Miłość i jej znaczenie w świecie

Rudolf Steiner, Zurych, 17 grudnia 1912 r., GA 143, Oryginalny tekst znajduje się w tomie: Erfahrungen des Übersinnlichen. Die Wege der Seele zu Christus. Tom ten zawiera teksty i notatki z 14 wykładów wygłoszonych w różnych miejscach w roku 1912. Intermediarius: B.S., Obraz – Irma Stropeni,

Poniższy wykład został wygłoszony przez Rudolfa Steinera dla słuchaczy znających ogólne tło jego antropozoficznych nauk. Stale podkreślał rozróżnienie między swoimi pisemnymi pracami a sprawozdaniami z wykładów, które były przekazywane ustnie i nie były pierwotnie przeznaczone do druku. Należy również pamiętać, że pewne przesłanki były brane za pewnik, gdy wypowiadano te słowa. „Te przesłanki”, pisze Rudolf Steiner w swojej autobiografii, „obejmują przynajmniej antropozoficzną wiedzę o człowieku i kosmosie w jego duchowej istocie; także tego, co można nazwać „historią antropozoficzną”, opowiedzianą jako wynik badań nad światem duchowym”.

STRESZCZENIE

Im bardziej się starzejemy, tym bardziej zaczynamy kochać mądrość objawioną przez życie. W mądrości objawionej przez życie człowiek tworzy zalążek swego przyszłego życia, gdy dojrzewa duchowe jądro jego istoty. Ale czyny miłości nie są czynami, które szukają rekompensaty w przyszłym życiu. Przez wszystko, co czynimy z miłości, spłacamy długi. Jedyne czyny, z których nic nie mamy w przyszłości, to te, które wykonujemy z prawdziwej, szczerej miłości. To właśnie dlatego, że ludzie podświadomie zdają sobie z tego sprawę, na świecie jest tak mało miłości. Dusza musi być bardzo rozwinięta, aby mogła dokonywać czynów, z których nic nie będzie miała dla siebie; ale wtedy świat zyskuje tym bardziej. Miłość jest „moralnym” słońcem świata. Zainteresowanie ewolucją ziemi jest koniecznym warunkiem miłości. Nauka duchowa bez miłości byłaby niebezpieczeństwem dla ludzkości. Bez miłości zmysłowej nic materialnego nie przychodzi na świat; bez miłości duchowej – nic duchowego. Siły twórcze rozwijają się poprzez miłość. Nasze istnienie zawdzięczamy czynom miłości dokonanym w przeszłości. Spłacanie długów poprzez czyny miłości jest więc mądrością.

Oprócz miłości istnieją jeszcze dwie inne moce: potęga i mądrość. Do nich odnoszą się pojęcia wielkości i potęgi, ale nie do miłości. Wszechogarniającym przymiotem Bóstwa nie jest więc wszechmoc, nie jest wszechwiedza, lecz miłość. Bóg jest najwyższą miłością, a nie najwyższą potęgą czy najwyższą mądrością. Bóg podzielił się tymi dwiema cechami z Arymanem i Lucyferem. Mądrość i potęga rozwijają się w świecie, ale miłość jest jedynym w swoim rodzaju Boskim impulsem. Tajemnica Golgoty została wypełniona jako przeciwwaga dla impulsów potęgi i mądrości. Dlatego każdy, kto zna tajemnicę miłości, może być chrześcijaninem. Nauka duchowa musi zawierać tę miłość – w przeciwnym razie prowadzi do egoizmu.

Tajemnica Golgoty jest czynem Bogów i troską Bogów. Tego czynu nie można zrozumieć z mądrości, lecz jedynie z miłości. Wraz z egoizmem na świat przyszło zło. Musiało tak być, bo bez zła człowiek nie mógłby uchwycić dobra. Ale dzięki pokonaniu przez człowieka samego siebie możliwe stało się rozwinięcie miłości. Ciemność pozwoliła światłu wejść do naszego świata.

MIŁOŚĆ I JEJ ZNACZENIE W ŚWIECIE

Gdy mówimy, że w obecnym momencie swojej ewolucji człowiek musi nauczyć się rozumieć impuls Chrystusowy, może pojawić się myśl: Jaka jest zatem sytuacja tego, kto nigdy nie słyszał o impulsie Chrystusowym, a może nawet nigdy nie słyszał imienia Chrystusa? Czy taki człowiek będzie pozbawiony impulsu Chrystusowego, ponieważ nie słyszał imienia Chrystusa? Czy konieczna jest jakaś teoretyczna wiedza na temat impulsu Chrystusowego, aby moc Chrystusa mogła spłynąć do duszy? Wyjaśnimy sobie nasze myśli na temat tych pytań poprzez następujące refleksje dotyczące życia ludzkiego od narodzin do śmierci.

            Człowiek przychodzi na świat i przez wczesne dzieciństwo żyje w stanie półsnu. Musi stopniowo nauczyć się odczuwać siebie jako „ja”, odnaleźć się jako „ja”, a jego życie duszy jest stale wzbogacane przez to, co otrzymuje poprzez „ja”. Gdy zbliża się śmierć, to życie duszy jest już najbogatsze i najdojrzalsze. Stąd rodzi się istotne pytanie: Co z naszym życiem duszy, gdy ciało odpadnie? Osobliwością naszego życia fizycznego i życia duszy jest to, że bogactwo naszych doświadczeń i wiedzy nabiera coraz większego znaczenia, im bardziej zbliżamy się do śmierci; jednocześnie jednak pewne cechy tracimy i zastępujemy je innymi, o zupełnie innym charakterze. W młodości gromadzimy wiedzę, przechodzimy przez doświadczenia, żywimy nadzieje, które z reguły dopiero później mogą się spełnić. Im bardziej się starzejemy, tym bardziej zaczynamy kochać mądrość objawioną przez życie. Miłość do mądrości nie jest egoistyczna, gdyż wzrasta ona w miarę zbliżania się do śmierci; wzrasta w miarę zmniejszania się oczekiwania, że coś zyskamy dzięki naszej mądrości. Nasza miłość do tej treści naszej duszy stale wzrasta. Pod tym względem duchowa nauka może stać się źródłem pokusy, ponieważ człowiek może być przekonany, że jego przyszłe życie będzie zależało od zdobycia mądrości w obecnym życiu. Efektem duchowej nauki może być rozszerzenie egoizmu poza granice obecnego życia i w tym tkwi niebezpieczeństwo. Jeśli jest źle rozumiana, Duchowa Nauka może działać jak kusiciel – leży to w jej samej naturze.

            Miłość do mądrości zdobytej w życiu można porównać do kwitnienia rośliny, gdy osiągnie ona niezbędny etap dojrzałości. Miłość rodzi się do czegoś, co jest zawarte w nas samych. Ludzie często podejmowali próby sublimacji impulsu miłości do tego, co jest w nich samych. Na przykład u mistyków znajdujemy dowody na to, że starali się oni przekształcić popęd miłości własnej w miłość do mądrości i pozwolić, aby ta miłość objawiła się w pięknie. Zagłębiając się w kontemplacji w głębię własnego życia duszy, starali się uświadomić sobie istnienie w sobie Iskry Bożej. Prawda jest jednak taka, że mądrość, którą człowiek zdobywa w życiu, jest tylko środkiem, dzięki któremu rozwija się ziarno jego następnego życia. Kiedy roślina zakończy swój wzrost w ciągu roku, pozostaje w niej nasienie. Tak samo jest z mądrością życiową. Człowiek przechodzi przez Bramę Śmierci, a duchowy rdzeń istoty w procesie dojrzewania jest nasieniem następnego życia. Człowiek, który to czuje, może stać się Mistykiem i pomylić to, co jest tylko zalążkiem następnego życia, z Iskrą Bożą, Absolutem. To jest jego interpretacja, ponieważ dla człowieka jest to sprzeczne z zasadami, aby uznać, że to nasienie duchowe jest niczym innym jak jego własnym ja. Mistrz Eckhart, John Tauler i inni mówili o tym jako o „Bogu wewnątrz”, ponieważ nie wiedzieli nic o reinkarnacji. Jeśli zrozumiemy znaczenie prawa reinkarnacji, dostrzeżemy znaczenie miłości w świecie, zarówno w sensie szczegółowym, jak i ogólnym. Kiedy mówimy o karmie, mamy na myśli to, co jako przyczyna w jednym życiu ma swój skutek w następnym. W kategoriach przyczyny i skutku nie można jednak mówić prawdziwie o miłości; nie można mówić o uczynku miłości i jego ewentualnej rekompensacie. To prawda, że jeśli jest czyn, to będzie i zadośćuczynienie, ale to nie ma nic wspólnego z miłością. Uczynki miłości nie oczekują rekompensaty w przyszłym życiu.

            Załóżmy na przykład, że pracujemy, a nasza praca przynosi zyski. Może być też tak, że nasza praca nie daje nam żadnej radości, ponieważ wykonujemy ją po prostu po to, aby spłacić długi, a nie dla rzeczywistej nagrody. Możemy sobie wyobrazić, że w ten sposób człowiek już wydał to, co teraz zarabia dzięki swojej pracy. Wolałby nie mieć żadnych długów, ale w obecnej sytuacji jest zmuszony pracować, aby je spłacić. Zastosujmy teraz ten przykład do naszych działań w ogóle. Przez wszystko, co czynimy z miłości, spłacamy długi. Z duchowego punktu widzenia to, co czynimy z miłości, nie przynosi żadnej nagrody, lecz rekompensuje zysk już wydatkowany. Jedyne czyny, z których nic nie mamy w przyszłości, to te, które wykonujemy z prawdziwej, szczerej miłości. Ta prawda może być niepokojąca i ludzie mają szczęście, że w swojej górnej świadomości nic o niej nie wiedzą. Ale w swojej podświadomości wszyscy ją znają i dlatego uczynki miłości są wykonywane tak niechętnie, dlatego jest tak mało miłości na świecie. Ludzie czują instynktownie, że w przyszłości nie mogą się spodziewać niczego dla swojego „ja” po uczynkach miłości. Dusza musi osiągnąć zaawansowany etap rozwoju, zanim będzie mogła doświadczyć radości z pełnienia czynów miłości, z których nic dla siebie nie zyska. Impuls do tego nie jest silny w ludzkości. Ale nauka duchowa może być źródłem silnych bodźców do czynów miłości.

            Nasz egoizm nic nie zyskuje na uczynkach miłości – świat tym bardziej. Nauka duchowa mówi: Miłość jest dla świata tym, czym słońce jest dla życia zewnętrznego. Żadna dusza nie mogłaby się rozwijać, gdyby miłość odeszła od świata. Miłość jest „moralnym” słońcem świata. Czy nie byłoby absurdem, gdyby człowiek, który zachwyca się kwiatami rosnącymi na łące, pragnął, aby słońce zniknęło ze świata? Przekładając to na język życia moralnego, oznacza to: Naszą głęboką troską musi być to, aby w sprawy ludzkości wstąpił impuls zdrowego, rozsądnego rozwoju. Rozpowszechniać miłość na ziemi w jak największym stopniu, promować miłość na ziemi – to i tylko to jest mądrością.

            Czego uczymy się z nauki duchowej? Poznajemy fakty dotyczące ewolucji ziemi, dowiadujemy się o Duchu ziemi, o powierzchni ziemi i jej zmiennych warunkach, o rozwoju ciała ludzkiego i tak dalej; uczymy się rozumieć naturę sił działających i splatających się w procesie ewolucji. Co to oznacza? Co to znaczy, kiedy ludzie nie chcą nic wiedzieć o nauce duchowej? Oznacza to, że nie mają zainteresowania tym, co jest rzeczywistością. Bo jeśli człowiek nie chce wiedzieć nic o naturze starego Saturna, starego Słońca, starego Księżyca, to nie może nic wiedzieć o Ziemi. Brak zainteresowania światem jest egoizmem w jego najbardziej rażącej postaci. Zainteresowanie wszelkim istnieniem jest obowiązkiem człowieka. Dlatego tęsknijmy i kochajmy słońce z jego twórczą mocą, z jego miłością do dobra ziemi i dusz ludzkich! To zainteresowanie ewolucją ziemi powinno być duchowym zalążkiem miłości do świata. Nauka duchowa bez miłości byłaby niebezpieczeństwem dla ludzkości. Miłość nie powinna być przedmiotem kazań; miłość musi i rzeczywiście przyjdzie na świat poprzez szerzenie wiedzy o prawdach duchowych. Uczynki miłości i nauka duchowa powinny być nierozerwalnie złączone.

            Miłość zapośredniczona przez zmysły jest źródłem mocy twórczej, tego, co powstaje. Bez miłości zmysłowej nic materialnego nie istniałoby na świecie; bez miłości duchowej nic duchowego nie może powstać w ewolucji. Kiedy praktykujemy miłość, kultywujemy miłość, siły twórcze wlewają się do świata. Czy można oczekiwać od intelektu, że poda przyczyny takiego stanu rzeczy? Siły twórcze wlały się w świat, zanim my sami i nasz intelekt powstaliśmy. To prawda, że jako egoiści możemy pozbawić przyszłość sił twórczych, ale nie możemy zatrzeć czynów miłości i sił twórczych przeszłości. Nasze istnienie zawdzięczamy czynom miłości dokonanym w przeszłości. Siła, którą zostaliśmy obdarzeni przez te czyny miłości, jest miarą naszego głębokiego długu wobec przeszłości, a wszelka miłość, jaką możemy w każdej chwili z siebie wykrzesać, jest spłatą długów zaciągniętych za nasze istnienie. W świetle tej wiedzy będziemy mogli zrozumieć czyny człowieka, który osiągnął wysoki stopień rozwoju, ponieważ ma on jeszcze większy dług do spłacenia wobec przeszłości. Spłaca on swoje długi poprzez uczynki miłości i w tym tkwi jego mądrość. Im wyższy stopień rozwoju osiągnął człowiek, tym bardziej wzrasta w nim siła impulsu miłości; sama mądrość nie wystarcza.

            Zastanówmy się nad znaczeniem i działaniem miłości w świecie w następujący sposób. Miłość jest zawsze przypomnieniem długów zaciągniętych w przeszłości wobec życia, a ponieważ spłacając te długi, nie zyskujemy nic na przyszłość, z naszych czynów miłości nie czerpiemy żadnych korzyści dla siebie. Musimy pozostawić nasze uczynki miłości w świecie, ale są one wtedy czynnikiem duchowym, który wpływa na to, co się dzieje w świecie. Nie przez nasze uczynki miłości, lecz przez uczynki o innym charakterze doskonalimy się, ale świat jest bogatszy o nasze uczynki miłości. Miłość jest siłą twórczą w świecie.

            Oprócz miłości istnieją na świecie jeszcze dwie inne siły. Jak się one mają do miłości? Jedną z nich jest siła – potęgi; drugą jest mądrość. W odniesieniu do siły czy potęgi możemy mówić o stopniach: słabszym, mocniejszym lub o potędze absolutnej – wszechmocy. To samo odnosi się do mądrości, gdyż na drodze do wszechwiedzy istnieją stopnie. Nie da się w ten sam sposób mówić o stopniach miłości. Czym jest miłość uniwersalna, miłość do wszystkich istot? W przypadku miłości nie można mówić o doskonaleniu się, tak jak można mówić o doskonaleniu się wiedzy we wszechwiedzę czy potęgi we wszechmoc, dzięki czemu osiągamy większą doskonałość własnego bytu. Miłość do kilku lub do wielu istot nie ma nic wspólnego z naszym własnym doskonaleniem. Miłość do wszystkiego, co żyje, nie może być porównywana z wszechmocą; pojęcie wielkości czy potęgi nie może być słusznie zastosowane do miłości. Czy atrybut wszechmocy można przypisać Boskiej Istocie, która żyje i przemierza świat? Spory zrodzone z uczuć muszą tu zamilknąć: gdyby Bóg był wszechmocny, byłby odpowiedzialny za wszystko, co się dzieje, i nie byłoby mowy o ludzkiej wolności. Jeśli człowiek może być wolny, to z pewnością nie może być mowy o Boskiej wszechmocy.

            Czy Bóg jest wszechwiedzący? Ponieważ najwyższym celem człowieka jest upodobnienie się do Boga, nasze dążenie musi zmierzać w kierunku wszechwiedzy. Czy zatem wszechwiedza jest najwyższym skarbem? Jeśli tak, to między człowiekiem a Bogiem na zawsze będzie ogromna przepaść. W każdej chwili człowiek musiałby być świadomy tej przepaści, gdyby Bóg posiadał dla siebie najwyższy skarb wszechwiedzy i nie udostępniał go człowiekowi. Wszechogarniającym przymiotem Bóstwa nie jest wszechmoc, ani wszechwiedza, lecz miłość – przymiot, w odniesieniu do którego nie jest możliwe żadne udoskonalenie. Bóg jest najwyższą miłością, miłością bez reszty, zrodził się niejako z miłości, jest samą substancją i istotą miłości. Bóg jest czystą miłością, nie najwyższą mądrością, nie najwyższą potęgą. Bóg zachował miłość dla siebie, ale podzielił się mądrością i potęgą z Lucyferem i Arymanem. Podzielił się mądrością z Lucyferem i potęgą z Arymanem, aby człowiek mógł stać się wolny, aby pod wpływem mądrości mógł czynić postępy.

            Jeśli próbujemy odkryć źródło tego, co twórcze, dochodzimy do miłości; miłość jest podłożem, fundamentem wszystkiego, co żyje. Innym impulsem w ewolucji jest to, że istoty stają się mądrzejsze i potężniejsze. Postęp osiąga się przez mądrość i siłę. Badanie przebiegu ewolucji ludzkości pokazuje nam, że rozwój mądrości i siły podlega zmianom: jest ewolucja postępowa, a potem impuls Chrystusowy, który kiedyś wlał się w ludzkość przez Tajemnicę Golgoty. Miłość nie przyszła więc na świat stopniowo; miłość spłynęła na ludzkość jako dar Boga, w pełnej, doskonałej całości. Człowiek może jednak przyjmować ten impuls do siebie stopniowo. Boski impuls miłości, jakiej potrzebujemy w życiu ziemskim, jest impulsem, który przyszedł raz na zawsze.

            Prawdziwa miłość nie jest zdolna do pomniejszania ani powiększania. Jej natura jest zupełnie inna niż natura mądrości i potęgi. Miłość nie budzi oczekiwań na przyszłość; jest spłatą długów zaciągniętych w przeszłości. I taka była Tajemnica Golgoty w rozwoju świata. Czy zatem Bogurodzica miała jakiś dług wobec ludzkości?

            Wpływ Lucyfera wprowadził do ludzkości pewien element, w wyniku którego coś, co człowiek posiadał wcześniej, zostało mu odebrane. Ten nowy element doprowadził do zejścia, zejścia, któremu przeciwstawiła się Tajemnica Golgoty, umożliwiająca spłatę wszystkich długów. Impuls Golgoty nie został dany po to, aby grzechy, które popełniliśmy w ewolucji, zostały z nas usunięte, ale po to, aby to, co wkradło się do ludzkości przez Lucyfera, otrzymało swoją przeciwwagę.

            Wyobraźmy sobie, że jest człowiek, który nie zna imienia Chrystusa Jezusa, nie wie nic z tego, co jest przekazane w Ewangelii, ale rozumie radykalną różnicę między naturą mądrości i potęgi a naturą miłości. Taki człowiek, nawet jeśli nie wie nic o Tajemnicy Golgoty, jest chrześcijaninem w najprawdziwszym sensie. Człowiek, który wie, że miłość służy do spłacania długów i nie przynosi żadnych korzyści na przyszłość, jest prawdziwym chrześcijaninem. Zrozumieć naturę miłości – to znaczy być chrześcijaninem! Sama teozofia[1], sama nauka duchowa, z jej naukami o karmie i reinkarnacji, może uczynić z nas wielkich egoistów, chyba że doda się do tego impuls miłości, impuls Chrystusowy; tylko w ten sposób możemy zdobyć siłę do przezwyciężenia egoizmu, który może być wywołany przez naukę duchową. Równowaga jest ustanowiona przez zrozumienie Impulsu Chrystusowego. Nauka duchowa jest dziś dana światu, ponieważ jest niezbędna dla ludzkości; ale kryje się w niej wielkie niebezpieczeństwo, że – jeśli będzie uprawiana bez impulsu Chrystusowego, bez impulsu miłości – ludzie będą tylko powiększać swój egoizm, będą w rzeczywistości hodować egoizm, który będzie trwał nawet po śmierci. Z tego nie należy wyciągać wniosku, że nie powinniśmy kultywować nauki duchowej; musimy raczej nauczyć się uświadamiać sobie, że zrozumienie istoty natury miłości jest jej integralną częścią.

            Co właściwie wydarzyło się w Tajemnicy Golgoty? Jezus z Nazaretu urodził się, żył, jak podają Ewangelie, a kiedy miał trzydzieści lat, odbył się chrzest w Jordanie. Następnie Chrystus żył przez trzy lata w ciele Jezusa z Nazaretu i wypełnił Tajemnicę Golgoty. Wielu ludzi uważa, że Tajemnicę Golgoty należy rozpatrywać w aspekcie całkowicie ludzkim, sądząc, że był to czyn ziemski, czyn należący do sfery ziemskiej. Ale tak nie jest. Jedynie z punktu widzenia wyższych światów można zobaczyć Tajemnicę Golgoty w jej prawdziwym świetle oraz to, w jaki sposób dokonała się ona na ziemi.

            Pomyślmy jeszcze raz o początkach ewolucji ziemi i człowieka. Człowiek został obdarzony pewnymi mocami duchowymi – i wtedy zbliżył się do niego Lucyfer. W tym momencie możemy powiedzieć: Bogowie, którzy wspierają postęp ewolucji, oddali swoją wszechmoc Lucyferowi, aby człowiek mógł stać się wolny. Ale człowiek pogrążył się w materii głębiej, niż było to zamierzone; wymknął się Bogom postępu, upadł głębiej, niż tego chciano. Jak więc Bogowie postępu mogą przyciągnąć człowieka ponownie do siebie? Aby to zrozumieć, musimy myśleć nie o ziemi, ale o Bogach, którzy wspólnie się radzą. To właśnie dla Bogów Chrystus dokonuje czynu, dzięki któremu ludzie zostają przyciągnięci z powrotem do Bogów. Czyn Lucyfera dokonał się w świecie ponadzmysłowym; czyn Chrystusa również dokonał się w świecie ponadzmysłowym, ale także w świecie fizycznym. Było to osiągnięcie przekraczające możliwości każdego człowieka. Czyn Lucyfera był czynem należącym do świata ponadzmysłowego. Chrystus natomiast zstąpił na ziemię, aby tu dokonać swego czynu, a ludzie są jego obserwatorami. Tajemnica Golgoty jest czynem Bogów, sprawą Bogów, na którą ludzie patrzą. Otwierają się drzwi nieba i prześwituje przez nie Czyn Bogów. Jest to jedyny czyn na ziemi, który jest całkowicie nadzmysłowy. Nic więc dziwnego, że ci, którzy nie wierzą w to, co nadzmysłowe, nie wierzą w Czyn Chrystusa. Czyn Chrystusa jest czynem Bogów, czynem, który oni sami realizują. W tym tkwi chwała i wyjątkowe znaczenie Tajemnicy Golgoty, a ludzie są zaproszeni, aby być jej świadkami. Nie można znaleźć dowodów historycznych. Ludzie widzieli to wydarzenie tylko w jego zewnętrznym aspekcie; ale Ewangelie zostały napisane na podstawie wizji tego, co nadzmysłowe, i dlatego łatwo je zdezawuować tym, którzy nie mają poczucia rzeczywistości nadzmysłowej.

            Tajemnica Golgoty jako fakt dokonany jest jednym z najwznioślejszych doświadczeń w świecie duchowym. Czyn Lucyfera należy do czasów, kiedy człowiek był jeszcze świadomy swego uczestnictwa w świecie ponadzmysłowym; czyn Chrystusa dokonał się w samym bycie materialnym – jest to czyn zarówno fizyczny, jak i duchowy. Czyn Lucyfera możemy zrozumieć dzięki mądrości; zrozumienie Tajemnicy Golgoty jest poza zasięgiem samej mądrości. Nawet gdybyśmy posiadali całą mądrość tego świata, czyn Chrystusa może pozostać poza naszym rozumieniem. Miłość jest niezbędna do zrozumienia Tajemnicy Golgoty. Tylko wtedy, gdy miłość przechodzi w mądrość, a następnie mądrość przechodzi w miłość, możliwe jest zrozumienie natury i znaczenia Tajemnicy Golgoty – tylko wtedy, gdy człowiek, żyjąc ku śmierci, rozwija w sobie miłość mądrości. Miłość zjednoczona z mądrością – oto, czego potrzebujemy, gdy przechodzimy przez bramę śmierci, bo bez mądrości zjednoczonej z miłością umieramy w samej prawdzie. Filozofia, jest miłością mądrości. Starożytna mądrość nie była filozofią, ponieważ nie zrodziła się z miłości, ale z objawienia. Nie ma czegoś takiego jak filozofia Wschodu – ale mądrość Wschodu, owszem filozofia jako miłość mądrości przyszła na świat wraz z Chrystusem; tam mamy wejście mądrości, która emanuje z impulsu miłości, który przyszedł na świat jako impuls Chrystusowy. Ten impuls miłości musi się teraz urzeczywistnić w samej mądrości.

Starożytna mądrość, zdobyta przez widzącego dzięki objawieniu, wyraża się we wzniosłych słowach pierwotnej modlitwy ludzkości:

Ex Deo Nascimur – Z Boga się narodziliśmy.

To jest mądrość starożytna. Chrystus, który wyszedł z krainy ducha, połączył mądrość z miłością, a miłość ta pokona egoizm. Taki jest jej cel. Ale musi być ona ofiarowana niezależnie i w wolności od jednej istoty do drugiej. Dlatego początek ery miłości zbiegł się w czasie z początkiem ery egoizmu. Kosmos ma swoje źródło i początek w miłości; egoizm był jej naturalną i nieuniknioną pochodną. Jednak z czasem impuls Chrystusowy, impuls miłości, przezwycięży element oddzielenia, który wkradł się do świata, a człowiek będzie mógł stopniowo stać się uczestnikiem tej siły miłości. W monumentalnych słowach Chrystusa czujemy, jak miłość rozlewa się w sercach ludzi:

„Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.

W podobny sposób w miłości zespolonej z mądrością rozbrzmiewa starożytne powiedzenie różokrzyżowców:

In Christo Morimur – W Chrystusie umieramy.

Przez Jehowę człowiek został przeznaczony do istnienia w grupie – duszy; miłość miała w niego wnikać stopniowo przez więź krwi; to dzięki Lucyferowi żyje on jako osobowość. Pierwotnie więc człowiek znajdował się w stanie zjednoczenia, a następnie oddzielenia, co było konsekwencją działania zasady Lucyfera, która promuje egoizm, niezależność. Wraz z egoizmem na świat przyszło zło. Tak musiało być, bo bez zła człowiek nie mógłby uchwycić dobra. Kiedy człowiek odnosi zwycięstwo nad samym sobą, możliwe jest rozwinięcie miłości. Człowiekowi znajdującemu się w szponach rosnącego egoizmu Chrystus przyniósł impuls do tego zwycięstwa nad sobą, a tym samym moc do pokonania zła. Czyny Chrystusa ponownie jednoczą te istoty ludzkie, które zostały rozdzielone przez egoizm i samolubstwo. Prawdziwe w najgłębszym sensie są słowa Chrystusa dotyczące czynów miłości:

„Jeśli uczyniliście to jednemu z tych braci moich najmniejszych,

Mnieście to uczynili”.

Boski czyn miłości spłynął z powrotem na świat ziemski; w miarę upływu czasu, na przekór siłom fizycznego rozkładu i śmierci, ewolucja ludzkości zostanie przeniknięta i przepojona nowym życiem duchowym przez ten czyn – czyn dokonany nie z egoizmu, lecz wyłącznie z ducha miłości.

Per Spiritum Sanctum Reviviscimus – Przez Ducha Świętego żyjemy na nowo.

Jednak przyszłość ludzkości będzie polegała na czymś innym niż miłość. Doskonalenie duchowe będzie dla człowieka ziemskiego celem najbardziej godnym dążenia – (jest to opisane na początku mojej książki: Dramaty misteryjne Ga 14 – Probacji duszy) – ale nikt, kto rozumie, czym naprawdę są uczynki miłości, nie powie, że jego własne dążenie do doskonałości jest bezinteresowne. Dążenie do doskonałości daje siłę naszemu bytowi i naszej osobowości. Ale nasza wartość dla świata musi się przejawiać wyłącznie w czynach miłości, a nie w czynach dokonywanych dla samodoskonalenia. Nie miejmy co do tego złudzeń. Jeśli człowiek stara się naśladować Chrystusa przez miłość do mądrości, to z tej mądrości, którą poświęca na służbę światu, tylko tyle nabiera rzeczywistego znaczenia, ile jest wypełnione miłością.

            Mądrość przesiąknięta miłością, która jednocześnie sprzyja światu i prowadzi świat do Chrystusa – taka miłość mądrości wyklucza również kłamstwo. Kłamstwo jest bowiem bezpośrednim przeciwieństwem rzeczywistych faktów, a ci, którzy z miłością poddają się faktom, nie są zdolni do kłamstwa. Kłamstwo ma swoje korzenie w egoizmie – zawsze i bez wyjątku. Kiedy dzięki miłości odnajdujemy drogę do mądrości, osiągamy mądrość przez wzrastającą siłę pokonywania siebie, przez bezinteresowną miłość. W ten sposób człowiek staje się wolną osobowością. Zło było podglebiem, w którym mogło rozbłysnąć światło miłości, ale to miłość pozwala nam pojąć znaczenie i miejsce zła w świecie. Ciemność umożliwiła światłu dotarcie do naszego rozumu. Tylko człowiek wolny w prawdziwym tego słowa znaczeniu może stać się prawdziwym chrześcijaninem.

Źródło: https://rsarchive.org/GA143


[1] W związku z używaniem słowa „teozofia” cytuje się następujący fragment ze Wstępu Rudolfa Steinera do jego książki „Teozofia”:

„To, co najwyższe, do czego człowiek jest w stanie sięgnąć, nazywa 'Boskością’. I w taki czy inny sposób musi on myśleć o swoim najwyższym przeznaczeniu jako związanym z tą Boskością. Dlatego mądrość, która sięga poza to, co zmysłowe, i objawia człowiekowi jego własną istotę, a wraz z nią jego ostateczny cel, można nazwać „mądrością boską” lub „teozofią”. Badaniu procesów duchowych w życiu człowieka i w kosmosie można nadać nazwę Nauki Duchowej. Kiedy, jak to ma miejsce w tej książce, wydobywa się z tej Nauki Duchowej te szczególne wyniki, które odnoszą się do duchowego jądra istoty człowieka, wówczas dla określenia tej dziedziny można użyć wyrażenia „Teozofia”, ponieważ było ono stosowane od wieków w tym kierunku.”

Możesz również polubić…

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x