasu, ich przestrzennego i czasowego znaczenia; podczas gdy w rzeczywistości to, co rzeczy oznaczają w przestrzeni i czasie, jest tylko ich zewnętrznym aspektem i musimy przekroczyć przestrzeń i czas, przenikając na znacznie głębsze poziomy, jeśli chcemy dotrzeć do najskrytszej prawdy, do najskrytszej istoty rzeczy. I tak musi nadejść przyszłość, kiedy ludzie będą mogli powiedzieć: „Tak, dzięki mojej inteligencji mogę pojmować świat zewnętrzny w sposób, który jest ideałem nauk przyrodniczych. Ale przedstawiony mi w ten sposób widok jest całkowicie arymaniczny”. Nie oznacza to, że nauki przyrodnicze mają być ignorowane czy odkładane na bok; jest to kwestia uświadomienia sobie, że ta nauka przyrodnicza prowadzi jedynie do arymanicznej iluzji. Dlaczego więc ludzie muszą mieć nauki przyrodnicze, pomimo tego, że prowadzą one tylko do iluzji? Dlatego, że w ziemskiej egzystencji są już na zstępującej krzywej ewolucji. O czwartej epoce poatlantyckiej, epoce grecko-łacińskiej, można powiedzieć, że pod względem wiedzy ludzkość była, relatywnie rzecz biorąc, u zenitu. Teraz jednak, w piątej epoce postatlantyckiej, człowiek znajduje się na drodze upadku, jest istotą coraz słabszą fizycznie, a postrzeganie świata w sposób, w jaki postrzegali go Grecy, byłoby zbyt dużym obciążeniem dla jego sił.

To jest coś, czego nie mówi się nam w historii! Proszę sobie wyobrazić, co mieliby do powiedzenia na ten temat współcześni historycy – ci zacni historycy, którzy opisują Grecję tak, jakby opisywali jakiś region swoich czasów, ponieważ nie wiedzą, że Grecy patrzyli na przyrodę innymi oczami, słuchali innymi uszami niż współcześni ludzie. Historycy ci nie mówią nam, że współcześni ludzie cierpieliby na nieustanny ból głowy lub migrenę, gdyby mieli widzieć i słyszeć w świecie zewnętrznym to wszystko, co widzieli i słyszeli Grecy. Grecy żyli z nieskończenie większą intensywnością w świecie zmysłów. Nasze własne pojmowanie tego świata już osłabło. Abyśmy mogli go znieść, musi być i jest nam przedstawiony miraż. I nie tylko to, co odbieramy zmysłami, ale dzięki naszym naukowym koncepcjom „śnimy” o świecie zewnętrznym – to, co najbardziej wyraziste, jest fatamorgana. Największymi marzycielami, jeśli chodzi o świat zewnętrzny, są właśnie ci, którzy szczycą się tym, że są realistami w swoim myśleniu. Darwin i John Stuart Mill są z gruntu marzycielami. Marzycielami są ci sami ludzie, którzy twierdzą, że są gruntownymi realistami.”  

GA 191, s. 211 i nast.

Możesz również polubić…

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x